niedziela, 13 października 2013

Jak to wygląda wg mnie

Hej :)

Po bardziej odprężającym wpisie o anime (ten kto nie czytał może zacząć lekturę od tamtego wpisu aby się zrelaksować^^).
Dzisiaj zajmę się czymś poważniejszym.
Siedziałam nad tym postem wczoraj wieczorem i chyba cały dzień myślałam o tym czy się wypowiedzieć, czy też nie. Dorzucę, że mam zajęcia z księgowości, więc tak naprawdę pisząc w zeszycie notatki do tego wpisu, powinnam dawno leżeć w łóżku. O dziwo, byłam bardziej rześka na zajęciach niż wczoraj.

Ten kto mnie zna osobiście, ten wie, że dotąd nie byłam typem człowieka, który by się wypowiadał w towarzystwie w tematyce kontrowersyjnej, ba, ja nawet nie komentuje z zasady wpisów na FB. Głównie dlatego, że to jest po prostu bez sensu, bo nie da się kompletnie w taki sposób przekazać o co tobie chodzi. Dlatego tego unikałam, ale stwierdziłam, że tutaj to nie jest krótki komentarz na FB itp. Tutaj mogę trochę więcej napisać.

O właściwe to o czym chcę napisać?
To jest coś co mnie zawsze zadziwia, bo wiecie, ja niekiedy żyję na tym świecie, ale jakbym w ogóle w nim nie żyła. Czytam i oglądam niekiedy telewizję (tutaj chodzi mi o programy informacyjne) i dowiaduje się, że dla niektórzy żyją w kompletnie innym świecie. Nie chodzi mi o to, że są ludzie biedni, nie, nie będzie to o ludziach biednych itp. Nie, wręcz przeciwnie.

Wielokrotnie to już tutaj pisałam i sądzę, że dla wszystkich którzy czytają moje wpisy to jest jasne. Jestem Katoliczką, chodzę do Kościoła Katolickiego - nie tylko co niedziela, ale ostatnio to nawet staram się codziennie. Czytam Pismo Święte, czytam pisma Ojców Kościoła, Świętych, Papieży, gazety katolickie itp. 

I zadziwiające jest dla mnie to jak inny obraz Kościoła Katolickiego jest w mediach a jak inni on jest naprawdę. Wiadomo, media manipulują, ale tak naprawdę kto bierze to na codzień pod uwagę? Ja znam osobiście przypadki w których to media tak wchłonęły osoby, że nic do nich nie dociera co nie powie TVN24. Dla niektórych pewnie to jest niepojęte. Jak można tak brać wszystko za pewnik? Jak? Ale taka prawda, ludziom jest wygodniej słuchać, brać wszystko za pewnik i nie sprawdzać jak jest naprawdę. 

I możecie sami stwierdzić: Agnieszka narzeka, przecież wiadomo, że ludzie nie zaczną czytać, bo są ci co czytają a są ci co tego nie robią i to ich sprawa (pomimo tego, że są ludzie na świecie którzy twierdzą, że trzeba zmusić ludzi aby wiedzieli - no ja się z tym nie zgadzam) - ja to wiem. 
Jedynie w tym wpisie apeluje do Was, do ludzi którzy to czytają.
Apeluje o to żeby wpierw poczytać, dowiedzieć się a potem wyrobić sobie zdanie.

Panuje u nas zasada, że nie wiem, ale i tak mam zdanie, nie znacie tego?
Ile to ludzi mi narzekało na to, że każdy Polak jest specjalistą na jakiś temat! 
Żeby z tego wyjść i nie popadać w hipokryzję, to warto jest czytać, szukać prawdy, pytać się.
A niestety, wychodzi, że łatwiej jest sobie wyrobić opinię przez usłyszenie czegoś w telewizji, przez przeczytanie w gazecie.

