sobota, 20 września 2014

Yankee Candle - wrzesień

Hej!

W tym miesiącu powróciłam do kupowania wosków Yankee Candle, ostatnie kupiłam wiosną.
Wybrałam parę z oferty na tą jesień, jeden z jesieni 2013 i 2 z wyprzedaży.


Przedstawię w kolejności, od tego który najbardziej mi się spodobał do tego co najmniej. Nawet ten najmniej był nadal przyjemny ;)

Amber Moon - jesień 2014
bursztyn, paczula, drzewo sandałowe, grejpfrut, pomarańcza, woda kolońska


Jest po prostu idealny, przyjemny, nie ostry. Długo się utrzymuje w mieszkaniu a także długo można go palić. Był pierwszym zapachem który wypróbowałam.

Vanilla Chai  - jesień 2013
wanilia, imbir oraz cynamon


Uwielbiam wanilię pod każdą postacią. Tez zapach jest dziwny... za pierwszym razem trudno coś o nim powiedzieć, ale jest bardzo przyjemny. Znalazła się na drugim miejscu ze względu na wanilię i długość wydzielania zapachu. Dla mnie połączenie wanilii i cynamonu daje nawet lekki zapach czekolady.

Mandarin Cranberry - promocja miesiąca
mandarynka i żurawina 

  
 Gdyby ten zapach dłużej się wydzielał z wosku to bym go dała nawet na pierwszym miejscu, ale i tak przewyższył konkurencję poniżej. Uroczy owocowy zapach, pokochałam od razu. Szkoda, że tak mało wydajny.

Honey & Spice - promocja miesiąca
miód, czekolada, cynamon, wanilia oraz paczula 


Ten sam minus co poprzedni wosk, ale przepiękny zapach. Wanilia i czekolada, wszystko można skomentować jako: och i ach! Ale po 3 godzinach już wosk przestał wydzielać zapach i następnego dnia, jak na nowo zapaliłam świeczkę już zapachu nie było. :(

Cranberry Pear - jesień 2014
żurawina, gruszka 


Głownie wyczuwalna żurawina. Najszybciej przestał wydzielać aromat. :( Ale ładnie pachnie.

Po raz pierwszy mi się zdarzyło z Yankee Candle aby tak szybko zapach znikał i nie utrzymywał się w pokoju, może jakaś wada produkcyjna... Nie wiem. Nie żałuje zakupu, bo nadal pięknie pachną. Nigdy też nie używam całego wosku, ale łamię mniejsze kawałki bo mam za mały podgrzewacz a i dzięki temu mam wosk na dłużej.

Nadal trwa promocja na zapachy Honey & Spice i Mandarin Cranberry, kosztują woski po 5,60zł. Można je znaleźć na stronie http://www.goodies.pl/128-zapachy-miesiaca

Pozdrawiam :)

piątek, 19 września 2014

Nowości mangowe - wrzesień!

Hej!

Dzisiaj przedstawiam Wam moje nowości mangowe z tego miesiąca. Ostatnio co miesiąc staram się uzupełniać moją kolekcję mang. W tym miesiącu wybór padł na One Piece, w sierpniu zaczęłam kolekcjonować tą mangę i Attack on Titan tom 2.


Jestem bardzo zadowolona z tego, że Atak Tytanów wychodzi po polsku. Gdyby tak jeszcze Magi i Tokyo Ghul wychodziło ;) Ale mam przed sobą wiele tytułów które chciałabym mieć. Muszę podgonić One Piece, no i zbieram się na ugryzienie Naruto. Same tasiemce ;)

Detox - 6 dzień, zakończenie

Hej!

Mija właśnie 6 dzień mojej przygody z detoxem i będzie on ostatni. Nie kończę detoxu ze względu na zdrowie, bo czuję się świetnie, ale za dwa dni znów wracam do pracy, a także chcę wrócić do ćwiczeń.

