czwartek, 26 września 2013

Droga i upadki

Hej :)

Z góry uprzedzam, nie jestem żadnym ekspertem, to są wyłącznie moje przemyślenia.^^

Nasze życie porównywane jest do Drogi, Drogi Życia. Idziemy pewną drogą, która przedstawia nasze życie. Czyli od urodzenia do śmierci kroczymy po jakiejś drodze. 
Czy kiedykolwiek wyobrażaliście sobie ją?
Czy może macie już ją jakoś wyobrażoną?
A może nawet nie zastanawialiście się nad tym?

Jestem ciekawa jak inni ludzie wyobrażają sobie swoją Drogę. Jak się myśli o sobie to zawsze można ulec wyobrażeniu, że każdy z nas tak samo myśli. Co jest kompletną bzdurą. Moje wyobrażenie Drogi może wyglądać podobnie do wyobrażeń niektórych ludzi, a może być wręcz inne.

Ja sama jak myślę o swojej Drodze, to zawsze wyobrażam sobie piaskową drogę a przede mną nizinny teren, bez drzew, przede mną horyzont. Jestem pewna, że dla psychologów to by oznaczało miliony rzeczy i pewnie by siedli nade mną z wielką ciekawością. 
A jak Wy sobie ją wyobrażacie?

Idziemy po Drodze Życia, całe nasze życie to Wielka Podróż, kiedyś ją zaczęliśmy i kiedyś skończymy. Różnimy się, ale jakby pomyśleć to możemy dodać sobie do naszego wyobrażenia Drogi innych ludzi, na ich trasach. Niekiedy nasze Drogi się łączą, niekiedy wręcz rozchodzą. 

I właśnie na tej Drodze często upadamy, przez różne rzeczy, może to być brak pracy ciążący na nas, nie zaliczenie roku na studiach itp. Każdy ma takie upadki, mniejsze, większe. Niekiedy rozpacz nas ogarnia i leżymy na naszej Drodze i nie umiemy się podnieść. Umiemy tak leżeć przez długi czas.
Niekiedy jest to chwilowy moment upadku i po chwili wstajemy, otrzepujemy się i idziemy dalej.

Każdy z nas ciągnie Krzyż za sobą, ten Krzyż raz wydaje się lekki, raz nas tak uciska, że jeszcze trudniej nam wstać i ruszyć dalej. Są tacy którzy zostaną tam gdzie upadli.
Są też tacy którzy stwierdzą, że są sami.
Że upadli, leżą i nikogo nie ma obok nich.

Zanim przejdę dalej to chcę zapytać Was: czy nie znacie takich osób, które upadły i nie widzą, że jest pomoc obok nich? Może sami tacy jesteście? Leżycie pod Krzyżem swoich problemów i nie widzicie nikogo kto bym Wam podał rękę, pocieszył?
Ja znam i też byłam taka.
Ze swojego doświadczenia wiem, że nawet jak taka osoba nie wierzy, że ktoś obok niej jest, żeby jej pomóc to i tak może powstać. Więc powstaje z zaciętą twarzą, mówi sobie, że: nie, nie zrezygnuje, idę dalej, lecz upada później znowu. To tak jakby rzucać się w pokoju bez ścian. Rzucasz się, coś robisz, ale jednakże twoja energia idzie na marne, nic nie możesz zrobić. Wydaje się to beznadziejne.
W tym momencie nawet pytamy siebie: jaki ma to cel? Jaki ma cel te moje rzucanie się, podnoszenie się?

Wizja smutna, niemiła, każdy by wolał zapomnieć o niej, ba każdy wolał by tego nie przechodzić. 
I jak wyjść z tego?

Odpowiedź jest jedna: nie jesteśmy sami. Nie jesteśmy na tej Drodze sami. Nie leżymy pod Krzyżem sami. Nasze oczy są zaślepione, głównie tym, że zawsze chcemy sami coś zrobić: ja sam wstanę, ja sam to zrobię, ale te oczy ślepe mogą się otworzyć. Wystarczy poprosić.
Bo na naszej Drodze Życia idziemy z Panem Jezusem.
Ja lubię sobie wyobrażać, że idę a On razem ze mną idzie obok mnie.^^ Chociaż tak naprawdę to Jezus jest w naszych sercach, w środku nas, czyli tak naprawdę zawsze z nami jest. Nie odchodzi.
I kiedy upadamy, On jest przy nas.
Tak więc, nie jesteśmy sami.

Jesteśmy jednak zaślepieni i niekiedy tego nie widzimy, lecz jednak jak poprosimy to Pan Jezus nas podniesie, wystarczy wyciągnąć rękę i poprosić. Tak mało, a dla niektórych tak dużo. Czemu dużo? No bo niektórzy wolą powiedzieć: nie, ja sam wstanę. Nie potrzebuję pomocy. Sam sobie poradzę.
I nadal Jezus jest tuż obok, patrzy na nas, patrzy na to jak wstajemy z zaciętością sami, jak potem znowu upadamy, ale przechodzimy obok Niego nie widząc go. 
I to jest w tym wszystkim najsmutniejsze. 

