środa, 27 lutego 2013

sobota, 23 lutego 2013

piątek, 22 lutego 2013

Jak się zawiodłam...

Ostatnio było o grze komputerowej, teraz też będzie.
Pożyczając gry od mojego brata przyrodniego wybierałam je pod różnym kontem.
Strzelanki, RPGi, strategiczne, ale też trafiłam na coś co same siebie plasuje jako FPP i RPG.
Czyli RPG widziany z pierwszej osoby, prawda, że po rozwikłaniu skrótu nie brzmi już tak fajnie.
No ja za pierwszym razem kompletnie nie wiedziałam co oznacza FPP, FPS to tak, ale FPP. Podeszłam do tej gry z wielkim zaciekawieniem. Cóż sam tytuł jest ciekawy.



O czym jest mowa?

O "Pathologic", stworzoną przez rosyjskie studio Ice-Pick Lodge.

O czym opowiada Pathologic?

Z okładki możemy się dowiedzieć, że o miasteczku, odizolowanym od innych. W którym panuje potworna zaraz, której nikt nie umie zatrzymać.
W tym właśnie miasteczku pojawia się trójka bohaterów: Bakalarz (śledczy), Rzeźnik (chirurg) i dziewczynka (posiadająca jakieś tajemnicze moce).
Wpierw możemy zagrać tylko dwoma pierwszymi charakterami, ale jak przejdziemy ich to możemy zagrać dziewczynką.
Wszystko to jest pokazane w świecie, który jest szary... albo bardziej żółty. Ludzie wyglądają niezdrowo, no bo są chorzy, to czego tu oczekiwać.
Ogólnie jest dziwnie, strasznie.

I całkiem ciekawie jak się czyta. Tylko w praktyce nie wygląda to za fajnie.
Ja zaczęłam grać chirurgiem i się totalnie zraziłam do tej gry.
W pierwszym momencie grania już nasz bohater zostaje nazwany mordercą, bo zabija ludzi którzy go atakują. Jest ścigany. Musimy się chronić przed ludźmi. Niektórzy od nas uciekają, niektórzy nas atakują. Brzmi to spoko.
Ale...
Tryb obrony jest beznadziejny. Kiedy nas atakują możemy się bronić albo pięściami, a później dostajemy broń palną. Świetnie, prawda? Co w tym może być złego?
A to, że walka pięściami jest strasznie toporna. Zanim mój bohater w ogóle kogoś walnął - jakby kurczę wszędzie dawali slow motion - to już nie żyłam. Pierwsza misja jest taka, że masz albo zabić karła albo pozwolić mu żyć. Ja wybrałam pierwszą opcję, i tak, karzeł mnie zabił za pierwszym razem zanim zrozumiałam gdzie mam celować i czym i czemu tak wolno mi ręce latają. -.-
Za drugim razem nie było łatwiej, czuję nadal, że nie pojęłam jakieś tajemnicy czemu mojemu bohaterowi ręce latają w slow motion a reszta wszystko wykonuje szybko.
Ale udało się.
Tyle, że potem trzeba jednakże przejść przez miasto. Jest mało ludzi, ale... Za pierwszym razem skradałam się i uciekałam na widok każdego, ale spotkał mnie pewien gościu, a raczej grupka i co? Nawet broń na nic się nie zdała, bo wykorzystałam ją uprzednio. Moje pięści poszły w ruch wolny jak nie wiem co. I zginęłam.
Mogło się zdarzyć.
Ale jak drugi raz to samo się stało, to stwierdziłam, że nie będę marnować mojego czasu na coś tak beznadziejnego. Jeśli mam się za każdym razem martwić taką bzdurą jak to czy mój bohater w slow motion wceluje we wroga, to dziękuję, postoję. Niech ktoś inny się męczy.
Nie dość tego, to na początku grania właśnie pewna grupka ludzie mnie zobaczyła i włączył się "niesamowity" filmik w którym nasz bohater ucieka przed nimi jak? W slow motion. Jaki ma to sens?
Ani nie jest to ładne ani nikt nie ma czasu na oglądanie takich rzeczy.
Potem jak tylko pojawiłam się w tym samym miejscu gdzie uciekałam to pojawiała się niepokojąca muzyczka z pościgu i ja sama wpadałam w panikę, że ktoś mnie atakuje.
Ale nie... Po prostu muzyczka zatrzymała się w miejscu.
A też później pojawiała się w momentach najbardziej spokojnych a ja rozglądalam się jak szalona: gdzie są ci pędzący wrogowie?
Jeden był za ogrodzeniem i jak mnie zauważył to szaleńczo kręcił się jak pies za swoim ogonem.
Taa...
Może ktoś będzie miał więcej cierpliwości ode mnie.