Dzisiaj zrobię bilans całego detoxu, czy warto czy nie i czy powrócę kiedyś do tego? :)

Bilans

Mam przed sobą ulotkę w której jest przedstawiona lista z efektami kuracji i do niej się odniosę przy podsumowaniu.
  • oczyszczeni ciała z toksyn - nijak nie umiem tego zaobserwować, mogę tylko uwierzyć^^
  • utrata zbędnych kilogramów - oczywiście, że tak, bo przecież się nie je nic stałego. Schudłam 3kg. 
  • ujędrnienie skóry - faktycznie moja skóra wygląda lepiej, w ogóle nie miałam problemu z trądzikiem podczas detoxu a używałam tylko podstawowych kosmetyków do pielęgnacji. Nawet nie robiłam swoich naturalnych maseczek. uważam to za gigantyczny plus.
  • zwiększona energia i witalność - pomimo tego, że po 4 dniach kuracji mogłam wreszcie chodzić ciut szybciej, to i tak mięśnie nadal bolą mnie (ale już mniej) kiedy np. wyciskam cytrynę, wchodzę po schodach.
  • poprawa przemiany materii - to się dopiero zobaczy później....
  • zdrowszy sen - jako, że ja nawet przed detoxem nie miałam problemów z spaniem (nawet moja Mama zazdrości mi, że w 5 minut zasypiam), więc tu nie widzę zmian
  • poprawa krążenia - wieczorem zawsze jest mi zimno, więc kompletna klapa pod tym względem
  • poprawa wzroku - tutaj też nie zauważyłam zmian
  • zwiększenie odporności - to, że nie zachorowałam przez te ostatnie dni chociaż niekiedy zupełnie źle się ubrałam do pogody, to duży sukces
  • zmniejszenie się uzależnień od używek i lekarstw - nie jestem uzależniona, więc nie wiem
  • wzmocnienie siły woli i determinacji - nie wiem
  • lepsza koncentracja i jasność umysłu - nie wiem 
Czy warto czy nie?

Wg mnie jest warto przejść na taki detox, nie muszą to być całe 10 dni, wystarczy nawet sam weekend. Mi takie okresy zawsze przypominają jak dobre jest jedzenie LOL Nawet te najprostsze ;)
Zrzuciłam to co chciałam zrzucić. Teraz tylko utrzymać nową wagę.
Przetestowałam samą siebie i wyszło na to, że podołałam temu testowi. Jak się uprę i mam motywację to mogę dużo. Moja Mama przede mną jadła racuchy a ja ich nie zjadłam, jedynie uwielbiałam je wąchać. Wąchanie było dla mnie wystarczające.

Czy powtórzę?

100% tak! Sądzę, że najbliżej to będzie w styczniu, może na mniej dni niż teraz. Zobaczę. Kalkuluje moje wydatki i jak na razie najlepszy czas to styczeń.^^

Pozdrawiam :)

poniedziałek, 15 września 2014

Detox :)

Hej!

Tak jak pisałam ostatnio, w sobotę przeszłam na detox.
Dzisiejszy wpis będzie o tym co używam do detoxu i jak po tych trzech dniach się czuję. :)

czwartek, 11 września 2014

Bieganie. Detox

Hej!

Wspominałam na blogu o moich planach związanych z bieganiem.
Tak jak sobie obiecałam, tak zrobiłam.^^

W internecie można znaleźć wiele planów treningowych, ja korzystam z tego: http://bieganie.pl/index.php?cat=6&id=81&show=1 Zakłada, że w ciągu 10 tygodni będę mogła przebiec 30 minut.
Jednak przed rozpoczęciem tego treningu strona zaleca nas do 2 tygodniowego przygotowania się na ten wysiłek. Polega on na tym, że w pierwszym tygodniu maszeruje się po 20 minut a w drugim po 30 minut.
Ja w tym tygodniu rozpoczęłam 1 tydzień, czyli 5x2'biegu/4'marszu, jestem po drugim dniu. Pierwszy dzień nie był łatwy^^'' Ale wczoraj było znacznie łatwiej, więc pozytywnie patrzę na kolejne dni.

