czwartek, 30 maja 2013

Nowości kosmetyczne u mnie, część 3

Witam :)



Już chyba raz wspominałam jak lubię mascary Maybelline, ostatnia mi się skończyła i chciałam zakupić nową. W Hebe była obniżka do chyba 17zł. Tym razem wzięłam Wodoodporną i trochę żałuje, bo tak, jest wodoodporna, ale ta szczoteczka jest dla mnie taka sobie, nic nie robi z moimi rzęsami. Jednakowoż nadal jest to dobry produkt, lepszy od mojego Revlonu i Bourjois.^^




Jeszcze nie próbowałam, ale podobno pachną po nałożeniu.
Jestem bardzo tego ciekawa.
Każdy kosztował 9,90zł.
Pomarańcz to Orange Fizz a róż to Grapefruit Fizz.
Zamieszczę zdjęcia jak tylko moje paznokcie wrócą do kondycji po ostatnim rajdzie lakierowym. :)


środa, 29 maja 2013

Nowości kosmetyczne u mnie, część 2

Ponownie witam! ;)


Wspominałam ostatnio, że zepsuł mi się mój poprzedni dezodorant, więc musiałam kupić nowy i padło na nowość od Nivea. Po pierwsze dlatego, że okazało się, że ślicznie pachnie, a po drugie, że jak już tak to reklamują to warto sprawdzić, tym bardziej, że ja mam duży problem z potliwością.
Okazało się, że produkt faktycznie dobrze się sprawuje, nie idealnie, ale lepiej od innych drogeryjnych które kupowałam w przeszłości i od innych tej samej firmy.
Jestem zadowolona z zakupu. :)


Niestety z tego produktu nie jestem za bardzo zadowolona.
Nie chodzi oto, że nie działa. Działa, ale... ale... mnie uczula.
Wg. producenta produkt ten powinno się nakładać codziennie, a po 4 dniach zmyć i tak przez parę tygodni.
Po drugim dniu moje dwa serdeczne palce zaczęły okropnie boleć, więc z nich zmyłam odżywkę. Od tego dnia mam dwa małe wylewy pod płytką.
Kolejnego dnia zaczęły kolejne boleć i stwierdziłam, że zmywam do końca. 
Żałuje tego, bo po zmyciu już po dwóch dniach moje paznokcie wyglądały o wiele lepiej, ale niestety na któryś ze składników mam alergię i na tym koniec.
Może następnym razem spróbuje pochodzić z jedną warstwą.
Kosztował zaledwie 9,90zł w obniżce.



wtorek, 28 maja 2013

Nowości kosmetyczne u mnie :) część 1

Hej, hej :)


Ostatnio była promocja w Hebe, że przez parę dni danego dnia wybrana marka miała obniżkę 40%. Jak mogłam nie skorzystać. Wybrałam się i tak jednego dnia, bo moją ulubioną marką jest Bourjois. I o nią mi najbardziej chodziło. :)



Po raz pierwszy kupiłam od nich róż do policzków.
O nazwie Tomette/Terracotta 72.
Trudno mi opisać ten kolor, jest to taki pomarańcz, ładnie rozjaśniający buzie, może służyć też za bronzer. Ma śliczne drobinki świecące w sobie. I pięknie pachnie, ale chyba za to sa najbardziej one znane. Jak byłam mała moja Mama miała jeden róż z tej firmy i tak samo wtedy pachniał.
Na lato jak dla mnie bomba. Bardzo mi się spodobał od pierwszego nałożenia.
Z pędzelka nie korzystałam bo mam swoje, więc trudno mi coś powiedzieć.
Fajne jest to, że też ma lusterko.




Wodoodporna kredka do oczu 47 purple night to śliczny purpurowy kolor, od razu się polubiliśmy. Łatwo się rozprowadza i naprawdę jest wodoodporny. Po obniżce kosztował około 18zł.








poniedziałek, 27 maja 2013

MBLAQ wracają!

Hej!

Dzisiaj chcę się z Wami podzielić ekscytującym newsem, przynajmniej dla mnie!
Bo mój ulubiony zespół z Kpopu wraca i to już na 100%.
Miał być wczoraj teaser, a dostaliśmy dzisiaj zdjęcia, i to jakie zdjęcia:


Wszystko jest tak przepiękne!
Świetny koncept!
Jestem kompletnie wzruszona, bo tyle się czekało i nadal nie wierzyłam, że może to już być i że to na pewno początek czerwca, ale jednak! To się dzieje naprawdę!
Już nie mogę doczekać się teledysku <3
Będzie pewnie BOMBOWY - sorry, nie umiem być obiektywna do nich, za każdym razem robili coś, Joon robił coś co powodowało, że spadałam z krzesła. Wiem, że teraz też tak będzie.

