piątek, 25 stycznia 2013

Schudnąć - łatwo czy trudno?


Wiele ludzi uskarża się na to, że nie mogą schudnąć, że nie mają samozaparcia. To jak to właściwie jest? Chce się schudnąć ale nie może się żyć bez słodyczy? To czy taka osoba tak mówiąca chce naprawdę schudnąć?
Ja też tak myślałam, kiedyś nie wyobrażałam sobie diety żadnej, żeby pomyśleć, że można nie jeść słodyczy! Obiad bez ryżu, co to to nie! Nie chodzenie do fast foodów, jak można tak żyć? Że ja mogę schudnąć, nie to nie możliwe!

Tak myślałam, ale 2 lata temu, na wiosnę, a raczej lato 2011 przeszłam na dietę dr Dąbrowskiej, na 2 tygodnie. Mało, 2 tygodnie to co tam. Same owoce i warzywa. Od tego czasu moje życie się zmieniło. Jak można wytrzymać na samych owocach i warzywach? Szczerze, nie wiem jak to zrobić w zimę, ale w lato to bardzo łatwo. Jest ciepło, organizm nie potrzebuje tylu kalorii do ogrzania się. Dodatkowo dużo owoców i warzyw wokoło nas.
Tylko 2 tygodnie, to co tam być za dieta?
Ja schudłam 6 kilogramów. 6 kilo przez 2 tygodnie. Myślicie, że to mało? Bo dla mnie to nie jest malo. I tym bardziej jak czytam dietę Dukana to padam jak czytam, że ktoś cieszy się, że przez miesiąc schudł 1-2 kilo. Miesiąc czasu? Oczywiście, w pewnym momencie, kiedy Twoja waga jest blisko tej odpowiedniej to chudniesz wolniej. Ja tak mam, i kolejne moje przejście we wrześniu 2011 roku przekonało mnie o tym, schudłam może 2 kilo podczas 2 tygodni. Ale miałam już moją wymarzoną wagę. Byłam chudsza. Czułam się znacznie lepiej ze sobą. Nie dość tego, zrozumiałam, że mogę być chuda. Nie chuda chorobliwe. Mam płaski brzuch! Przedtem myślałam, że to niemożliwe. Ile z nas tak myśli?
To jest możliwe!
Nie jedzenie słodyczy przez 2 tygodnie, czy to tak dużo? Po prostu jedź więcej owoców, jabłka, truskawki, pomarańcze (chociaż to modyfikacja diety dr Dąbrowskiej, Ona tylko wskazuje na owoce takie jak jabłka, ale jak można w czerwcu odmówić sobie truskawki?). Trzeba pić bardzo dużo wody. Chcesz schudnąć, musisz pić dużo wody, to najważniejsze!
Ja piłam wodę jak oglądałam filmy i seriale, kiedyś jadłam słodycze, zastąpiłam je wodą. Wierzcie mi, ja też kiedyś myślałam, że to niemożliwe. Ale tak nie jest.

Boisz się efektu jojo? Kto się nie boi. Tylko, że po pierwsze po diecie zmieniłam swoje myślenie o jedzeniu, wolę częściej zjeść same mięso i surówkę aniżeli dodać do tego ziemniaki. Więcej piję niż wcześniej. Mniej jem słodyczy. Mniej jem potraw tłustych. Unikam fast foodów.
Po diecie Wasze żołądki będą mniejsze, jak mój. Zmniejszył się. Nie muszę jeść tyle ile przedtem. Najadam się małymi porcjami i to nawet przejadam. Zaraz po tych 2 tygodniach to zawsze mam tak, że jeden posiłek starcza mi na 6 godzin. Przedtem musiałam jeść co 3 godziny. Czułam się wiecznie głodna.