Tak więc, jeśli Wy kiedyś upadniecie, Wasze problemy Was przygniotą to przypomnijcie sobie, że nie jesteście sami, że Pan jest obok Was. Stoi i czeka na Was abyście się do Niego zwrócili.
Pomoc nie przyjdzie tak jak Wy będziecie tego chcieli, nie stanie się to tak, że policzycie do trzech i wstaniecie radośnie. Nie, tak to nie wygląda. Jednak gwarantuje Wam, że Pan nam pomaga. Mi pomógł, więc Wam też z pewnością pomoże. Wystarczy tylko popatrzeć na Niego, zwrócić się do Niego.
Bóg jest Miłością. I Miłość jest w nas. Jak można odmawiać jej sobie?


Ostatnio odkryłam tego gościa <3
Świetne <3

Pozdrawiam :)

niedziela, 22 września 2013

Coś do posłuchania kiedy czujemy się, że wszystko wali się nam na głowy ;)

Hej :)

Ostatni tydzień był dla mnie pasmem zmian i przemyśleń.^^
Jak sądzę, to wszyscy mamy takie momenty kiedy upadamy i myślimy, że nie będziemy mogli powstać.
Kiedyś pewnie bym tak się czuła tydzień lub więcej, ale wraz z nawróceniem okazuje się, że nawet jak się upadnie to można powstać. Co uwierzcie, nie jest takie oczywiste kiedy się czuje zrozpaczonym. ;)
Pewnie piszę oczywistości, ale cóż, taka już jestem, wybaczcie.

Dzisiaj z Wami się chcę podzielić zespołem i płytą, która za każdym razem powoduje, że łatwiej mi jest stanąć na nogi, nie to, że wierzę, że zespół ten posiada takie magiczne moce.^^ Lecz jak dla mnie śpiew to jest najlepsza forma modlitwy i jak śpiewam z nimi to te teksty dają mi dużą siłę. A że dodatkowo Bóg przemawia do mnie to inna kwestia. <3

Sanctus Real i ich album z tego roku Run.



Przy tej piosence nieźle się maszeruje i wstaje rano.
Wypraktykowane jak spędzałam wakacje na wsi.
Mega pozytywna piosenka.
Na doła najlepsza. :)




Kocham tekst tej piosenki <3



"That everything happens for a reason even the worst life brings"
<3



Zawsze jak tego słucham to się wzruszam <3
To takie prawdziwe.
I daje dużą siłę.



"I will walk through the fires of life
I will wait in the darkest of nights
I will follow You into the fight
If that's where You'll lead me
I don't know what You want me to see
But I know where You want me to be
Close to You, nothing between"





A to już dla mnie klasyk to wchodzenia w dobry nastrój^^



"Cause we believe in something bigger than our own lives
We'll keep reaching for someone who's stronger than you and I"

Mam nadzieję, że niektórym te piosenki pomogą jak mi.

Pozdrawiam :)

wtorek, 17 września 2013

"Wprowadzenie do modlitwy mistycznej"

Hej :)

Zmieniłam, jak zapewne zauważyliście, tło mojego bloga.
Pogoda na zewnątrz może nie napawa optymizmem, chociaż mi w ogóle nie przeszkadza, ale już jakoś czuć jesień i te kolory mi ją przywodzą na myśl.^^

Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami kolejną książką, którą ukończyłam.^^
"Wprowadzenie do modlitwy mistycznej", autorem jej jest Eremita, czyli pustelnik. Człowiek, który poświęcił swoje życie, żeby żyć z dala od społeczeństwa i żyć samotnie, w izolacji. Chyba każdy wie kim jest pustelnik, może nie każdy wie, że nawet w naszych czasach są pustelnicy.

Z tyłu książki, na okładce możemy przeczytać:
Autor książki to mistyk, człowiek ciszy, eremita mieszkający w górskiej pustelni na Północy Włoch. Dzieli się z nami swym duchowym doświadczeniem, uchyla rąbka tajemnicy, jak modlić się, by autentycznie odczuć obecność Boga. (...)
To jedna z tych książek, w które się po prosta wsiąka. Szkoda, że się skończyła, bo dla mnie jest miejscem niesamowitych rad i będę z niej korzystać do końca życia. Chciało by się więcej.
Tak naprawdę, to jak się mówi, że Pan Bóg mówi do nas w różny sposób, to właśnie ta książka była tą mową do mnie, bo miałam pytania i odnalazłam odpowiedzi na nie właśnie w tej książce. Żeby było jasne, nie zaczęłam jej czytać wiedząc o tym, że mogą być tu odpowiedzi.
Nie.
Zaczęłam ją czytać bo była ciekawa jak wygląda modlitwa mistyczna.
I jak zaczęłam czytać, to się zakochałam. Tak jakby każde zdanie było tym co szukałam, spijałam wszystko.
Teraz tylko stosować w praktyce.
Serdecznie ją polecam :)