Jeśli nie znacie tej grupy to poszukajcie na YT ich teledysków, dowiecie się o czym ja tu w ogóle piszę.
To są niesamowicie uzdolnione chłopaki, które mają jeszcze dużo do pokazania, a to jakimi dobrymi ludźmi oni są, no nie mam słów.
Kocham ich za bycie idiotami <3

Jakie produkty ostatnio wykończyłam? A może wreszcie ;)

Hej :)

Dzisiaj chcę Wam przedstawić co ostatnio udało mi się skończyć a także jeden produkt który bym chciała wykończyć ale nie mogę :(


A oto one! :)
Mało ich, bo zazwyczaj zapominam, żeby zrobić zdjęcie zanim coś wyląduje w koszu na śmieci^^


Zauważyłam je chyba 3-4 miesiące temu w Piotrze i Pawle, a używałam tej firmy już innych produktów, więc stwierdziłam, że je wypróbuje, poprzednio miałam Inglotowe.
Po ich użyciu cera była matowa na krótszy czas niż przy użyciu tych od Inglota, ale byłam z nich całkiem zadowolona. Poręczne opakowanie, przez cały czas były ze mną w mojej małej kosmetyczce. Otwór do ich wyjmowania jest o wiele lepszy niż u tych Inglota, bo w tym drugim mam problemy z wydobyciem jednej za jednym razem, zawsze musi wyjść więcej.^^ No i cena: 9,90zł.



Masełko o zapachu brzoskwiniowym z The Body Shop trafiło mi się przy jakich obniżkach we wrześniu. Wtedy też po raz pierwszy odwiedziłam ten sklep, przedtem słysząc o nim bardzo wiele. Niestety jak dla mnie zapachy w The Body Shop pachną strasznie sztucznie. Nawet ta brzoskwinia, pachnie ona Nestea Brzoskwiniową. Nie tego oczekuje od takiego masełka, ale jakoś wytrzymałam. Zapach ten lubię, ale kaman można znaleźć u innych firm ten zapach lepiej zrobiony. Tak samo reszta, były to zapach mdłe. Więcej oczekiwałam za te 60zł.
Jedyne co jest pewne, to to, że długo się je zużywa. Od września do maja - lecz nie w każdy tygodniu. 
Miałam chwilę kiedy chciałam używać i kiedy nie.
I tak nie mam cierpliwości aby smarować się codziennie takimi masełkami, teraz to robię jak robię peeling całego ciała - 2 razy w tygodniu. :) To i tak duża zmiana.^^
Co do nawilżania, nawilżało tak na jeden raz. Ja mam bardzo suchą skórę w zimę, znaczy miałam a potem przestałam używać produktów z SLS i przestałam mieć, ale w tamtym momencie mało na mnie działał.



Widziałam to u jeden dziewczyny ze USA w filmiku i bardzo chciałam wypróbować, jest to dezodorant o zapachu granatu z naturalnych składników. Chociaż ładnie pachniał, to jednak nic u mnie nie robił. Jest delikatny, nie podrażnia. I także zepsuła mi się u niego pompka :( I nijak nie mogę go skończyć. :( Kosztował około 16-17zł, nic nie robiłam aby ta pompka się zepsuła, więc nie wiem co się stało. Próbowałam innych sposobów, ale nic nie daje dobrych wyników, bo co? Na wacik mam lać. Bez sensu. :( Szkoda, lecz nie kupię ponownie.

Pozdrawiam :)

środa, 22 maja 2013

Aktualizacja co do ćwiczeń

Hej!

Dzisiaj post na temat mojej rutyny ćwiczeniowej :)
Jakiś czas pisałam Wam o tym.
Dzisiaj właśnie skończyłam swój 2 etap i oficjalnie skończyłam 40 dni ćwiczeń.

Czy są jakieś wyraźne różnice?

Ja je widzę, na pewno jeśli chodzi o wygląd ud, są bardziej smuklejsze. No i pewne ćwiczenia o wiele łatwiej wykonuję, co dla mnie jest dużym plusem. Już mnie tak nie bolą mięśnie jak na początku. To oznacza, że czas pójść dalej.^^

Zaczynam swój etap 3, kolejne 20 dni przede mną, tym razem lekko zmienię swój trening.
Nie wiem czy znacie Tamilee Webb?
Wydała ona filmiki z ćwiczeniami.
Jednymi z nich jest seria "Chcę mieć takie..."


W każdym są dwa zestawy ćwiczeń na daną partię ciała, 1 etap jest łatwiejszy, 2 trudniejszy. Każdy zabiera nam 15 minut.
Pierwszy etap robiłam przez te 40 dni, oprócz ramion, które mam już na 2 etapie.
Są to naprawdę fajne ćwiczenia, mało czasu zajmują.

Teraz, w moim 3 etapie chcę jednak więcej poćwiczyć i stworzyłam grafik na ćwiczenie 1 etapu jeden partii + 2 etap kolejnej partii. Sądzę, że coś to da więcej. Już mam kolejne ćwiczenia które wyłapałam w necie, więc mam co robić.

Jak na razie, jeśli chodzi o moje odżywianie - jest jak najlepiej. Chociaż dzisiaj jedna sałatka mi nie wyszła :( i przejadłam się, co źle świadczy, ale piję wodę jak najęta. Dzisiaj tez moja waga spadła do 59kg, więc wow! Tak dalej trzymać. :)

Pozdrawiam :)



poniedziałek, 20 maja 2013

Stephen King "Pod kopułą"

Hej!

