poniedziałek, 17 marca 2014

Kamienie na Szaniec

Hej!


Ostatnio mam spore problemy z wyborem filmu na jaki bym chciała pójść do kina.
Uwielbiam chodzić do kina, całą tą atmosferę!
Lecz ostatnio jestem strasznie wybredna co do filmów, nie wiem czemu.
W poprzednim tygodniu mieliśmy z bratem pójść do kina, on chciał pójść na "Zniewolonego", a ja.... Zupełnie mnie ten film nie ciekawi, była jeszcze możliwość pójść na "Tylko kochankowie przeżyją" i tak, uwielbiam Toma Hiddlstona, ale... Zupełnie, po obejrzeniu trailera, nie wydaje mi się aby był to taki film aby wydać 30zł i pójść do kina. Wiem, że nie wolno oceniać książki po okładce, ale powiedzmy sobie szczerze, 3/4 filmów da się dobrze ocenić po zapowiedziach, bo ostatnio zapowiedzi aż za dużo mówią o filmie. -_-

Na plus wychodzi to, że we czwartek, w moje urodzinki idę na Coriolanusa^^
Właśnie z Tomem i tyle.

Jednakże, przy całym moim niezdecydowaniu, wiedziałam, że chcę pójść na "Kamienie na Szaniec". Uwielbiam książkę, najlepiej ją wspominam ze szkoły. Prawie jedyna lektura, która przypadła mi do gustu i polubiłam bohaterów. Było to jakiś czas temu, ale coś jeszcze pamiętam.
Najbardziej to, że Zośkę lubiłam, Rudego mniej. XD

I zanim przejdę do samego filmu, to taka mała dygresja na zupełnie inny temat, ale też o kinie.

W Multikinie ostatnio lubiłam to, że pomimo dużej ilości reklam, to jednak zapowiedzi pokazywane mają coś wspólnego z filmem, tzn. jak mamy film wojenny to trailery pewnie coś będą miały wspólnego z wojną. Tak było dotychczas. 
A tym razem było zupełnie inaczej.
Nie wiem czy z braku materiału, czy po prostu zmienili politykę, ale...

Zaczęło się od "Akademii Wampirów", już widziałam przedtem zapowiedź, ogólnie szajs jakich dużo lecący na fali popularności wampirów. Po trailerze każdy sam może wyrobić sobie zdanie, naprawdę nie trzeba oglądać filmu. Sam poziom żartów, serwowany nam w tym czymś co ma zachęcać nas do obejrzenia, leży. Denne, przewidywalne. Głupie.
Potem pojawiła się "Niezgodna", yeah! Kolejne coś co leci na popularności innego wątku, czyli "Igrzysk Śmierci". Nuda. Też zapowiedź widziałam uprzednio i też się załamałam. A odkryłam ten film na pudelku pod tytułem, że główna autorka jest biseksualna. Co zrobić aby film był bardziej oglądany: hej, jestem biseksualna! Kogo to naprawdę obchodzi? -_- 

Po tych dwóch zapowiedziach miałam jedno do powiedzenia: Poszłam na Kamienie na Szaniec, a zapowiedzi w ogóle nie mają nic wspólnego z filmem -_-

A potem na deser został "Kapitan Ameryka"... Dramat wojenny został przykryty zapowiedziami fantastycznymi -_- Chociaż jedyny plus tego był taki, że pójdę na "Kapitana" tylko ze względy na główny czarny charakter - wygląda niesamowicie dobrze *.* No i może przez parę chwil spierze Kapitana na kwaśne jabłko, oh yeah! Jak ja nie lubię tej postaci -_-

A, nie wspominałam innej zapowiedzi, oczywiście była też "Obietnica", znowu jakieś dramaty nastolatków. Kurczę, na serio ludzie?! Co to ma znowu być?! Jeden film o dramatach nastolatków to już za dużo, ale więcej?! "Salę samobójców" lubię, ale drugiego podobnego filmu nie zdzierżę, i tyle.

*I zapomniałam wspomnieć o "Synu Bożym", jakoś wiedziałam, że nadchodzi Noe, na którego na pewno pójdę, ale o "Synu" nic nie słyszałam. I bardzo bym chciała pójść, ale kurczę, mam nadzieję, że będzie z napisami gdzieś, bo dubbing - TAK, DUBBING - na zapowiedzi był tak paskudny -_- Że normalnie myślałam, że czymś cisnę w ekran z bólu. Żenada, kompletna żenada z tymi dubbingami. Czy nie warto wrócić do lektorów? Co za problem? O wiele mniejsza ekipa, jeden facet czyta. Dzieci rozumieją, a jeszcze masz głosy aktorów w tle? Co się z tym stało? ;_; 

I tak, wreszcie po chyba 40 minutach reklam i frustracji, zaczął się film.
I film wszystko uratował.
Chociaż początek moim zdaniem trochę kulał, pod względem rozkładu emocji, jakoś sceny mi nie pasowały. To później, im dalej, tym lepiej.
Jak napisałam, że w książce uwielbiałam Zośkę, to w filmie całym sercem byłam za Rudym...
Jakoś kompletnie inaczej pamiętam to z książki, może nie sceny, ale zawsze jakoś na odwrót odbierałam, że to Zośka był ten łagodniejszy - lecz może już wszystko mi się poprzekręcało.
Dawno tak nie beczałam na filmie, dużo pytań ciśnie się do głowy podczas tego filmu, a bardziej z poruszanych tematów. A jeszcze w świetle tego co się dzieje na Ukrainie, tym bardziej na czasie. Czy w naszych czasach ktoś w ogóle by się poświęcał dla Polski? Czy ja bym się poświęciła?
(SPOILER)
Końcowa scena, finałowa, jest w innej scenerii niż ta w książce - tą pamiętam najlepiej - co psuje mi efekt a także śmierć Zośki jest dziwnie pokazana. Upragniona śmierć, że tak się wyrażę.

Jestem strasznie zadowolona, że poszłam na ten film. Jeszcze długo po filmie siedziałam z Mamą i Babcią (obie mocno przeżyły ten film) i nie mogłyśmy otrząsnąć się. Film godny polecenia.
Dziwiłam się, że ludzie tak szybko wychodzą z sali. Może moje sentymenty do książki są większe, nie wiem. 
Może ktoś z Was był i ma inne zdanie?

Pozdrawiam :)