Ja idę do Kościoła i słyszę jedno, idę do kiosku i patrzę na "Politykę" i szczęka mi opada, bo jak widać redaktorzy w "Polityce" znają jakiś inni Kościół ode mnie, w ich świecie ten Kościół ma jakieś obsesje, w ogóle jest siedliskiem zła i najlepiej jakby to redaktorzy tej gazety siedzieli na czele komisji zmieniającej Kościół. No bo wiadomo, inne poglądy niż ich są zaściankowe. I stoję przed takim czymś i jedno mi przychodzi do głowy: no tak to my się w ogóle nie porozumiemy, bo jeśli są ludzie, którzy wyrabiają sobie opinię na jakiś temat w ogóle nie biorąc uwagi to co inni mówią o sobie i to co robią - a to właśnie tak wygląda w lewicowych gazetach - to nie ma rady, konflikt jest. 

Co było takim tekstem?
Przykładem może być to, że poszedł w świat pogląd (a zwłaszcza w Polsce), że Kościół Katolicki potępia osoby homoseksualne. Kompletna bzdura, ale przyznacie jest chwytliwe? Wystarczy znaleźć parę osób, wyjąć ich tekst z kontekstu, ludzie nie czytają oficjalnych tekstów Kościoła, więc sprawa bardzo łatwa. A potem się jedzie w mediach na Kościół Katolicki.

I dla tych co nie wiedzą napiszę: że Kościół nie potępia nikogo, potępia jedynie grzech. I że jak jesteście ciekawi co Kościół mówi, to zamiast siadać do oglądania TVN24 albo czytania gazet, lepiej poczytać sobie co oficjalnie Kościół pisze i mówi w tej sprawie. Lepiej poznać jakie jest zdanie drugiej strony, a zawsze tak jest, że nikt nawet nie chce poznać argumentów tylko z zasady stwierdza, że to musi być złe.
Ja nie twierdzę tutaj, że jak przeczytacie to nagle zmienicie zdanie. 
Nie.
Chodzi mi tylko o to, że zanim się coś z góry potępi to lepiej poznać zdanie drugiej strony, bo jak się nie pozna to tłumaczenie czemu się ma takie zdanie jakie się ma jest po prostu śmieszne. A ile razy ja to widzę nie u prostych ludzi, tylko u tych "światłych" z gazet. 

Kolejnym przykładem takiego gadania niezgodnego z prawdą, był wystrzał w mediach, że Kościół potępia dzieci z in vitro. No jakaś kompletna żenada. Nikt tak nigdy nie mówił, a komuś się to ubzdurało i znowu fala poszła. Dla mnie jak z kimś gadam tłumaczenie takich podstaw jest żenujące, ignorancja jest zabójcza. 
To jest takie myślenie, że jak ktoś nie lubi Kościoła to z góry uważa, że wszystko co złe to z Kościoła. 

-> Dodam jedną rzecz, żeby było jaśniej. Po jednej i po drugiej stronie są osoby które się mylą, ale jeśli ktoś, powiedzmy z parlamentarzystów pomyli się i źle powie na demokracje, czy to znaczy, że sama demokracja i rządy są złe? Bo w mediach i u niektórych ludzi wychodzi na to, że jak jedna osoba z Kościoła coś powie źle i wszyscy wiedzą, że pomyliła się - to od razu, natychmiastowo mówi się, że: Tak, takie jest zdanie całego Kościoła. Hierarchowie są ludźmi, czy jeśli ja bym założyła Fundacje powiedzmy ratującą umierające dzieci w Afryce a ktoś z mojej Fundacji wyszedł by i gadał by, że trzeba je zabijać to by oznaczało, że cała Fundacja jest zła? -> No jeśli tak się uważa, to trzeba być konsekwentnym i w tym momencie żadna instytucja nie mogłaby istnieć, bo mylimy się, to jest rzeczą ludzką a niekiedy nasze intencje też nie są takie piękne. 