Dzisiaj opiszę Wam moje przemyślenia po przeczytaniu książki Stephena Kinga.
Wypożyczyłam ją w mojej osiedlowej biblioteczce i chyba z 2 tygodnie lub dłużej siedziałam nad nią, ale z góry napiszę, że tylko czytałam ją do śniadania.

Czy mi się podobała?

Tak, muszę przyznać, że chociaż podchodziłam do niej z wielkim sceptycyzmem to jednak pozytywnie mnie zaskoczyła. Po pierwsze książka trzyma przez cały czas w napięciu, przez cały czas chciałam więcej i nawet byłam niezadowolona jak musiałam wstać od stołu.^^ Po drugie bohaterowie są dobrze skonstruowani - ale to King, więc można się było spodziewać.

Jednakże musi być jakieś ale i jest. Po pierwsze książki jest zbyt długa, siedziałam i czytałam ją w napięciu, ale byłam sfrustrowana i to strasznie. Po drugie no niestety u Stephena Kinga świat jest mrocznym miejscem i zło wygrywa na całego, 3/4 książki to po prostu szarża złych postaci i super, ale to jest męczące, kiedy głowni bohaterowie po prostu nic nie mogą zrobić aby odmienić świat wokół nich a Ci źli mają za każdym razem szczęście. Okrucieństwo u Kinga to już inna sprawa, mnie nie razi, ale nie wiem po co były niektóry opisy który opisywały skąd co się lało - komu to potrzebne? Jedynie zajmuje miejsce. Nie tego szukam w książkach, szokuje na pewno. Po trzecie zakończenie... Zakończenie zupełnie mi się nie podobało.

A teraz spoiler.

Naprawdę, naprawdę dzieci z obcej planety? 
To było tak rozczarowujące, sorry, ale dla mnie branie przez kogokolwiek ufo jest po prostu strasznie żałosne. I te błagania o wypuszczenie, i te końcowe sceny. Wszystko zepsuło klimat. Śmierć Renniego też wszystko popsuło - główny zły bohater a umiera od zawału serca. Naprawdę od takiej książki oczekuje nie pokazywania mnie reali świata naszego a właśnie epickości. Chociaż w końcu śmierć to śmierć, ale rany, tyle czekałam na coś a tu Rennie wychodzi ścigany przez duchy (100% Stephen King) i umiera. 
Jestem zawiedziona.

Czy polecam?

Tak, jednakowoż nawet jak mi się pewne rzeczy nie podobały (w tym długość książki). To na pewno jest to przyjemna lektura, która wzbudza emocje i "umila" czas. :)

niedziela, 19 maja 2013

Clinique 3 kroki

Hej :)

Ogólnie kiedyś bardzo chciałam zakupić cały zestaw 3 kroków firmy CLINIQUE, bo czytałam i oglądałam wypowiedzi osób które go używają i bardzo chciałam go wypróbować, ale...
Niestety kiedy dowiedziałam się o SLS i, że płyn do mycia twarzy od CLINIQUE ma SLS, to stwierdziłam, że nie chce mieć z tym czymś nic wspólnego.

Od mojej diety, od jej początku, moja cera wyzdrowiała, nie mam wyprysków. I jestem z tego stanu strasznie zadowolona. Kto by nie był? XD
Z tego powodu ogólnie ostatnio do każdych nowości przeciwtrądzikowych podchodzę ostrożniej niż przedtem, ponieważ niektóre te produkty umieją wywołać lawinę. Tak, może potem lepiej działają, ale w tym momencie drugiej lawiny nie wytrzymam. Czekałam chyba pół roku na zakończenie bitwy i wreszcie mi się udało.

A co to ma wspólnego z CLINIQUE 3 kroki?

A to, że ostatnio będą z moją Mamą w Dougalsie podeszła do nas Pani ze stoiska Clinique i zachęcała mnie do zakupu ich podkładu (później dostałam próbkę - chociaż powinnam była poprosić o najjaśniejszy kolor, ten co dostałam, drugi po najjaśniejszym okazał się za ciemny) i zestawu 3 kroków.
Moja Mama pod wpływem nalegań (nie jest dobra w odmawianiu XD) kupiła dla mnie próbkę zestawu 3 kroków. 

Żel do twarzy nawet nie spróbuje, sorry, ten SLS tam jest teraz dla mnie jak największy wróg.^^
Nie mam co do niego zdania, ale stosowałam tonik złuszczający i żel nawilżający.

Tonik złuszczający jak dla mnie... śmierdzi ohydnie alkoholem, po prostu aż zatyka. ><
To po pierwsze, a co po drugie... spowodował u mnie reakcje alergiczną i w niektórych miejscach moja twarz mnie swędzi a także zauważyłam, że powoduje możliwość powstawania wyprysków - nawet chyba mi się jeden tworzy na brodzie. Noż! Na takie coś nie mogę pozwolić.
Tak więc pojemnik za chwilę wyląduje w śmietniku i koniec.