A teraz trochę cytatów, które odpowiedziały na mi na moją ostatnią burzliwą rozmowę z kimś mi bliskim:
(...) kruchość ludzka nie jest przeszkodą na drodze do zjednoczenia z Nim. Nie jest chorobą, która musi zostać uleczona przez psychoanalityka... Jest naturalną częścią człowieka. 
 Pełne odkrycie twej niedoskonałości, w połączeniu ze szlachetną intencją, jest ogromnym darem, za któryś powinieneś dziękować Panu. Bóg chce się w tobie objawić właśnie w tej kruchości, a nie w twoich zdolnościach czy w twojej niezależności. Pan prowadzi cię na drodze pokory poprzez upokorzenia.
Trudno nam się przyznać przed nami samymi do swoich niedoskonałości, często wręcz idziemy w zaparte albo ustalamy sobie jakieś cele, które chcemy spełnić. Nie akceptujemy ich, a nawet jak je akceptujemy to stwierdzamy, że to jest koniec, że jak już je akceptujemy to możemy je używać jak chcemy, bo w końcu to część nas.
I co najważniejsze to zapominamy, że moment kiedy zrozumiemy nasze niedoskonałości, moment kiedy je zobaczymy to ten moment w którym powinniśmy zwrócić się do Pana.

Jeśli chcesz kroczyć drogą ascezy, nie myśl, że to ty musisz poskromić swe złe skłonności: to one będą musiały poskromić ciebie, czyli twoją dumę. To nie ty możesz przywołać spuszczone ze smyczy mastiffy, czyli twoje pożądliwości: gdy one usłyszą twoje histeryczne wołania, na pewno cię zignorują. Tylko Bóg potrafi przywoływać psy i zmusić je, aby usiadły posłusznie na ziemi. Temu służy twoje cierpienie.
Nie wolno ci współzawodniczyć z Bogiem. Nie staraj się Mu udowadniać, że dobrze sobie radzisz z demonem. Czyniąc to, wcześniej czy później zaczniesz adorować siebie samego zamiast Pana. Co więcej, będziesz miał fałszywy obraz siebie, uważając się za byt, podczas gdy w rzeczywistości, będąc poza Bogiem, jesteś niebytem. Idąc tą drogą, uległbyś urokowi słów węża, skierowanych do naszych prarodziców: "Będziecie podobni do Boga!".
(...) Wielu ludzi wpada w tę pułapkę, sądząc, że realizują się w życiu (...). Tymczasem to Bóg realizuje swój plan dotyczący człowieka. Ty możesz co najwyżej realizować Jego wolę, mając świadomość swych grzechów.
(...) Chrystus od razu ci odpowie: "Beze Mnie nic nie możecie uczynić" (J 15,5), podobnie jak On nic nie mógł czynić bez Ojca. (...) Nie istnieje łaska żyjąca w zgodzie z naszą pychą: możemy wybrać albo jedno, albo drugie.
Dlatego zazwyczaj próby zmienia siebie nie idą w ogóle. Kto tego nie miał, powiedzieć: będę mniej się wściekał? Albo cokolwiek, np. cierpliwy dla ludzi, cierpliwy dla rodziny. Można tu wstawić wiele rzeczy.
Bez zwrócenia się do Pana Boga, bez modlitwy do Niego, to możemy się szamotać wiecznie - myśląc, że to jest w naszej władzy walczyć z tymi demonami.

W książce jest więcej tego typu rad i co najważniejsze, to są rady jak zacząć modlitwę mistyczną. Przed tą książką to nic o niej nie wiedziałam. Zazwyczaj podziwiałam, że Jan Paweł II mógł trwać w modlitwie, w jedności z Panem, przez wiele godzin. Ile razy coś mnie rozproszy jak się modlę, mój brat przejdzie albo zacznie śpiewać coś pod nosem. A tu są rady jak wyciszyć się do tego stopnia, żeby nie słyszeć tego co wokół, żeby nie zwracać uwagi na to co wokół się dzieje.
Takie zjednoczenie z Bogiem, moim zdaniem, najbardziej właśnie potrzebne jest tutaj, gdzie codzienne życie dzieje się, nie twierdzę, że pustelnicy mają łatwiej, bo nie mają, ale tutaj, w świecie nas najbardziej kusi Szatan i trzeba codziennie walczyć.

Pozdrawiam :) I dwie cudne piosenki na koniec <3



czwartek, 12 września 2013

Przestroga

Hej :)

Dzisiaj przestroga dla wszystkich, a głównie dla tych co ćwiczą lub chcą ćwiczyć.

Gdzieś tak tydzień temu - a jak wiecie ja ćwiczę dość intensywnie od marca - zaczął boleć mnie kręgosłup. Tak, że nie mogłam ćwiczyć. Normalnie czułam się jak jakaś staruszka, miałam ograniczoną ruchowość. Bujanie się w takt muzyki w ogóle nie wchodziło w rachubę. 
No i nie mogłam ćwiczyć.
Kręgosłup mi mówił: o tu jestem i tu też.

Mocno się przestraszyłam, bo oczekiwałam, że jak tylko załapię jakąś pracę to popędzę i kupić buty do biegania, a tu wydawało mi się, że nic nie wyjdzie. Boli kręgosłup, wszędzie, to jest źle. Nie chcę być kaleką.