(tutaj tą okropną muzyczkę mam około 1:05)

Ktoś może grał?
Macie jakieś inne zdanie?
Mnie raczej nic nie przekona do zmiany mojego, nawet jakby sama w sobie fabuła niesamowita - tak jak czytam na innych stronach. Szkoda, że po prostu więcej frustracji ma się przy tym aniżeli po prostu normalnego przyjemnego grania. ;)

wtorek, 19 lutego 2013

Coś z moich ostatków... a raczej co wykończyłam i co nowego

Znowu kosmetycznie.

Właśnie chyba po raz trzeci skoczyłam płyn do demakijażu oczu Bourjois.


I chyba go po raz trzeci nie kupię. 
Lubiłam go głównie za wielkość, jest to tak duży format, że po prostu długo się nie kończy a zazwyczaj w Drogeriach są małe wypierdki, i szybko się kończą. I za to chyba, że ma na sobie napisane Bourjois.
Zmywa jak zmywa. Moim zdaniem trzeba się namachać. I łatwo wszystko nie szkodzi, nawet jak dużo naleję na wacik. Normalna mascara schodzi topornie i później mam pandę pod oczami.
Więc tak, definitywnie to było ostatnie opakowanie.
Żegnamy się.
Dałam mu drugą szansę, ale z niej nie skorzystał.

Dzisiaj sobie zakupiłam płyn z Ziaji. Bo był za około 5zł w Naturze.


Wydaje mi się, że już go miałam...
Ale miałam też dwufazowe.
Nie lubię dwufazowych, ma  uczucie, że coś lepkiego pozostaje mi na oczach. Okropność. Potem muszę zmywać to wodą. Bo jak z czymś takim chodzić? Nie wiem jak inni to wytrzymują ;)
Tak samo jak mleczek, moja Mama ma teraz z Avonu... kompletnie tego nie rozumiem. Trudno tym cokolwiek zmyć z oczu. Ciągnie skórę. I zostawia znowu lepką maż na powiecie. 

Mam nadzieje, że ten coś da z siebie więcej.^^


Jako, że noszę soczewki przez cały czas wolę mieć coś delikatnego.
Na plus dla Bourjois za to, że nie podrażniał.
A mleczko Avonu... cóż, raczej po prostu przestałam widzieć, więc NIE na wieki.

Nowe filmy do kolekcji :)

W poszukiwaniu dzisiaj filmów dla Taty na urodziny, wspólnie z bratem weszliśmy do Empiku.
O promocji ichniej, że kupujesz 3 filmy a wszystkie są po 19,99 wiedziałam od dawna.
Rzadko jednak wpadam do Empiku - zazwyczaj z powodu takiego, że nie znajduje tam rzeczy dla mnie, a te co są są za drogie.
Jedynie wpadam tam po prezenty.^^
Ale co się dowiedziałam dzisiaj, po paru miesiącach nie bycia, poszerzyli wybór filmów w tej promocji.
I jest tam bardzo wiele których bym chciała!

poniedziałek, 18 lutego 2013

Crysis 2 - w co ja gram? :)

Dobra.
Tak naprawdę nie jestem dobra w strzelankach.
Ruszam się powoli, źle celuję, wolę skradanki - ale i tak mnie coś ciągnie do nich.
Pomimo moich umiejętności.
Chyba z nimi jeszcze bardziej wpadam w dumę jak uda mi się przejść jaki chapter^^



Ostatnio pożyczyłam od mojego brata parę strzelanek, w tym właśnie Crysis 2. I się zakochałam.
Kurczę, może już tak dawno nie grałam w gry po 2005 roku, że zapomniałam jak ładnie umieją wyglądać, albo to ta tak ma.
Dość, że po prostu czuję się jakbym naprawdę tam była.
Cała grafika oszołomiła mnie. I leżę. W gruncie rzeczy 3/4 czasu tylko pożeram nowe miejsca.