Co do żelu nawilżającego do cery mieszanej z przewagą tłustej... Taaa, nawilża, ok, ale świecę się strasznie po nim. Ma miły zapach, co jest na duży plus. Szkoda jednak, że nie matowi skóry i nie powstrzymuje świecenia twarzy. Wiem, że jest ciepło na zewnątrz, ale to już przesada, ja się leje. ><
Chyba go wykorzystam do smarowania na noc.

Podsumowując: dobrze, że nie zbierałam pieniędzy na to coś, nie warto. Wystarczą produkty Biedronki do myci twarzy, około 5 zł za żel i kurczę wszystko jest piękne!

sobota, 18 maja 2013

Ostatni dzień diety

Hej :)

Tak więc przeminęły dni diety, nie powiem, że było łatwo, bo jakoś dziwnie w tym roku mój organizm przez cały czas mówił mi w głowie "bułeczkę ciepłą proszę" albo "kurczaka z KFC". Ale wytrwałam i na pewno nie zamierzam skakać o jedzenie mięsa i białego pieczywa od razu. Ale zanim do tego, to tu są moje wynik:

Waga: 60,6kg.

I tak też zrealizowałam swój cel perfekcyjnie.
Zauważyłam też, że pod dniu w którym ćwiczyłam ważyłam zawsze trochę więcej a po dniu bez ćwiczeń mniej niż poprzednio, dziwna zależność.^^ Może ktoś mi kiedyś wytłumaczy.

Tak jak obiecałam to zamieszczę te reguły których chcę się trzymać.

Moje reguły:

1. Pić tyle wody ile teraz.
(czyli 1,5 do 2 litrów)
2. Nie zostawiać soków warzywnych, nadal je pić.
(zresztą one są przepyszne)
3. Nie pić czarnej herbaty.
(i tak jej nienawidzę, naprawdę)
4. Nie pić kawy - jeśli już to 1-2 razy na miesiąc.
(kawa nigdy na mnie dobrze nie działała i nigdy też jej za dużo nie piłam, zazwyczaj jak z kimś wyszłam to wtedy, więc i tak wypadało 1 raz na miesiąc a lubię zawsze je mega słodkie)
5. Fast foody 1-2 razy w miesiącu.
(będę dążyła do totalnego wyeliminowania ich z mojego życia, chociaż niektóre naprawdę kocham^^ ale spróbuje, jak nie to 1 lub 2 razy w miesiącu)
6. Więcej warzyw nad mięso i pieczywo. Różnorodnie.
(To priorytet, bez tego nie ma zachowania wagi) 
7. Nie przejadać się.
(Normalnie w domu to nie jest trudne, ale u rodziny to wymaga wielkiego poświęcenia, bo zawsze zupa, drugie danie, deser - kto tyle mieści w sobie?!)
8. Za przekąski mieć np. pestki słonecznika.
(Albo teraz znalazłam kiełki, świetny sposób na niejedzenie żadnych słodyczy itp.)
9. Nie łączyć mięsa z ryżem, ziemniakami, makaronem lub pieczywem.
(Chcę ograniczyć jedzenie mięsa, chociaż na jeden dzień w tygodniu lub w ogóle na dwa dni podczas 2 tygodni - wiąże się to też z tym, że chyba z powodu mięsa mam problemy trądzikowe, podczas diety nie mam z twarzą żadnych problemów. Może to konkretny rodzaj mięsa, wydaje mi się, że kurczak :( )
10. Pieczywo ciemne, jeśli już.
(Na pewno!)
11. Nie jeść słodyczy, jeśli już to tylko parę razy na miesiąc.
(Ehh... najgorzej jest z ciastami, bo cukierki i ciasteczka da się zastąpić, ale jak Mama zrobi szarlotkę, to umieram XDD A sama też chcę coś porobić)
12. Nie pić napojów gazowanych.
(To jedna z większych zaraz, po tym brzuch robi się większy, wolę unikać)
13. Nie pić alkoholu.
(Nie całkowicie, ale ograniczyć - tylko co ograniczyć jak piłam raz na miesiąc lub na więcej miesięcy XDD)

Tak stwierdziłam, że spróbuje zamieszczać co miesiąc czy trzymam się moich reguł, głównie dla samej siebie. Bo jednak trzeba samemu się zachęcać.
Jestem szczęśliwa, że mi się udało. :)

Pozdrawiam :)


czwartek, 16 maja 2013

Bubel od Avonu -.-

Hej :)

Dzisiaj chciałam Wam przedstawić coś co mnie bardzo rozczarowało.
A jest tym dezodorant do stóp od Avonu.


Normalnie używam dezodorantów Farmony bo bardzo mi one odpowiadają, ale jak zobaczyłam w katalogu ten to stwierdziłam czemu go nie wypróbować. Moja Mama stosuje te ich normalne, ale mi nie odpowiadają ich zapachy, naprawdę są za mocne. Lawenda jadąca mi z buta - nie, to nie dla mnie.^^''

I tak, nawet nie zdołałam go przetestować go w tej nowej temperaturze za oknem, bo po trzech użyciach! się skończył. Tak skończył się, na nogi nic nie dawał, więcej białych "oparów", które zawsze u mnie wywołują katar. 

