niedziela, 13 stycznia 2013

Film : Sęp


W sobotę (12 stycznia 2013) poszłam z rodzinką na polski film "Sęp".

Trochę w prowadzenia w historię pójścia ;) :
Poszliśmy dość późno, bo o 21. Miałam zajęcia tego dnia o 8:30 do 18:30, wstałam o po 5. Spałam tylko 5 godzin. Jednakże nie było dobrego wcześniejszego seansu. Chciało mi się spać, ale czego się nie robi jak a) uwielbia się chodzić do kina, nawet więcej niż spanie b) Mama płaci. Dla osoby bezrobotnej jak ja, jak rodzina płaci to aż grzech nie pójść.

Widziałam w kinie zapowiedzi tego filmy chyba dwukrotnie. Za każdym razem miałam mieszane uczucia, z jednej strony zdjęcia wyglądały całkiem porządnie, muzyka też dobrze brzmiała, ale... Te ale zawsze u mnie przeważa, a jakie jest to ale? Michał Żebrowski i Paweł Małaszyński, nie trawię dwóch tych panów w ogóle. Cokolwiek by nie robili, dotąd żałuje, że właśnie Michał Żebrowski jest w "Ogniem i Mieczem". i nie chodzi mi o same granie - jak dla mnie jest dość sztywne - tyle o bycie amantem, nie jest on dla mnie nawet trochę pociągający. Czuję to samo co do Nicolasa Caga - jego też nie trawię. Z Pawłem Małaszyńskim mam to samo. Jak na razie nie miałam cudownego obudzenia z żadnym, więc... Nawet po tym filmie.

Dodatkowo fabuła jakoś mnie nie pociągała, policyjny film... Mamy policyjne seriale i one są bardzo dobre, bardzo. "Glinę" uważam za najlepszy serial polski jaki dotychczas powstał. Dorociński, Stuhr, Radziwiłowicz i można siadać i ucztować. Ale po kolei...

Emocje

Czemu emocje są tak ważne dla mnie?

Bo ja je uwielbiam. 
Nie lubię jak ludzie podchodzą do rzeczy obojętnie.
Ja lubię wpadać w nie. To jest jak skoczenie do głębokiego basenu, kiedy wpada się, to uczucie a potem jest się pod wodą. Te zanurzenie się w emocjach. Tak otaczały nas. Tak, lubię w nich pływać.

Ostatnio znalazłam dla siebie porównanie, jestem jak wulkan przed wybuchem. Może dla niektórych nie będzie to trafne porównanie, ale jak dla mnie opisuje one dobrze moją osobę. I emocje. Często właśnie kiedy jestem zła, zatykam ten wulkan jakimś korkiem, co oczywiście później się mści. 
Jednakże ja to lubię. Lubię wyrzucać z siebie tą lawę, nie wiem czemu jest we mnie tyle emocji i się kumulują. Przyzwyczaiłam się, że bardziej odczuwam to co do czego inni ludzie podchodzą z obojętnością.

Pomimo tych jednak emocji, negatywnych i pozytywnych, próbuje patrzeć na świat bardziej obiektywnie, realistycznie. I mogę z dumą napisać, że nawet mi się to udaje. Chociaż pewnie można uznać to za lekką schizofrenię, jak np. uwielbiam całym sercem jakąś piosenkę, ale zgadzam się z tym, że nie jest czymś wybitnym. Zauważyłam, że dużo ludzi nie umie spojrzeć z innego punktu widzenia na daną sprawę. W większości młodych ludzi, ale starszym też to się zdarza. Mi też ;)
Taką piosenkę kocham pomimo tych jej wad. Nie bronię jej przed krytyką, bo sama widzę te wady, tyle, że to nie zmienia mojej miłości do niej. Nie wiem czy to dobrze tłumaczę. Może to jest jakieś wariactwo. 

Nawet jak teraz piszę ten tekst to podchodzę do niego bardzo emocjonalnie. 
Widzę jednak, że pod względem składniowym - a przynajmniej tak sądzę - jest beznadziejny (przesadzam z tym beznadziejnym, to wyolbrzymienie). 
Składnia nie jest moją dobrą stroną, nigdy nie była. Cóż, jestem ułomna pod tym względem.
Wybaczcie mi, że możliwe, że niekiedy moje teksty będą miały beznadziejną składnię. Nie widzę zazwyczaj tego i nie wiem co zmieniać. Najważniejsze dla mnie jest abyśmy się zrozumieli. 

Emocje to podstawa w moim życiu, pchają mnie dalej. :)

Czemu blog, skąd taka nazwa i o czym będzie?

Pomysł aby założyć blog chodził mi po głowie już od dłuższego czasu.
Zawsze interesowała mnie ta forma uzewnętrzniania się, ale zawsze mnie coś powstrzymywało.
Myśl, że zacznę i przestanę. 
Zobaczymy jak to pójdzie. Nie obiecuje, że będę to ciągnąc przez miesiąc, 2-3 miesiące, rok i więcej. 
Nie jestem taką osobą, zaczynam coś i przestaje, niekiedy do tego wracam a niekiedy w ogóle.
Niekiedy coś powstaje u mnie w głowie pod wpływem chwili a później stwierdzam, że to zupełnie było nie potrzebne. Zobaczymy jak z tym będzie. Może w czasie uznam to za męczące, albo zbyt upierdliwe. ;)

Mam jednak nadzieje, że prowadzenie tego blogu będzie jakąś formą zabawy dla mnie.