Ale no też się poruszam i oczywiście przechodzę dalej, pewnie wolniej niż wyjadacze takich gier, ale powoli, krok za kroczkiem przejdę tę grę. Może na łatwym teraz, a potem na trudniejszym. Niestety nie wierzę aż tak bardzo w moje zdolności abym miała je psuć sobie trudniejszą opcją. Po co się trudzić kiedy mam się wyluzować.
Czy się wyluzowuje?
No niezbyt, bo jednak gra trzyma w napięciu. Ja lubię wiedzieć gdzie kto jest i na kogo mam czekać gdzie. W Far Cryu mogłam sobie to jakoś zaplanować - tą grę przeszłam jakby była skradanką^^



Na szczęście można też tak przechodzić Crysis 2 - tryb krycia się jakim jest kombinezon który może stawać się niewidzialny jest super! Co z tego, że jest bateria. Ja tam wykorzystuje to jak najlepiej umiem. Znajduje sobie kryjówki na poczekanie jak bateria się uzupełni a potem jazda.

Z drugiej funkcji zbroi nie korzystam prawie wcale... może to dlatego, że nie biegam wprot na wrogów i wolę się ukrywać i powoli systematycznie ich wszystkich zabijać. Mam nadzieje, że tu nie będzie żadnej misji w której (jak w Tom Clancy Splinter Cell) trzeba nie zabijać wrogów, bo ja tak nie umiem _-_

Ja się przy tym świetnie bawię!
Grafika jest przecudna, strasznie realistyczna.
Jak dla mnie bomba. Aż jestem zdziwiona, obawiałam się, że sobie w ogóle nie poradzę^^

sobota, 16 lutego 2013

Słuchanie playlist

Hej!

Tak jakoś dzisiaj słuchając wpadłam na pomysł na napisanie nowej notki na taki bardziej randomowy temat.

Słuchanie playlist.
Lubicie je? Układacie je?
Nie mówię o tylko tych co są w komputerze, ale też na mp3 albo na Youtubie.

Ja często ostatnio słucham wszystkich moich ulubionych filmików na YT, i w czym rzecz? czemu to jes takie ciekawe?
Ponieważ zapamiętują piosenki które po sobie następują, bezwiednie. Nie skupiam się na tym, ale tak mam. I to nie tylko na YT.
Ostatnio wgrałam na swoją mp3 nowe piosenki z paru ostatnich miesięcy, ten kto słucha kpopu, wie, że to jednak dużo zachodu. Zebrało się ich chyba z 40 lub 50... a chyba 58. Jako, że mój słodki odtwarzacz mp3 jest upośledzony - tak, że nie można wstawiać na niego nowych piosenek przez kabel (nie łączy się) a tylko przez kartę pamięci to... jest to więcej zachodu. Dość, że on niekiedy nie widzi karty albo wręcz mówi, że takich kart nie odtwarza - kiedy jeszcze 5 minut przed tym ja przegrałam z karty z 30 piosenek. WTF?! Nie wiem XDD

I jak wreszcie udało mi się je przegrać, to się dowiedziałam, że popełniłam błąd... Taki, że teraz mam te 58 piosenek zmiksowanych w jednym folderze. Oczywiście niedługo będę mogła słuchać ich wchodząc przez autora, ale... Jak na razie moja mp3 nadal się buntuje i twierdzi, że każda piosenka jest śpiewana przez kogo innego pomimo tej samej nazwy, tak, że mam 5 Kim JeaJoongów, a Epik High chyba 7... jeśli pamiętam dobrze.