Zawiodłam się i to bardzo.


środa, 15 maja 2013

Ostatnie lakiery na paznokciach

Hej :)

Dawno już nie dałam kosmetycznego postu, więc proszę oto on.
Pokaże Wam tutaj moje ostatnie pazurki jakie miałam.
Mam na temat moich paznokci obsesję, uwielbiam jak są pomalowane.
Lakiery zmieniam co 3-5 dni, ale ostatnio były pewne które pobiły rekordy.^^

Zapraszam :)

wtorek, 14 maja 2013

Dieta dzień 10

Witam Was serdecznie!

Dzisiaj znów post na temat mojej diety.
Już 10 dzień, zbliżam się do końca.
A jak wygląda sytuacja w tym momencie?

Jak dla mnie wyśmienicie, zauważyłam zmiany w sylwetce, co zawsze mnie podbudowuje.^^
Także ważę już tylko 61,2kg, więc do zrealizowania celu jest maluteńko.^^

Udało mi się też przetrwać wizytacje u rodziny bez szwanku, chociaż było przede mną na stole tyllleeee pyszności XD Wszystko wyglądało świetnie, no i rodzinka jak zwykle zachęcał mnie do jedzenia, tak to już jest. Twardo jednak się trzymałam i niczego - oprócz zupy brokułowej, bo to mogłam - nie tknęłam. Mój brat był moim żołądkiem XDD Zachęcałam go do próbowania różnych rzeczy, ale kurczę, jemu nic nie szkodzi - je więcej niezdrowych rzeczy ode mnie a nie tyje a nawet jak tyje to i tak nic nie widać po nim - zazdroszczę!

Wraz z końcem diety będę musiała uważać i to bardzo XD
Łatwo jest wpaść w pewne nałogi, a jeśli chodzi o jedzenie to najłatwiej, kto nie lubi czegoś słodkiego do herbaty? Albo ryżu do mięsa itp.? Ja naprawdę lubię, ale wolę mieć swoją sylwetkę, a jak się ją ma, to można raz na jakiś czas zjeść coś słodkiego do herbaty, lub mięso z ryżem, ale nie codziennie lub parę razy w tygodniu ;)

Przygotowuje swoje menu na wyjście z diety.

Pozdrawiam :)

czwartek, 9 maja 2013

Aktualizacja - dieta: 6 dzień

Hej!

Kurczę, jak ostatnio ciepło się zrobiło.^^

Dzisiaj piszę ponownie na temat swojej diety, jak ktoś jeszcze nie czytał to radzę zajrzeć TUTAJ.
Minęło 6 dni i trzymam się całkiem dobrze, na początku jedynie wieczorem było mi bardzo zimno i szłam szybciej spać, ale teraz jest całkiem w porządku.
Widzę jedynie, że podczas ćwiczeń bardziej się męczę, no i szybciej jestem głodna.

Obecna moja waga to: 61,6kg
Jak ostatni raz pisałam było to: 62,8kg 
Czyli wyraźna zmiana.^^
Z której jestem bardzo zadowolona.

A także co mogę uznać za gigantyczną poprawę, to zniknęły mi pryszcze, nie mam żadnych problemów ze skórą! Nie wiem czy to dzięki samej diecie, czy w połączeniu z antybiotykami, ale jeśli tak to działa świetnie. Od początku diety nie mam żadnych pryszczy.^^

Pozdrawiam :)

wtorek, 7 maja 2013

Alterra Papaja i Bambus - szampon dodający objętości

Hej :)

Dzisiaj chcę Wam przedstawić recenzję szamponu dodającego objętości firmy Alterra z papają i bambusem.

Źródło: wizaz.pl

Nie mam własnych zdjęć, bo zanim przypomniałam sobie o zdjęciach to butelka zniknęła w śmieciach.^^

Szampon ten używałam chyba nie cały miesiąc, codziennie.
Myję włosy dwa razy, bo zawsze te pierwsze przemycie włosów wydaje mi się nic nie czynić z włosami, a przynajmniej od kiedy mam dłuższe włosy to wolę je myć porządniej.
Szampon przecudnie pachnie.

Po jego użyciu włosy są czyste przez cały dzień i nawet jak idę spać to nadal wyglądają super.

Jedyne co zauważyłam i nie wiem czemu się pojawiło, to to, że przesuszył mi skórę głowy, niestety nie mam żadnej maseczki nawilżającej - czeka w kolejce do kupienia. Także to był jeden minus. I nie wiem czemu tak się stało, bo skład ma całkiem dobry.

Za 9zł dostaje się świetny produkt który długo wystarcza i świetnie działa, jak dla mnie bomba.

I na pewno kupię go jeszcze raz.

Plusy:
- super zapach
- włosy czyste przez cały dzień
- niska cena
- łatwo dostępny
- brak SLS :)

Minusy:
- jedynie ten, że przesuszył mi skórę głowy

Ocena: 5/5

sobota, 4 maja 2013

Dieta - start!

