czwartek, 4 września 2014

Sekret

Hej!

Dawno temu w odległej galaktyce... Zamieściłam parę wpisów na temat myślenia pozytywnego.
Nawet zrobiłam parę wpisów o tym co znajduje się w książkach Normalna V. Peal.
Bardzo je polecam!
Obecnie zamierzam znów je przeczytać aby odświeżyć sobie pamięć, zawsze warto to robić.

Wbrew pozorom, że samym myśleniem nic się nie zdziała, okazuje się, że wiele można zmienić gdy zacznie się pozytywnie podchodzić do świata. Ja to zauważyłam w swoim życiu i wiem, że działa. Oczywiście bywało tak, że sytuacja mnie przytłaczała lub stres zjadał i trudno było myśleć pozytywnie ale nie zmieniło to tego, że wiem, że to działa. Tylko trzeba mieć cierpliwość i chęci.

Ostatnio dzięki mojej koleżance poznałam kolejną książkę opisującą ten fenomen, a nazywa się ona Sekret. Wielokrotnie o niej słyszałam, ale jak wielu podchodziłam do tego sceptycznie. Zresztą sam tytuł i w ogóle cała książka powoduje, że człowiek o zdrowym rozsądku woli jej uniknąć. ^.^

"Sekret" opisuje moc przyciągania.
Czy ja słyszę głośnie "what?!" i zwątpienie? Nie zdziwię się jeśli wielu z Was już sceptycznie się nastawiło, ale z tego co ja wiem, z mojego doświadczenia i z prostej ludowej wiedzy wiemy, że tak jest, że przyciągamy nieszczęśliwe wydarzenia jak na życzenie. Czyż nie tak? Samospełniające się życzenie. Ja w swoim życiu poznałam wiele osób, którym działy się róże rzeczy i uważały, że mają pecha. Jakim cudem im się te nieszczęścia przydarzały a mi nie? Czy znacie takie osoby? A może sami uważacie siebie za takich?
Znacie powiedzenie: nieszczęścia chodzą parami? Zdarzało Wam się tak myśleć?
Bo mi nie. Ja tylko o tym słyszę. Oczywiście zdarzało mi się, że autobus mi uciekł bo wyszłam za późno z domu itp. 
Moja tablica na FB to wielkie morze nieskończonych wpisów na temat co się danej osobie złego przytrafiło tego dnia, nie rozumiem sensu wpisywania takich rzeczy (a potem jeszcze odpisywania do zaniepokojonych znajomych, że nie można napisać o co chodzi - to po kiedy grzyba to piszesz? ehh nieważne), ale jak dla mnie to zawsze pokazywało, że coś jest nie tak. Albo ze mną, bo nie mam tylu nieszczęść a jestem tylko zwykłym człowiekiem albo z tą daną osobą. No bo coś tu nie gra, prawda?
Nie wierzę w szczęście, które by się utrzymywało całe życie i na pewno nie jestem Wybrańcem Bożym, jak to się mówi, urodzonym w czepku. Nie wierzę też w pecha utrzymującego się przez cały czas, zresztą ja w ogóle inaczej patrzę na to jak mi się coś nie uda.
Po prostu inaczej patrzę na swoje życie.
I to jest to czym się różnię, jak zauważyłam, od wielu.
Naprawdę wielu osobom wystarczy jedna zła rzecz aby zepsuć humor na cały dzień. Nawet najmniejsza, wystarczy niemiła pani w sklepie i już mam chodzący kłębek nerwów.
Tak, no cóż, ja bardzo rzadko spotykam niemiłych ludzi. Niesamowite, prawda?
FB zawsze mi twierdzi, że istnieje jakaś masa ludzi którzy są niemili, niesympatyczni a ja chodzę i jakimś cudem ich nie widzę. I nie twierdzę, że nigdy nie spotkałam kogoś kto był dla mnie niemiły. Chodzi mi o to, że więcej ludzi spotykam miłych, uczynnych i to nawet starsze osoby.^^

Obejrzałam film na podstawie tej książki, nazywa się tak samo i jego polecam, bo książka faktycznie może odrzucić. Jest dość chaotyczna jak dla mnie, ja wolę mieć wszystko ładnie podane na tacy a nie bajdu bajdu. I jeśli obejrzycie cały film to radzę Wam po prostu wypróbować to o czym mówią, czyli moc przyciągania. Co Wam szkodzi zobaczyć czy to działa?
Jestem osobą wierzącą i faktycznie mierziło mnie kiedy słyszałam słowa: "Wszechświat Wam to da", ale dla mnie jest jasne, że ten Wszechświat to Bóg. Dla ateistów niech to będzie Wszechświat lub cokolwiek Wam się podoba. 
Ja to już wypróbowałam i wypróbowuję codziennie, od kiedy zaczęłam stosować się o rad i myśleć pozytywnie to zauważyłam zmiany. Nie zawsze mi się udaje ale staram się.
Jak na razie nie wiem jak to działa na większe marzenia, wiem że mi się udało w ostatni czwartek przyciągnąć autobusy (wiem jak to debilnie brzmi^^) kiedy jeździłam po Warszawie i nie zmoknąć w gigantycznej ulewie. 
O chudnięciu też myślę pozytywnie, ustawiłam sobie cel i myślę, że już tyle ważę i sobie to wizualizuję. I faktycznie od kiedy to robię wszystko jest łatwiejsze. Normalnie czuję codziennie się szczęśliwa. Wchodzę na wagę z uśmiechem i nie martwię się tym, że coś więcej zjadłam. Oczywiście nie popadam w szaleństwo i trzymam się zdrowego odżywiania, ale jednak, inaczej by to wyglądało gdybym nie poznała tej techniki.

Wierzę, że każdemu w życiu przyda się pozytywne myślenie. I nie można oczekiwać, że coś się w sekundę zmieni, bo tak nie jest, ale naprawdę widać efekty. Trzeba tylko uwierzyć, że to co chcemy już jest w zasięgu naszych dłoni.

Tak na marginesie wspomnę tu o koncercie Mblaq, jego odwołanie a potem odwołanie festiwalu w Niemczech dla wielu był zniszczeniem marzeń. Moim marzeniem nigdy nie było zobaczenie Mblaq na żywo, oczywiście chciałabym, ale nie jest to potrzebne do egzystowania. Chciałabym mieć wiele rzeczy, ale są rzeczy ważniejsze - tak uważam. Nie przeżyłam tego jak reszta, wtedy nie znałam tej techniki, teraz wiem, że gdybym ją znała wtedy i naprawdę bym chciała Mblaq w Polsce to by się to stało, więc jeśli Ty, Czytelniku chcesz czegoś, to jest to w zasięgu Twojej ręki, wystarczy uwierzyć i myśleć pozytywnie. Może nie stanie się to w tym roku, ale spełni się. Masz nie myśleć "jak" tylko o samym celu końcowym i wizualizować siebie tam gdzie chcesz być lub to co chcesz mieć.

Powodzenia! :)