Miałam chwilę mocnego zwątpienia, nie to, że w Boga, raczej w to co jest dla mnie ważne. 
Nie wiem jak Wy podchodzicie do tego, ja podchodzę do tego, że nic nie dzieje się bez przyczyny.
I to jest coś co ma mi coś powiedzieć, więc mocno się modliłam.
Dopiero wtedy sobie uświadomiłam jak bardzo łączyłam ćwiczenie z moją przyszłością, jak mocno się tego trzymałam. Moja przyszłość miała być taka, właśnie taka, że ćwiczę i biegam. I nagle kiedy wszystko mi się udaje, ma mi to być odebrane?
Tak, z takie głupoty takie myśli mi przychodziły do głowy.
W czasie ostatniego tygodnia musiałam dużo sobie powyprostowywać. 

Wraz z początkiem tygodnia poszłam do rehabilitantki mojej Mamy.
Okazało się, że zostałam uratowana przed kalectwem, które bym sama sobie zrobiła.
Coś, co każdy pomyślał, że byłoby jakimś pechem, okazało się wybawieniem.
Bo dowiedziałam się, że jakbym dalej tak ćwiczyła i jeszcze dołączyła do tego bieganie to wpierw poszłyby biodra a potem kolana.
Przez moje skrzywienie kręgosłupa nie mogę biegać, bo bym pogorszyła swój stan tylko.

Więc to jest moja przestroga dla Was, jeśli ćwiczycie to na wszelki wypadek zapiszcie się do rehabilitanta, poradźcie się, bo może wszystko jest ok, a może sobie robicie krzywdę - która nie wychodzi tak szybko.
Mój ból kręgosłupa okazał się od napiętych mięśni.
I jeszcze do tych co biegają, jak mi pani powiedziała, to osoby które mają coś nie tak z kręgosłupem, biodrami lub kolanami nie powinny biegać, bo wyjdzie to źle.

Wiem jak to jest, słyszeć takie przestrogi, wszystko się buntuje.
Ale kurczę, chcecie być zdrowi przez bieganie, a rozwalacie siebie? No nie trzyma się to kupy.
Lepiej już jeździć na rowerze lub pływać albo spacerować, jak ja to robię, a nie powodować, że pewnego dnia nie będziecie mogli spać bo coś będzie waliło w kręgosłupie i mówiło: tak, to jestem, tu byłem i będę.

Pozdrawiam :)

PS. Ja będę mogła wrócić do ćwiczeń jakoś po miesiącu, jak rozciągnę mięśnie, ale już nie do takich jak ćwiczyłam.^^ Jestem tak wdzięczna Panu za ten znak, że będę zdrowa, że nie mam nawet słów do tego wyrażenia.^^

GD - Coup D'etat

Hej :)

Znalazłam czas i na ten tydzień zapewne to będzie ostatni post na temat kpopu i czego ostatnio namiętnie słucham.^^
Myślałam, że znajdę czas na GD'ego wcześniej, ale dopiero dzisiaj zdołałam przeznaczyć czas na wzięcie się za ten dość duży post.

GDragon w konstelacji moich biasów z Kpopu jest wielkim Słońcem - ja tak na serio. Jak próbowałam raz sobie poustawiać sobie po kolei moich biasów to wyszło mi, że zawsze GD i Rain wymykają mi się i sa jakby ponad resztą. Tak też GD jest Słońcem i tyle.^^
Uwielbiam jego styl, styl rapowania, piosenki które tworzy, to jak tańczy, to jak wygląda i jak się ubiera.
Uwielbiam to w nim, że ma pomysł na siebie. I to jest w nim niezwykłe.^^
Pamiętam ten dzień kiedy odkryłam Big Bang i dotąd nie wiem jak mogłam uznać, że GD i TOP wyglądają podobnie, ale tak to jest jak człowiek któremu wszyscy Azjaci zlewają się w jedno  ogląda teledyski. LOL XD Ale miałam tylko jedno w głowie: cholera, jak ten chłopak się świetnie rusza!
Tak, polubiłam wpierw jego za taniec, to jak GD tańczy, ta lekkość. Lekkość bycia na scenie. Urodził się aby być na niej.

Nie jestem takim fanem, który na co dzień siedzi i sprawdza co tam u moich ulubieńców. Głównie czekam na albumy.^^
I w przypadku GD'ego ani razu się nie zawiodłam.

Nowy album GD'ego nazywa się Coup D'etat, co oznacza "zamach stanu".



Teledysk od razu mi się spodobał.
Piosenkę, moim zdaniem, trzeba parę razy odsłuchać.

Niliria, jest kawałkiem nagranym z Missy Elliott, mamy jeszcze wersję tej piosenki tylko GD, ale jednak wolę ta pierwszą. Tak naprawdę króluje u mnie na tym albumie. Świetnie mi się przy tym buja, jest skoczna.


R.O.D jedynie mi się chyba podoba ze względu na refren, a w nim Lydię Paek. No i za sam tekst.



No tak, głównie za sam tekst.

Na 4 miejscu znajduje się Black, dość depresyjna piosenka, jak dla mnie, ale i tak ją bardzo lubię.