Hej! :)

Dzisiaj zaczęłam po raz piąty 2 tygodniową dietę warzywno-owocową dr Dąbrowskiej.
Czemu po raz piąty?
Ponieważ dwa razy do roku na nią przechodzę, jest to już 3 rok z kolei.
I serdecznie Was wszystkich zachęcam do spróbowania jej!
Czemu? Ponieważ:
a) działa, zawsze w czasie stosowania diety chudnę i to w całkiem szybkim tempie
b) odżywiamy się zdrowo
c) po niej zdobywamy nawyk odżywiania się zdrowo - inaczej niż dotychczas

Dieta nie musi trwać 2 tygodnie, to moja modyfikacja jej. Zalecenia są takie aby wytrwać na niej przez jeden miesiąc, ale u mnie po 2 tygodniach odzywa się płacz za jakimkolwiek mięsem jakkolwiek podanym.^^

W tym miesiącu wprowadziłam pewną modyfikację do diety, tzn. śniadania, normalnie jadłam prażone jabłka, ale ze względu na mało energii które one mi dają postanowiłam zostać przy moim stałym posiłku składającym się z płatków kukurydzianych i jogurtu naturalnego.

Na czym polega dieta dr Dąbrowskiej?

Na jedzeniu warzyw i owoców a także piciu dużej ilości wody.

W książeczkach opisujących tą dietę jest wykaz warzyw które lepiej unikać itp., ale z mojego doświadczenia wynika, że nie wpływa to tak bardzo na proces oczyszczania i odchudzania. Przynajmniej nie w moim wypadku.
Najważniejsze to jeść dużo warzyw i owoców, zero mięsa, pieczywa i nabiału. A także zero słodyczy!

Już raz o tym pisałam, ale dla przypomnienia napiszę jeszcze raz, jeśli obawiacie się, że Wasz apetyt nie pozwoli Wam być na diecie, mówicie sobie: przecież ja tak dużo jem, a warzywa są takie małe, jakim cudem mam się najeść? To to jest wierutna bzdura. Ja też jadłam dużo, nawet teraz umiem zjeść bardzo dużo, że mój Dziadek twierdzi, że jem na jakiś chłop. XD I umiem jeść same warzywa.
Podczas diety, z powodu mniejszej ilości jedzenia Wasz żołądek się "kurczy" i nie potrzebuje tej samej dawki co przedtem. Nie twierdzę, że nagle przestajecie jeść. Bo tak nie można, jedynie mniej potrzeba do najedzenia się.

Możecie się zapytać: jeśli ta dieta działa to po co przechodzisz na nią po raz kolejny?

Odpowiedź jest prost, ponieważ jestem tylko człowiekiem i mam słabości. Może nie duże albo dla niektórych za duże, ale zdarza mi się zjeść więcej lub pójść w wizytę do rodziny i zjeść wszystkie dania. Oczywiście to nie powoduje, że od razu wraca się do tej samej wagi co przedtem, ale powoli się zbiera.

Przechodzę na tę dietę dwa razy do roku, na wiosnę i na jesień (wrzesień). Pomiędzy tymi okresami ani razu nie wróciłam do dawnej wagi, wręcz przeciwnie, utrzymuje stały poziom.

Jednak po tej diecie pewne nawyki trzeba utrzymać.
Nie ma takiego czegoś, żeby jak jesteście po diecie i będziecie jeść tak samo jak przed nią to nie utyjecie. Nad daną wagą trzeba pracować. Ja pracuje i to naprawdę daje mi dużo samozadowolenia.

Dieta ta może powodować pewne osłabienie.
Najlepiej się nie przemęczać podczas trwania tej diety, ale wiadomo, nie każdy z nas ma dużo czasu wolnego i nie pracuje. Ja uważam, że możemy wprowadzać pewne modyfikacje, ale nie za duże. Jak dla mnie najważniejszymi zasadami są:
1. Więcej warzyw i owoców.
2. Pić wodę! - kurczę, to jest najważniejsze, często zapominam a to naprawdę dużo robi.
3. Unikać białego pieczywa, najlepiej w ogóle nie jeść pieczywa, ale jak macie taką ochotę to ok, tylko nie można łączyć z nabiałem i wędlinami i ogóle mięsem.
4. Nie łączyć! Tak jak powyżej plus, do mięsa to sałatka, żadnych ziemniaków, ryżu lub klusek.
5. Zero słodyczy i cukru (w kawie, herbacie).