Tak więc pozostaje mi słuchać ich zmiksowanych - czytaj: ustawionych w dziwnej kolejności.
I wiecie co?
Przyzwyczaiłam się, i to bardzo. Nie wiem czy nie będę się nudzić słuchając ich normalnie.
Kocham jak po Speed wypadają Epiki, albo po Sistar wyje zgodnie My Name.
Coś co wydawało mi się okropne, nagle stało się bardzo fajne. I pamiętam ten układ, jak kończy się piosenka już podśpiewuję sobie kolejną.

A ostatnio mój brat korzysta z tego: Spotify - jest to sama nie wiem jak nazwać, miejsce w którym można znaleźć muzykę i słuchać jej, coś na kształt radia, tylko, że są albumy artystów a także można właśnie układać swoje playlisty.
Używacie? Zaciekawieni?
Ja bardzo.
Tym bardziej, że mam paru artystów których płyty chciałabym przesłuchać - Justin Timberlake się kłania, jego nowe cudo - jak sądzę - występ na Grammy był mniam mniam mniam ;)
Jedynym mankamentem są reklamy które niekiedy lecą ale co to szkodzi jak można słuchać za darmo całych  albumów^^

A teraz coś dla Was z mojej playlisty na YT, mam nadzieje, że się spodoba ;)



I może raz się odezwie Ta osoba która najbardziej narzeka, że nie czytam jej postów na FB i na blogu i nie odpisuje :P

Dłonie, dłonie, dłonie - pielęgnacja

Hej!

Ostatnio skończył mi się mój krem do rąk od Isana. Używałam go chyba od lipca.

Isana oliwkowy krem do rąk

"Isana oliwkowy krem do rąk zawiera wartościowy olejek oliwkowy i masło kakaowe. (...) Krem łatwo się wchłania nie pozostawiając tłustej warstwy."

To jeden z milszych kremów do rąk jakie dotąd miałam. Nawilża, świetnie się sprawdza na co dzień, ale nie na ten czas zimowy. Przynajmniej nie dla mnie. Moja skóra dłoni wymaga większej pielęgnacji jak na dworze jest -10.

No i gigantycznym plusem dla mnie było to, że się bardzo szybko wchłaniał i faktycznie nie było żadnej tłustej warstwy. Bardzo przyjemnie mi się go nakładało.


Bardzo polecam :)

A teraz przedstawiam mój nowy nabytek kupiony tydzień temu za jedyne 4zł.



Green Pharmacy - Jaskółcze Ziele - krem do rąk i paznokci.
To był wybór pod wpływem zobaczenia ceny.
Naprawdę, uwielbiam mieć nawilżone dłonie, przez cały czas. A Mamie nie mogę podbierać bez przerwy jej kremów.
Taka cena mnie strasznie nęciła. No i jaskółcze ziele - wspomnienia z dzieciństwa, jak byłam na wsi.^^

Ten krem ma faktycznie żółty kolor, jak jaskółcze ziele. Co jest całkiem fajne. Krem do rak w kolorze żółtym. No i zapach, jest niesamowicie przyjemny. Lekka konsystencja, szybko się wchłania, tak jak poprzednik. Nawilża. I ma całkiem fajne składniki:


Jak dla mnie bomba!
I chociaż pewnie przy większych mrozach też sobie nie poradzi jak Isana, ale co tam. Jak na razie moje dłonie są nawilżone i pięknie pachną. Same plusy :)


czwartek, 14 lutego 2013

Dwie naturalne nowości kosmetyczne!

Pisałam Wam jakie problemy mam z cerą i jak bardzo potrzebuje kosmetyków bez SLS.
Wreszcie udało mi się je kupić!
Czemu wreszcie?
No bo co to za problem, prawda? Wystarczy, że wejdzie się na stronę sklepu z naturalnymi kosmetykami i się coś co nam pasuje zamówi.