Jako, że chciałam Wam podać piosenki z tłumaczeniami to dałam z tego kanału, ale w miarę słuchania okazało się, że piosenki są zmienione aby nie były zablokowane. Lepiej oddzielnie ich posłuchać, jak macie taką możliwość, bo Jennie Kim  nie brzmi tak grubo. ;)

Who You - uwielbiam tą piosenkę! Wpierw nie znając tekstu oceniłam ją miernie, ale później widząc tekst odkryłam, że jest SUPER! Tak naprawdę ciągle walczę, która piosenka jest tą nr 1, walka jest ostra pomiędzy właśnie tą, Nilirią i GO. Reszta mi się podoba, ale jednak te 3 są takie, że chce mi się słuchać i słuchać.^^

Shake The World - dobra na imprezy.^^ Gdyby nie było tych wymienionych powyżej przeze mnie, to pewnie ta byłaby bardzo wysoko w rankingu. 

MichiGO - od kiedy wyszła, to po prostu ją KOCHAM! Chce mi się słuchać i tańczyć <3

Crooked... 



Naprawdę doceniam tą piosenkę, jednakże nie jestem ostatnio w ogóle w fazie aby czuć to więcej niż to, że ten świat jest tak puuusty. Oglądając teledysk - nie znając tekstu - czułam się jakby z niego wyzierała pustka naszego świata. I pewnie taki był cel. Wszystko jest takie, no nie ma lepszego określenia niż puste. Może się mylę, może celem było pokazanie frustracji GD'ego po rozstaniu, może tylko tyle. Ale dla mnie było coś w tym wszystkim więcej. I tekst do R.O.D też o tym mówi, wszyscy się uśmiechają i mają dobra minę a wewnątrz płaczą.
Jeszcze bardziej ten teledysk utwierdził mnie w moim wyborze, co jest pozytywne.^^
Ja pusta nie zamierzam być.^^

Runaway - chyba za mało słuchałam tej piosenki, chociaż klimat mi się bardzo podoba, ale nie mam wyrobionego zdania.

I Love It i Outro: You Do?
I Love It jest z tych piosenek, które lubię posłuchać, ale przy dłuższym słuchaniu mnie denerwuje.
Ostatnio nie umiem jej odsłuchać do końca, chociaż właśnie lubię jej środek.

You Do jest po prostu zabawne XD I tyle mam do napisanie o niej.

Jak można zauważyć najbardziej podobają mi się piosenki pozytywne.^^ Może dla niektórych Who You nie jest takie, a moim zdaniem ma w sobie nadzieję na coś.

Pozdrawiam :)

środa, 11 września 2013

Trochę cytatów z dzisiejszego mojego buszowania w książce "To wspaniałe chrześcijaństwo!"

Hej :)

Dzisiaj trafiłam na takie szczególne zdania, które zrobiły na mnie duże wrażenie. Może na Was też takie zrobią. :)
Enjoy!

Słowo „tolerancja” wywodzi się z języka łacińskiego i oznacza „znosić”, „ścierpieć”, więc „tolerować” oznacza „znosić kogoś”. Zawiera ono zatem element niezgody, a nawet pogardy: „toleruję cię”, oznacza: „wiem, że się mylisz, zniosę to jednak i pozwolę ci trwać w twoich błędnych przekonaniach”.
Dinesh D'Souza, To wspaniałe chrześcijaństwo, tł. Katarzyna Korzeniowska, Artur Wołek. Kraków: Dom Wydawniczy RAFAEL, s. 68

Warto pamiętać co to słowo naprawdę oznacza, bo ostatnio wręcz czuję, że wielu ludzi nie ma o tym pojęcia.

Dziś sądy błędnie interpretują oddzielenie Kościoła od państwa jako pozbawienie religii miejsca na arenie publicznej lub zakaz, by moralność wywiedziona z religii kształtowała nasze prawa. W jakiś sposób wolność wyznawania religii stała się wolnością od wyznawania religii. Laicyzatorzy chcą usunąć religię i moralność opartą na religii ze sfery publicznej, by ich poglądy zmonopolizowały wspólną przestrzeń społeczną. Swoimi działaniami uczynili ludzi wierzących obywatelami drugiej kategorii.
Dinesh D'Souza, To wspaniałe chrześcijaństwo, tł. Katarzyna Korzeniowska, Artur Wołek. Kraków: Dom Wydawniczy RAFAEL, s. 70.



Niektórzy krytycy oskarżają kapitalizm o to, że jest systemem egoistycznym, ale egoizm nie tkwi w kapitalizmie, tylko w ludzkiej naturze.
Dinesh D'Souza, To wspaniałe chrześcijaństwo, tł. Katarzyna Korzeniowska, Artur Wołek. Kraków: Dom Wydawniczy RAFAEL, s. 78 
Egoizm, podobnie jak pożądanie, jest częścią kondycji ludzkiej i sprawą beznadziejną są próby jego wyrugowania, choć żarliwi utopiści ciągle tego próbują.
Dinesh D'Souza, To wspaniałe chrześcijaństwo, tł. Katarzyna Korzeniowska, Artur Wołek. Kraków: Dom Wydawniczy RAFAEL, s. 78

To jest błąd wielu ludzi, którzy myślą, że jak system będzie tak kazał i ludzie będą robili.
Taka prosta to rzecz, nie ma jak z tym walczyć bo to jest w nas, a i tak ludzie chcą to zmienić.
Może tylko samemu walczyć z tym w nas samych, nie jest to walka łatwa, pewnie niektórzy z Was wiedzą o czym mówię, jeśli nie wszyscy. 