Detox

Postęp przyjdzie trochę wolniej, bo w następnym tygodniu mam urlop (wreszcie!) i przechodzę na detox. W tym czasie nie mogę zbyt intensywnie ćwiczyć, więc zamierzam wychodzić na spacery. Postanowiłam, że pierwszy tydzień powtórzę jeszcze raz. Na czasie mi nie zależy, bo nigdzie mi się nie spieszy. Robię to dla siebie i dla swojego ciała aby polepszyć kondycję i metabolizm.

Plany związane z blogiem

Mam parę pomysłów na nowe wpisy. Znów wrócę do kosmetyków, bo dawno ich tutaj nie było. Zamierzam zrobić po raz pierwszy denko - pokazać zużyte kosmetyki we wrześniu. Trochę ich już mam.^^ A także nowości. Muszę tylko porobić zdjęcia. ^.^ Zrobię post na temat suplementów, które obecnie stosuję.
Pozdrawiam :)

piątek, 5 września 2014

HunterxHunter kontra HunterxHunter(2011)

Hej!

To jest tak, uwielbiam HunterxHunter i jako mangę i jako anime.
Wszystko w pierwszym anime mi się podoba, a już samą muzykę KOCHAM!
Kiedy zobaczyłam, że zostaje wydawana reedycja anime to naprawdę bardzo się zawiodłam, no bo naprawdę, czy trzeba robić reedycję czegoś tak cudownego? I że chcą to zrobić jako wierną kopię mangi?! 
Czytałam mangę, więc wiem, że naprawdę zmiany w anime były kosmetyczne. Nic nie zmieniały w fabule, nawet jak teraz patrzę to dodawały i to było pozytywne. Nie dość tego muzyka, jak można coś nowego zrobić co by w ogóle przyćmiło te stare melodie? A głosy aktorów?! Hisoka z nowym głosem, czy kogoś porąbało?

Obecnie jestem na 27 odcinku nowej serii. 
Nadal nie widzę sensu w tym co się stało.
Hisoka ma inny głos i nie mogę się złościć na tego gościa bo to Ulquiorra z Bleacha, a jak tu nie kochać Ulquiorri, co? -.-'' Ale jednak zmiana jest totalnie widoczna. Muzyka jest ok, ale hiszpańskie granie jako temat główny dla Hisoki, naprawdę? Czy kogoś tam pokręciło? To nie Bleach! Psuje cały nastrój. Wolałabym aby dali muzykę z 1999 roku, co by to szkodziło?
Animacja wtedy nie była zła, więc nawet to nie było żadnym argumentem.
Przyjemnie znów obejrzeć te anime, ale czemu ono w ogóle powstało?
Kasę można było spożytkować na inne anime.

A i proszę Was, zacznijcie od wersji z 1999 roku, nie wytrzymam rozmowy z nikim kto nie będzie znał melodii z pierwszego anime. To klasyka. Rany, nadal słucham tego jak potrzebuję czegoś pozytywnego albo podczas rozciągania mięśni. Naprawdę polecam.

A z dobrych wiadomości znów ruszyła manga i mogę się cieszyć na nowo przygodami Gona i spółki *.* Mam nadzieję, że kiedyś wyjdzie ona w Polsce *.* Jak na razie szykuję się na zakup po angielsku, jak i mangi jak i anime.

Pozdrawiam :)

czwartek, 4 września 2014

Sekret

Hej!

Dawno temu w odległej galaktyce... Zamieściłam parę wpisów na temat myślenia pozytywnego.
Nawet zrobiłam parę wpisów o tym co znajduje się w książkach Normalna V. Peal.
Bardzo je polecam!
Obecnie zamierzam znów je przeczytać aby odświeżyć sobie pamięć, zawsze warto to robić.