Moje doświadczenie

W 2011 roku ważyłam 67kg przy 172cm wzrostu, nie uważałam siebie za osobę grubą, ale na pewno nie za chudą. Moja Babcia twierdziła, że jestem dobrze zbudowana. Brzuszek mi wystawał. Mój rozmiar ubrań to była 40. Nie byłam tym usatysfakcjonowana. Nie wierzyłam jednak, że mogę schudnąć. Myślałam, że to dla mnie niemożliwe.
Na tą dietę przeszłam dla wypróbowania czy coś to da i się zaczęło. W ciągu 2 tygodni spadłam z tych 67kg do 60kg, nadal jestem tym oszołomiona. To był istny cud. 7kg w ciągu 2 tygodni, pewnie nie jedni z Was pokręcą głową i stwierdzą, że to niezdrowo. Ja jednak po diecie nie wróciłam do mojego poprzedniego odżywiania, starałam się i nadal staram się ograniczać pewne potrawy, raz wychodzi raz nie.
Bałam się, że wszystko się cofnie, tzn. znów utyję, tak więc znów przeszłam na tą dietę we wrześniu 2011 roku, nie mogła mi waga spaść poniżej 60kg, możliwe, że to ta idealna dla mojego ciała. Jak dla mnie to było i tak dużo. Z rozmiaru 40 przeszłam na 38 i nie musiałam się wstydzić brzuszka. Mama i brat zauważyli zmianę i często mówili mi jak się zmieniłam, a Babcie śmiały się, że znikam.^^
Rok minął, a ja jedynie przytyłam 1 kilo. W 2012 roku też przeszłam na dietę dwukrotnie, ten we wrześniu był bardziej potrzebny bo przez wakacje utyłam 3 kilo - byłam przerażona, ale sytuacja życiowa taka była, że więcej źle się odżywiałam itp. We wrześniu schudłam do 61kg (skorzystałam z diety zmodyfikowanej podanej powyżej i proszę zadziałała pięknie).

W obecnym momencie ważę 62,8kg, moim celem jest 60-61kg. Jak widzicie nie jest to wielki cel i na pewno pod koniec tych dwóch tygodni będzie zdobyty. :)

Co do tekstów typu: ale ja lubię słodycze, nigdy ich nie przestanę jeść - naprawdę, ja też je lubię, ale da się nie jeść ich, da się to w sobie zdusić, a nawet nie jestem smutna kiedy ich nie jem.

Jeśli mieszkasz z rodziną to może się to wydawać trudne, ale ja mieszkam z Mamą i bratem, Mama towarzyszyła mi przy pierwszym podejściu jak i drugim, już przy 3 i 4 nie, a teraz też stwierdziła, że nie do końca ze mną przejdzie na totalny hardcore.^^

Da się, naprawdę, ludzie mogą nie popierać, ludzie mogą nas odwodzić od tego. Ja często słyszałam: z czego Ty się odchudzasz? Przecież jesteś dobrze zbudowana!
Moja Babcia wręcz ma kręćka na punkcie jedzenia i nie mogła uwierzyć, że można tak mało jeść, myślałam, że się nade mną rozpłacze - i weź tu tłumacz, ale się trzymałam swojego zdania.

Pamiętajcie: robicie to dla siebie!

Nie jestem anorektyczką, nie zamierzam nią być. Jak pisałam waga zatrzymuje mi się na 60kg XD W tej diecie się je i ma się jeść.

Na dzień dzisiejszy:
Waga: 62,8kg (ważę się rano, bo wieczorem i tak więcej warzymy więc wolę być optymistką, oczywiście to wieczorem też się liczy, ale czemu nie patrzeć przez różowe okulary - jeśli to spada to tamto też^^)

PS: Nie przestanę ćwiczyć, chociaż boję się, że nie będę wstanie wszystkiego robić, ale spróbuje. W 2011 r. po schudnięciu moja pupa znikła - to był bolesny moment i nadal ćwiczę aby powróciła do siebie XD



Two Worlds - XBOX - gra która męczy

Hej :)

Kolejny i ostatni raz na trochę o grach.

Dzisiaj pochylimy czoło nad grą o której ja nie słyszałam dopóki nie ujrzałam jej opakowania na półce.


I może tam powinna pozostać.
Gra ta to zwykłe RPG, buduje się swoją postać, jest duuuużo dialogów (ta gra to głównie dialogi), wyborów, duży świat itp.
Popatrzcie na okładkę, zachęcająca prawda?


Już nawet po opisie miło się zapowiada.
No cóż, ja tak myślałam.
Wpadłam jednak na jeden z najbardziej topornych trybów walki jakie widziałam.
Po prostu nie ma przyjemności w siekaniu wrogów (jak można było to zrobić tak źle?!).
Nasz bohater jest wolny, ma parę tylko ruchów. Zresztą nie za wiele robiących wrogom.
A czary... o, to jest jeszcze piękniejsze. Po prostu wszystko nawala w walce, lepiej uciekać przed wrogami.
Jeszcze dodatkowo straszna gestykulacja bohaterów, którzy dopiero jak wypowiedzą jakąś kwestię to wtedy machają rękoma. Nasz bohater mówi niczym jakaś kopia Michała Żebrowskiego, ale Pan Żebrowski jest sto razy lepszy.
Dłużące się dialogi. Jedyne co ładne w tej grze to grafika.
Na sawannie biegałam dzisiaj za małpami, wow, nie sądziłam, że może to być takie trudne, zabić małpę. Mój brat siedząc na kanapie obok mnie stwierdził, że wygląda to żenująco. A potem 5 razy zginęłam od kościotrupa, bo zanim czar jakiś zadziałał to on już z 3 razy mnie walnął, a dużo życia nie miałam. Po prostu SUPER.