Jednym ze sloganów największych i w ogóle największe krzyki wywołuje, to jest niemieszanie się Kościoła w politykę. Wypaczona idea kompletnie. Wynika z niej, że najlepiej jeśli Kościół przestałby mówić w jakichkolwiek sprawach, bo tam są ludzie którzy zrobią aby wszystko było dobrze i dla ludzi wierzących i niewierzących. Niech Katolicy nie mają się jak bronić, bo są podkategorią ludzi a już Księża, przecież to chciwi ludzie na władzę a we władzy mamy takich świętych, że wszystko ładnie ułożą. 
Niektórzy, z tego co wiem, to o tym marzą.
No więc, moi Kochani, Kościół to nie tylko Księża, Biskupi i cała reszta "personelu" ale też ludzie i tak np. ja jestem też w tym Kościele i ja chcę aby Kościół wypowiadał się w moim imieniu. 
U nas, i na świecie też zresztą, jest taka tendencja do uważania, że wszystko jest polityczne.
Każdy temat jest polityczny.
I tak się stało, że tematy takie jak aborcja, in vitro, związki partnerskie stały się polityczne i wszyscy kurczowo się trzymają tego aby takie były, a nie są.
Kościół Katolicki ma prawo wypowiadać się w tematach moralnych, a te takie są, nawet jakby wierzgać i krzyczeć, że nie. 

Nie jest tak, że Księża to jakaś podkategoria ludzi, którzy prawa wyborczego nie mają ani prawa wolności słowa. W jakiej demokracji byśmy żyli gdyby tak było? A może niektórzy właśnie w takiej chcą demokracji żyć? W takiej, w której jedni mają prawo głosu a drudzy nie - no bo ich poglądy są uważane przez tych pierwszych za zaściankowe. Zresztą to jest niesamowity argument, a raczej brak argumentu, nazywanie czyich poglądów (bo się z nimi nie zgadza) zaściankowymi itp. 
Niekiedy naprawdę nie wiem czy taka osoba która tak gada wie jak bardzo żałośnie wtedy wygląda.
Dla mnie obrazowo to zawsze przychodzi na myśl kura w szale biegająca po kurniku. 

Jednym z argumentów przeciw wypowiadaniu się Kościoła w tematach "politycznych" jest to, że Kościół dąży do państwa wyznaniowego. Nie, nawet ci ludzie myślą, że już takie mamy. I ja dowiaduje się, że żyję w państwie wyznaniowym bo są krzyże na drodze. To ma być definicja państwa wyznaniowego, a i jeszcze to, że dużo jest Katolików i że mamy taką tradycję. Nikt łaskawie nie sprawdzi co znaczy państwo wyznaniowe, nie, bo po co? Po co czytać, ja wiem lepiej. Ja i wszyscy ludzie którzy takie brednie gadają.
Kościół nie dąży do państwa wyznaniowego! Jest z największych bzdur które słyszę i słyszałam. 
Jakby ktoś z tych mędrków, którzy takie rzeczy mówią poczytał trochę, to by wiedział, że Kościół jest za rozdziałem Kościoła od państwa i jasno mówi, że nie jest za takim systemem. Jest za wolnością słowa.
Ja wiem, że w naszych czasach i w innych zawsze wychodzi obraz państw islamskich, ale ludzie, toż to zupełnie co innego. Można sobie poczytać jak to u nich wygląda jak u nas, a nie na siłę łączyć wszystkie religie i mówić, że wszystkie takie same.
Akty terroru to nie jest działka Kościoła Katolickiego, to chyba powinno być jasne.
A nadal odbieram takie wrażenie, że ludzie wychodzą od islamu i łączą wszystkie religie w kupę jedną.

Będę wychodziła do Kościoła. Miałam napisać o paru innych rzeczach, ale to może kiedy indziej.
Podsumowując, apeluję do Was wszystkich: czytajcie, dowiadujcie się, pytajcie, gadajcie nawet z samymi Księżmi lub osobami religijnymi! Wynoszenie, niczym prawd objawionych, zdania o Kościele od ludzi negatywnie do niego nastawionego do niczego nie wiedzie.