Wbrew pozorom, że samym myśleniem nic się nie zdziała, okazuje się, że wiele można zmienić gdy zacznie się pozytywnie podchodzić do świata. Ja to zauważyłam w swoim życiu i wiem, że działa. Oczywiście bywało tak, że sytuacja mnie przytłaczała lub stres zjadał i trudno było myśleć pozytywnie ale nie zmieniło to tego, że wiem, że to działa. Tylko trzeba mieć cierpliwość i chęci.

Ostatnio dzięki mojej koleżance poznałam kolejną książkę opisującą ten fenomen, a nazywa się ona Sekret. Wielokrotnie o niej słyszałam, ale jak wielu podchodziłam do tego sceptycznie. Zresztą sam tytuł i w ogóle cała książka powoduje, że człowiek o zdrowym rozsądku woli jej uniknąć. ^.^

"Sekret" opisuje moc przyciągania.
Czy ja słyszę głośnie "what?!" i zwątpienie? Nie zdziwię się jeśli wielu z Was już sceptycznie się nastawiło, ale z tego co ja wiem, z mojego doświadczenia i z prostej ludowej wiedzy wiemy, że tak jest, że przyciągamy nieszczęśliwe wydarzenia jak na życzenie. Czyż nie tak? Samospełniające się życzenie. Ja w swoim życiu poznałam wiele osób, którym działy się róże rzeczy i uważały, że mają pecha. Jakim cudem im się te nieszczęścia przydarzały a mi nie? Czy znacie takie osoby? A może sami uważacie siebie za takich?
Znacie powiedzenie: nieszczęścia chodzą parami? Zdarzało Wam się tak myśleć?
Bo mi nie. Ja tylko o tym słyszę. Oczywiście zdarzało mi się, że autobus mi uciekł bo wyszłam za późno z domu itp. 
Moja tablica na FB to wielkie morze nieskończonych wpisów na temat co się danej osobie złego przytrafiło tego dnia, nie rozumiem sensu wpisywania takich rzeczy (a potem jeszcze odpisywania do zaniepokojonych znajomych, że nie można napisać o co chodzi - to po kiedy grzyba to piszesz? ehh nieważne), ale jak dla mnie to zawsze pokazywało, że coś jest nie tak. Albo ze mną, bo nie mam tylu nieszczęść a jestem tylko zwykłym człowiekiem albo z tą daną osobą. No bo coś tu nie gra, prawda?
Nie wierzę w szczęście, które by się utrzymywało całe życie i na pewno nie jestem Wybrańcem Bożym, jak to się mówi, urodzonym w czepku. Nie wierzę też w pecha utrzymującego się przez cały czas, zresztą ja w ogóle inaczej patrzę na to jak mi się coś nie uda.
Po prostu inaczej patrzę na swoje życie.
I to jest to czym się różnię, jak zauważyłam, od wielu.
Naprawdę wielu osobom wystarczy jedna zła rzecz aby zepsuć humor na cały dzień. Nawet najmniejsza, wystarczy niemiła pani w sklepie i już mam chodzący kłębek nerwów.
Tak, no cóż, ja bardzo rzadko spotykam niemiłych ludzi. Niesamowite, prawda?
FB zawsze mi twierdzi, że istnieje jakaś masa ludzi którzy są niemili, niesympatyczni a ja chodzę i jakimś cudem ich nie widzę. I nie twierdzę, że nigdy nie spotkałam kogoś kto był dla mnie niemiły. Chodzi mi o to, że więcej ludzi spotykam miłych, uczynnych i to nawet starsze osoby.^^