Można powiedzieć, że kapitalizm cywilizuje chciwość w dużym stopniu w ten sam sposób, jak małżeństwo cywilizuje pożądanie.
Dinesh D'Souza, To wspaniałe chrześcijaństwo, tł. Katarzyna Korzeniowska, Artur Wołek. Kraków: Dom Wydawniczy RAFAEL, s. 79

A na koniec jeszcze jedno:

Wreszcie ostatni aspekt chrześcijańskiego dziedzictwa ludzkiej niedoskonałości i zwyczajnego życia: ogromny nacisk, jaki kładzie nasza kultura na współczucie, pomoc potrzebującym i łagodzenie cierpienia nawet w odległych miejscach. Doniesienia o wielkim głodzie czy ludobójstwie w Afryce są obojętne dla większości ludzi w innych kulturach. Jak to ujmuje chińskie przysłowie: „łzy obcych są tylko wodą”. Jednak tu, na Zachodzie, spieszymy się z pomocą.
Dinesh D'Souza, To wspaniałe chrześcijaństwo, tł. Katarzyna Korzeniowska, Artur Wołek. Kraków: Dom Wydawniczy RAFAEL, s. 81

Pozdrawiam :) 

niedziela, 8 września 2013

Co ostatnio słucham - edycja kpop, część 3 - Seungri

Nadszedł czas aby zająć się Seungrim.

Cóż, żeby być szczerym, to nigdy nie był moim ulubieńcem. Zresztą na liście ulubieńców był na szarym końcu, nawet jak wydał poprzedni mini album to jednak to nie było do końca to co lubię. Mam na mp3 jego piosenki... Chyba dwie, ale nie to, że słucham tak często jak GD, Taeynaga lub TOPa.

Jednakże teraz zmieniam zdanie o nim.
Ten nowy album jest ŚWIETNY!
Każda piosenka sama w sobie mogłaby być ta promującą.



To jest warte słuchania codziennie!
Nie znam się na opisywaniu piosenek, ale wiem jedno, że ta jedna ma wszystko to co powinien mieć każdy hit. I co z tego, że choreografia nie jest bombowa, jak po prostu sama muzyka i to jak Seungri śpiewa, to wszystko przysłania.

Let's Talk About Love - wraz z GD i Taeyangiem <3 No jak nie kochać? XD
Oprócz tego, że przez cały czas mam wrażenie, że jednak: Let's Talk About We jest kompletnie złe... Pytałam się brata i on mi powiedział, że tak jak ja myślę, to powinno być "Us", nie wiem czemu zrobili "We". Bo to jakby podstawa, chociaż w języku polskim można by to zrozumieć: pogadajmy o "My" - chociaż też brzmi źle, bo się ciśnie "o nas". No ale to kpop. XD Może ktoś mnie oświeci. :)

GG Be jest wesołą piosenką o niezbyt wesołym tekście.
"(Be honest)
I can’t take this anymore either
(I’m the one to talk, I’m tired too, let’s just quit)
From today on, we’re gonna go our different ways, have a nice life
Huh, you bad"
Gdybym nie przeczytała tekstu to bym miała mylne wrażenie. Do tego warto jest obejrzeć występy na żywo z tą piosenką, fajny układ i scenka.

Come To My - uwielbiam!!!!!!


You Hoooo! - to taka piosenka do klubu, świetnie by mi się przy niej tańczyło.^^ Chociaż nie jest w czołówce ulubieńców z tego albumu, ale i tak trzyma poziom.

Love Box - jest piękną piosenką. Kompletnie nie jestem w nastroju do smucenia się, więc mało ballad słucham, ale jakoś nie wpływa ona na mój nastrój, jest taka po prostu przyjemna. Do słuchania w tle, z ładnym tekstem.

I need to forget you but I couldn’t erase everything yet
I hate myself just at the fact that I let you go
I dressed in the clothes that you liked
I stand alone at the place you left me
In case you come back to me, in case you come back to me

Even if the world ends, my dear, can you hear me?
Even if it’s the end, please smile, only you
This melody sounds sadder especially today

Trafia na moją listę: do kupienia.
Już i tak ta lista jest za duża.^^

*Wszystkie tłumaczenia tekstów wzięłam ze strony popgasa.com

sobota, 7 września 2013

Spowiedź

Ostatnio szukając jakiś wskazówek co do spowiedzi, znalazłam artykuły: TUTAJ
Uważam, że znajduje się tu parę wartościowych rad, ja wiele dla siebie znalazłam.
Zwłaszcza:
Wciąż te same grzechy - ten szczególnie polecam, bo otworzył mi oczy!^^ Miałam z tym duży problem.
Dlaczego kłopoty ze spowiedzią? - a tu artykuł dla tych co mają wątpliwości.