Minusy:
- nasz bohater jest "bratem siostry" 
- tryb walki: obrona, atak - wszystko
- tryb czarów
- nudne i długie dialogi

Plusy:
- grafika
- nawet ciekawa historia
- rozbudowane lokacje
- gepardy, małpy, strusie, nosorożce! ;)

Ocena: 4/10



piątek, 3 maja 2013

Książki z biblioteki

Hej :)

Zaniedbałam temat książek na blogu.
A pisałam, że będę pisać co nowego a tu nic, ale tak czas leci a tu coś wyskoczy i pewnie to będzie wieczna wymówka.

Oto moje ostatnie zdobycze z biblioteki osiedlowej.


Stephen King "Pod kopułą", Mo Yan "Obfite piersi, pełne biodra" i Ko Un "Maninbo: Dziesięć Tysięcy Istnień".

Jak zwykle sama siebie zaskoczyłam, bo nie chciałam nic brać, ale popatrzyłam na nowości i sobie pomyślałam, że nie czytałam niczego chińskiego jeszcze.
Potem zobaczyłam coś, co mnie zaciekawiło bardziej, bo jest to tomik koreańskiej poezji, w mojej bibliotece! Koreańska poezja! Jak mogłam nie wziąć do domu, zresztą wiersze są naprawdę fajne. Dotykają. Nawet moja Mama była pod wrażeniem paru.

Trochę o samym autorze.
No i pomyślałam, że może wreszcie przeczytam coś z sensacji. Dziwnym trafem wzięłam Stephen Kinga, który nie jest moim ulubieńcem, jak dla mnie niestety wszystko jest super, ale zawsze King psuje wszystko wchodzeniem w psychikę swoich bohaterów, tak, że najstraszniejsze chwile są mocno "przegadane" i psuje dla mnie to efekt.
"Pod kopułą"... Ok, czemu ta książka musi być taka wielka? Wzięłam ją jedynie żeby samej się upewnić co do swojego zdania na temat tego typu jego książek. Mam za sobą chyba pierwszych 100 stron, jak na razie akcja się wlecze bo... Cóż, jak masz serial to nie przejmujesz się dużą ilością bohaterów i ich losami, ale jak masz książkę i dużo bohaterów to... jest to męczące. Panie King może lepiej pisać scenariusze do seriali. Lepiej by się to oglądało, niż czytało. Zanim coś się rozwinie jest mocno przeopisane - tak to będę nazywać. Sam temat jest ciekawy i jak na razie nie jestem tak zła ze swego wyboru^^

Może Wy macie jakieś książki ostatnio wypożyczone lub kupione? :)


czwartek, 2 maja 2013

Soul Calibur IV XBOX

Hej!

W dzisiejszym poście znów wracamy do moich prezentów urodzinowych na XBOXa, a dodatkowo do gry która stała się moim ulubionym umilaczem wolnych chwil^^

Soul Calibur IV jest grą w której chodzi o nawalanie przeciwników.
Szczerze, zawsze lubiłam tego typu gry, można się wyładować na nich i to po prostu świetnie.
Kiedy jesteś zły to siadasz do tego typu gry i całą złość wyładowujesz na wirtualnych przeciwnikach.
U mnie to właśnie tak wygląda, ale też niekiedy gra ta mnie mocno nakręca, więc raczej nikt nie powinien podchodzić do mnie wtedy bo będzie źle XD


Do wyboru jest cała masa różnych bohaterów, damskich i męskich. Sama preferuje granie facetami, cóż, co może być pociągającego dla dziewczyny w tym jak jakiś tyłek lata przed oczami^^ Klaty są o wiele fajniejsze. Zresztą babki w tej grze mają okropne głosy, ale żeby nie było, moją jedną z ulubionych postaci jest babka - Shura

Źródło: Shura
Nie mam jej od razu dostępnej, ale pokonanie jej było warto dużo, dość, że cholernie dobrze mi się nią gra. Z przyjemnością roznoszę przeciwników nią, a babki tym bardziej.

Kolejnym moim ulubieńcem jest Siegfried

Źródło: Wujek Google
Oh ten facet może rozkochać w sobie każdą <3
Granie nim to wielka przyjemność.
Ja naprawdę nie wiem czemu ale uwielbiam duże miecze^^'' W każdej grze wybieram właśnie takie co powoduje, że jestem wolniejsza od reszty która ma lżejszy ekwipunek, ale co tam, widok jest przecudny.
Siegfried nie zawodzi mnie w ogóle.

No Nightmare - duże kochanie <3


Źródło: Nightmare
Prawda, że przystojniak?
Nawściekałam się na niego na początku, ale teraz go uwielbiam^^

Niestety jak na razie nie mogę grać z innymi, nie wiem czy w ogóle będę mogła. Z tego co wiem to trzeba mieć konto Gold, a ono kosztuje, czekam na jakieś obniżki, albo coś. Trochę to dupne, że bym musiała płacić miesięcznie, a nie wiem ile bym grała ;(
A nawet bym chciała zobaczyć jak się gra z innymi, no i nie wiem na ile na to wpływa to, że jest to używana gra... może jakieś kody są potrzebne czy coś. Się zobaczy.

Gra jest warta zakupu.
Ocena: 10/10