Obejrzałam film na podstawie tej książki, nazywa się tak samo i jego polecam, bo książka faktycznie może odrzucić. Jest dość chaotyczna jak dla mnie, ja wolę mieć wszystko ładnie podane na tacy a nie bajdu bajdu. I jeśli obejrzycie cały film to radzę Wam po prostu wypróbować to o czym mówią, czyli moc przyciągania. Co Wam szkodzi zobaczyć czy to działa?
Jestem osobą wierzącą i faktycznie mierziło mnie kiedy słyszałam słowa: "Wszechświat Wam to da", ale dla mnie jest jasne, że ten Wszechświat to Bóg. Dla ateistów niech to będzie Wszechświat lub cokolwiek Wam się podoba. 
Ja to już wypróbowałam i wypróbowuję codziennie, od kiedy zaczęłam stosować się o rad i myśleć pozytywnie to zauważyłam zmiany. Nie zawsze mi się udaje ale staram się.
Jak na razie nie wiem jak to działa na większe marzenia, wiem że mi się udało w ostatni czwartek przyciągnąć autobusy (wiem jak to debilnie brzmi^^) kiedy jeździłam po Warszawie i nie zmoknąć w gigantycznej ulewie. 
O chudnięciu też myślę pozytywnie, ustawiłam sobie cel i myślę, że już tyle ważę i sobie to wizualizuję. I faktycznie od kiedy to robię wszystko jest łatwiejsze. Normalnie czuję codziennie się szczęśliwa. Wchodzę na wagę z uśmiechem i nie martwię się tym, że coś więcej zjadłam. Oczywiście nie popadam w szaleństwo i trzymam się zdrowego odżywiania, ale jednak, inaczej by to wyglądało gdybym nie poznała tej techniki.

Wierzę, że każdemu w życiu przyda się pozytywne myślenie. I nie można oczekiwać, że coś się w sekundę zmieni, bo tak nie jest, ale naprawdę widać efekty. Trzeba tylko uwierzyć, że to co chcemy już jest w zasięgu naszych dłoni.

Tak na marginesie wspomnę tu o koncercie Mblaq, jego odwołanie a potem odwołanie festiwalu w Niemczech dla wielu był zniszczeniem marzeń. Moim marzeniem nigdy nie było zobaczenie Mblaq na żywo, oczywiście chciałabym, ale nie jest to potrzebne do egzystowania. Chciałabym mieć wiele rzeczy, ale są rzeczy ważniejsze - tak uważam. Nie przeżyłam tego jak reszta, wtedy nie znałam tej techniki, teraz wiem, że gdybym ją znała wtedy i naprawdę bym chciała Mblaq w Polsce to by się to stało, więc jeśli Ty, Czytelniku chcesz czegoś, to jest to w zasięgu Twojej ręki, wystarczy uwierzyć i myśleć pozytywnie. Może nie stanie się to w tym roku, ale spełni się. Masz nie myśleć "jak" tylko o samym celu końcowym i wizualizować siebie tam gdzie chcesz być lub to co chcesz mieć.

Powodzenia! :)

środa, 3 września 2014

Update: ćwiczenia, odżywianie i motywacja

Hej!

Kolejne 30 dni za mną!

W poprzedni piątek minął 60 dzień od kiedy zaczęłam ćwiczyć, oczywiście liczę tylko te dni w których ćwiczę. Patrząc na miesiące to ruszyłam pod koniec kwietnia, więc mamy 5 miesiąc.
Dokończenie tych kolejnych 30 dni zajęło mi więcej czasu z powodu kursu angielskiego, który miałam w lipcu. Niestety po kursie nie miałam już energii do ćwiczeń, zasypiałam na stojąco i ledwo co widziałam bo miałam tak suche oczy.

Jestem szczęśliwa, że po tych 5 miesiącach nadal moja motywacja stoi na wysokim poziomie. Normalnie chce mi się ćwiczyć i nawet jak w większości serie są bolesne (patrz: przysiady -.- czy to aż tak upierdliwe musi być?!) to jednak wiem, że chcę iść dalej. ^.^ To mnie strasznie cieszy.

Postępy

Są duże! Może nie czuję ich tak bardzo, ale wystarczy popatrzeć na liczby. Poprzednie 30 dni kończyłam z tym, że mogłam zrobić 10 pompek, teraz zrobiłam 30. Było ciężko, ale to postęp o równe 20 pompek. Wyraźna zmiana! ^.^