A na deser dorzucam odpowiedź jezuity, Dariusza Kowalczyka na takie oto pytanie:
Czy sakrament pokuty jest mi do czegoś potrzebny? Już od siedmiu lat nie przystąpilem do spowiedzi. I czuje, ze jest mi z tym dobrze. Widzę niektórych ludzi, którzy chodzą do spowiedzi minimum raz na miesiąc. Zresztą ja im się nie dziwie, bo wiem jacy to są ludzie. Nie ąsie za ideał, ani za człowieka nie popełniajacego błedów, ale nigdy nie popełnilem żadnych cieżkich uczynków. Wogóle nie czuje potrzeby przyjmowania komunii. Uważam, ze Bóg jest zawsze w moim sercu. Komunia chyba tu niczego nie zmieni?! Pozdrawiam
Odpowiedź

Pozdrawiam :)

Co ostatnio słucham - edycja kpop, część 2

No to nadszedł czas na kolejny post o nowościach muzycznych.
Tym razem trochę więcej skupię się na danym zespole/artyście.

Wpierw HISTORY.
History to jest grupa, która zadebiutowała w tym roku a głownie urzekli mnie swoim śmiesznym konceptem do teaserów - rady "jak zdobyć dziewczynę" a także całym singlem. Dość, że świetnie utrafili w mój gust. Są słodcy do bólu, ale nie tak żebym kąpała się w słodyczach. LOL



Zadebiutowali piosenką Dreamer, która jak dla mnie, jest po prostu idealna.
Świetny klimat, świetne głosy.
Czego chcieć więcej?

A do tego okazało się, że na singlu są jeszcze 2 piosenki, równie dobre.
D-day - po prostu cudna ballada. No nie wiem, ja po prostu kocham takie brzmienia. Tą harmonię.



Warto też przeczytać o czym jest cała piosenka: D-day

Kolejną z singla jest The Last Time - też ukochana.


No i nadszedł i comeback z mini albumem Just Now, oczekiwałam czegoś podobnego, więc w pierwszym momencie jak usłyszałam Tell Me Love to się rozczarowałam. Takie tam skaczące coś, które wypuszcza dużo zespołów.
W miarę jednak słuchania, spodobała mi się.
A wraz z nią cały mini album, ponieważ kolejne jego 3 piosenki nie wiele różnią się w stylu od tych z singla. To lubię!


Początek od 1 minuty niestety jest dla mnie okropny, ale potem robi się lepiej.
No i chłopcy są tak uśmiechnięci na występach live - że jak tu nie kochać? XD

Blind


Ma Red Night


Chyba najsłabsza ich piosenka... Pod względem tekstowym nawet ja nie wytrzymuj^^''

Why Not



Moja ulubiona piosenka <3
Kocham wszystko <3
A najbardziej moment "nappa nappa nappa"^^

I to na tyle o History^^
Mam nadzieje, że Ci co nie znali dotąd ich przekonają się do nich.

Pozdrawiam :)

czwartek, 5 września 2013

Co ostatnio słucham - edycja kpop :) część 1

Hej :)

Jako, że ostatnio było sporo fajnych powrotów, w tym mojego wielkiego słońca - GD.
To ten post poświęcę tylko i wyłącznie muzyce koreańskiej.
Enjoy!

środa, 4 września 2013

Trochę na temat zmian we mnie

Hej :)

Dzisiaj poruszę pewnie temat, który ostatnio zagościł na tym blogu i zagości na stałe.
O wierze.
Ci co czytają ten blog od początku (może są tacy) to pewnie zauważyli zmiany w tym czego dotyczą moje posty. Wpierw jak zakładałam go przyświecał mi jeden cel, naczytałam się blogów innych ludzi i chciałam być jak oni. Też pisać recenzje kosmetyków itp. Stąd 3/4 postów jest tego typu u mnie, wystarczy spojrzeć na tematy.

Marzyłam o tym, żeby pisać o tym, żyć tym itp. Od kiedy interesuję się kosmetykami i makijażem to chciałam właśnie się tym dzielić.
I jeszcze w marcu tego roku gdybyście mi powiedzieli, że inna tematyka zajmie tą o kosmetykach to bym powiedziała, że: nie ma mowy, ale... Jedne czego się nauczyłam ostatnio to to, że każdy ma swój czas.

We wrześniu 2012 roku straciłam pracę, moje starania o kolejną przyniosły skutek dopiero w styczniu 2013 roku, ale i tak ta praca którą znalazłam bardziej mnie męczyła niż dawała satysfakcje, więc zrezygnowałam z niej w kwietniu tego roku. I tak miałam tak krótką umowę, ale nie było sensu zostać na dłużej.
Do dnia dzisiejszego jestem osobą bezrobotną - tak, nie mam pracy. Jestem na utrzymaniu mojej Mamy, która dzięki Bogu, ma dobrą pracę i może utrzymać mnie i mojego brata. 
Niektórzy pewnie znają uczucia, które się ma jak się nie ma pracy długo, kiedy wszystko jest nastawione na pieniądze a Ty ciągle nie masz kasy i wciąż odkładasz wszystko na nie wiadomo kiedy. A tu kolejny miesiąc mija i nic. Pójdziesz na rozmowę a kto inny dostaje pracę, nawet praktyki.
Wpierw próbujesz żyć marzeniami, co będzie jak dostaniesz pracę, później staczasz się i staczasz się, przygnębienie rośnie. Nie to, że braknie mi jedzenia, picia, łóżka, wody - to mam, tylko świat tylko mówi do mnie: daj mi kasę! Popatrz, nowa płyta twojego zespołu wyszła, o kolejna - już 5 wyszło, a ty nadal ich nie masz? -> kto z nas nie ma takiego gaduły w głowie. Ciągle jakieś potrzeby, ciągle coś nowego. A nie ma się pracy.