I tak, ja też mam swoje słabości. Dlatego też postanowiłam, że 2 razy w roku będę przechodziła na tą dietę, ostatnio nawet uległa ona zmianie, modyfikacji bo pracowałam. Moja Mama obawiała się, że wykituje jak będę jadła tylko same warzywa i owoce, więc nie łączyłam potraw (czyli chleb, ale z warzywami; mięso ale bez ryżu, ziemniaków; jak ryż to owoce lub warzywa; bez słodyczy; dużo wody) i działało.
W 2012 roku miałam duży przyrost wagi, prawie wróciłam do tego co było w 2011. Ponieważ mieliśmy remont w mieszkaniu, zamieszkałam na 2 miesiące u wujostwa, jadłam okropnie, większość kasy poświęcałam na fast foody, bo obok był McDonald. I tak przez 2 miesiące przybyło mi z 4 kilogramy.
Załamałam się i we wrześniu 2012 roku przeszłam na dietę, właśnie tą opisaną wyżej, z modyfikacjami. Byłam sceptycznie przekonana co do tego, że uda mi się jak je mięso itp. Chciałam jak najszybciej schudnąć, ponieważ niektóre spodnie zaczęły się na mnie opinać. Zgroza. Przez 2 tygodnie moja waga wróciła do normy. Jestem dzięki temu szczęśliwa.
Schudnięcie pozwoliło mi wyjść z cienia. Naprawdę. Bardziej siebie polubiłam. Zauważyłam to co przedtem ogóle w sobie nie widziałam.

Warto jest przejść na dietę. Te 4 tygodnie w roku to nie dużo, a już jak spadną Wam te kilogramy, to naprawdę poczujecie się lepiej. Ja się poczułam.
Pamiętam, że po tych pierwszych 2 tygodniach, bo na początku nie czułam różnicy poszłam do restauracji. Oczywiście bardzo szybko się przejadłam, za duży posiłek, po tych moich maluteńkich. Ciągle sprawdzałam czy nie utyłam, łapałam się za brzuch i sprawdzałam. Łatwo wpaść w psychozę. Ja prawie codziennie się ważę, nie jest to dobre, ale dzięki temu czuję się lepiej, że bardziej się kontroluję. Teraz nie robię tego tak często, ale pierwszy rok to ciągły monitoring.
We wrześniu 2011 roku zapisałam się na aerobik i wtedy zobaczyłam, że ja naprawdę schudłam. To śmieszna historia, bo boksowałam się z niewidzialnym wrogiem i dodatkowo skakałam, nie wiem jak opisać te ćwiczenie, ale dostałam kolki i złapałam się za biodro. Zatrzymałam się bo poczułam się dziwnie, czułam moją kość na biodrze, dotykałam jej bez znacznego wysiłku. Tak po prostu. Wtedy zrozumiałam, że ja naprawdę mam płaski brzuch. Potem często właśnie tak to sprawdzałam.

Teraz może jest u mnie trochę gorzej, przestałam chodzić na ćwiczenia, brakuje mi ich. Przestałam ćwiczyć w domu, nie umiem się zmobilizować. Ale wiem, że umiem. I to najważniejsze.
Same ćwiczenia nie spowodują, że schudniecie. Niestety, ja ćwicząc miałam wręcz inne wrażenie.

Zresztą nawet się irytowałam, bo chodziłam na przełomie 2011/2012 roku przez 6 miesięcy na aerobik.
Może jakieś mięśnie stały się sprawniejsze, może coś mi gdzieś ubyło, może mój brzuch bardziej trzymał się w ryzach, ale... Pomimo tego, że trenowałam 2 razy w tygodniu, a jedne zajęcia to było same skakanie z różnymi wariacjami, to nie miałam kondycji. Zupełnie. Do mojej Babci na 4 piętro wchodziłam jak staruszka. Zipiąc okropnie.
Później poszłam – głównie z ciekawości – na vacu well, to jest bieżnia pod ciśnieniem. I tak przez miesiąc, 8 zajęć, nie straciłam w obwodzie nic. Ale kondycja mi się poprawiła. I to niesamowicie. Wchodziłam na te 4 piętro bez zadyszki, bardzo szybko, z takim: o, nie wiedziałam, że tak szybko jest te 4 piętro. Teraz mam powrót wrażenia: jak cholernie to jest wysoko? Wiem przez to, że muszę pójść na bieżnie, nie ma bata. Chcę mieć kondycję, ale niestety nie mam pracy.
Ostatnia moja praca była zmianowa, więc nie mogłam zapisać się na konkretne zajęcia.
Dla kogoś kto nie ma pracy wydawanie 70zł miesięcznie to dużo.

Jak tylko znajdę pracę ruszam na siłownię!

Życzę Wam abyście też przeszli na dietę i też cieszyli się własnym ciałem, jak ja :) to naprawdę nie jest trudne. Tylko nam się tak wydaje.

Pozdrawiam ;)