Życie marzeniami... Czy kiedyś tak mieliście? Znacie to? Bo ja to poznałam zbyt dobrze. Dnie spędzałam w głowie, wychodząc do przyszłości. I tak doszłam do czerwca 2013 roku. Chociaż na zewnątrz byłam zadowolona, to w środku była dziura, a raczej ciemny tunel, przez który się idzie, idzie i nie ma końca.

Co się stało w czerwcu tego roku?

Może zacznę od tego, że jestem osobą wierzącą, jestem Katoliczką prawie od urodzenia. chodzę co niedziela do Kościoła, na Święta, kiedy jest nakazane. Chodzę do spowiedzi, jak i do Komunii. Wiara w Boga jest u mnie naturalna, nie wyobrażam sobie innego życia, nie wiem jak można żyć nie wierząc.
Jednak czegoś zawsze brakowało we mnie w tej wierze.
Zresztą, nie sądziłam, że coś może się zmienić pod tym względem. Patrzyłam w Kościele na ludzi ze wspólnot, na młodzież i zawsze myślałam: ja tak nie umiem, to nie dla mnie. Oni są jacyś dziwi.
I wiecie co?
Teraz zupełnie wiem co było w nich inne i jestem szczęśliwa, że to odkryłam.
Tak jak napisałam na początku tego tekstu, każdy ma swój czas. Pan przychodzi do nas w Swoim czasie.
I to się stało w czerwcu ze mną.

Po pierwsze powtórnie przeczytałam książkę Normana V. Peale, który już w 2012 roku podźwignęła mnie na nogi, tzn. dzięki niej wtedy faktycznie uwierzyłam. Dlatego ją tak bardzo polecam. Może dla Was to być dziwne i niezrozumiałe, jak poradnik może kogoś zupełnie odmienić? Ale to nie jest zwykły poradnik, to jest poradnik w którym są rady z Nowego Testamentu. I wtedy, w 2012 roku, zanim zaczęłam swoją pierwszą w życiu pracę, to właśnie wtedy coś się we mnie obudziło, ale dostałam pracę. Tak się tym zachwyciłam, że zapomniałam o wszystkim.
Niestety.
Zrobiłam wiele błędów w poprzednim roku, ale dopiero jak nie przedłużyli mi umowy, to dopiero wtedy sobie to uświadomiłam, ale jeszcze nie tak jak kilka miesięcy później.
Niekiedy coś musi w nas łupnąć abyśmy coś zauważyli i tak było ze mną.

Kiedy po raz kolejny przeczytałam książkę Normana V. Peale i zakupiłam jego kolejną na nowo dotarło do mnie wszystko. 

Dzisiaj przeczytałam na kalendarzu:

Uczucie, podobnie jak fala, nie utrzymuje długo swego pierwotnego kształtu.
Henry Ward Beecher

Tak, to prawda.
Kiedy przypominam sobie czerwiec, to byłam jakby, no nawet nie wiem jak to określić, jakbym chodziła w świetle. Wszystko inaczej widziałam, rany, każdemu tego życzę. Bo nie ma nic piękniejszego. Wszystko na świecie miało dla mnie inne znaczenie. 
Nagle byłam już spokojna, przygnębienie znikło i na końcu tunelu pojawiło się światło.
Tak, że teraz nie ma już w ogóle tunelu, stoję na świetle.
Wszystko ma swój cel i ja go mam.

Odkryłam Pana Jezusa w sobie. 

Jestem szczęśliwa, radosna - wszystko ma sens.
Zaczęłam czytać książki o religii, Pismo Święte też, na nowo. Komentarze do niego.
I nagle to wszystko co wpierw miało taki mały sens, nabrało większego.
Nabrało piękna.
Zobaczyłam jakie to prawdziwe.

Ostatnio chcę chodzić po ulicach i krzyczeć jak ja kocham Boga - ale wstydzę się, chociaż serce chce czego innego.

Już niedługo zamieszczę nowe posty, mam parę pomysłów, a zwłaszcza znalazłam bardzo ważne wersety w książkach którymi chcę się z Wami podzielić. 
Wybaczcie mi jedno, nigdy nie miałam talentu do pisania, głównie przez moje zaniedbania i niechęć do nauki, więc nie umiem ładnie przekładać kogoś słowa na moje, więc wolę dawać cytaty. Tak czuję, że lepiej wszystko brzmi, bo od początku było idealne. Kolejne moje posty pewnie będą głównie zrobione z cytatów, ale ważne jest co te cytaty będą mówiły.

Pozdrawiam :)