Problem z paznokciami

Niestety tak bywa, że nosi się za długo lakiery i to bez porządnej bazy.
Wiem, moja wina. Ale wpierw miałam słabe paznokcie, to chciałam je wzmocnić, a świetny jest diamentowy top od Inglota. To używałam go i pod lakier i na lakier.
No ale wreszcie po tych eksperymentach moje paznokcie nie wytrzymały i zaczęły się rozdwajać, łamać i zżółkły. Na plus napiszę, że kiedyś miałam gorzej - ale wina bazy - nic nie robiła -.-

I ostatnio stwierdziłam, że muszę coś kupić co rozjaśni mi paznokcie i je wzmocni.

Essence studio nails - pro white nail hardener to mój ostatni zakup do wybielenia paznokci. O marce Essence wciąż czytam, że jest dobra, że kosmetyki działają. Nie twierdzę, że nie. No i jeszcze za mało nosiłam ten wybielacz aby coś powiedzieć.

Po tygodniu mogę powiedzieć, że jedyne co zauważyłam to to, że kolor faktycznie jest bardziej biały a w świetle dziennym, zwłaszcza jak jestem na Nowym Świecie (to jest w ogóle dziwne) moje paznokcie wyglądają na sine. Tak niezdrowo sine.^^
Ale normalnie tego efektu nie ma, tylko tam.
Mam nadzieje, że jednak przez ten miesiąc da mi od siebie coś więcej, bo naprawdę chciałabym aby wróciły do poprzedniego stanu aby mogła nanieść nowe lakiery na paznokcie.
Zresztą, po prostu tęsknie za kolorem na pazurkach. Uwielbiam swoje dłonie z lakierem na paznokciach, jak jego nie ma to czuję się jakby czegoś brakowało.


Ale taka jest cena bawienia się lakierami bez porządnej bazy.
Co nie znaczy, że zrezygnuje z mojego ulubionego utwardzacza Inglota.
Może kiedyś tutaj go wrzucę.^^

"Filozofia - najpopularniejszy na świecie podręcznik filozofii dla niefilozofów"

Hej!

Dzisiaj będzie nietypowo.
Bo dawno już nie psiałam o książce, a też nie będzie to książka przygodowa, s/f lub fantasy. ;)

wtorek, 12 lutego 2013

Nawilżanie twarzy - Cetaphil MD Dremoprotektor

Jedyne kremy jakie znoszę do twarzy to są kremy które szybko wsiąkają w skórę. Nie cierpię jak coś zostaje mi na twarzy, ale tez i na ciele, tłustą powłoką i włosy mi się kleją do twarzy.

Cetaphil jak dla mnie jest za tłusty.
Został mi on polecony przez panią dermatolog aby nawilżać twarz podczas stosowania EpiDuo, który jest lekiem strasznie żrącym.

To nie jest tak, że nie czyni tego co powinien. Czyny.
Świetnie nawilża, koi podrażnienia, mogę częściej stosować EpiDuo. Wszystko jest na swoim miejscu.

Ale...
Ale jest za tłusty. I kosztuje dużo, około 40zł.
Po raz drugi na pewno nie kupię.
Wiecie, wszystko jest nawet ok jak chodzę po domu, ale nawilżanie też się przydaje na dzień a nawet jak upudruje twarz to i tak cała twarz mi się świeci. :(
No nie dla mnie.


poniedziałek, 11 lutego 2013

Moje ostatnie kosmetyki do mycia twarzy

Ostatnio pisałam Wam o toksycznych składnikach i jak wpadłam w lekką panikę, że mam wszystko z SLS.
Niestety na szampon nadal czekam - ale to opiszę jak przyjdzie do mnie.
A tak to dzisiaj mam Wam do zaprezentowania moje dwa żele/płyny do mycia twarzy.

piątek, 8 lutego 2013

Ulubione piosenki z KPOPu: DBSK - Hug

Przedstawiam kolejną moją ulubioną piosenkę DBSK!
Jak sądzę, bo to było dawno, to był drugi teledysk jaki ich obejrzałam.
No i pierwsza reakcja: to aaaaaa JaeJoong w tych włosach wygląda tak nieludzko dobrze *.*

A dodatkowo tyle ciepła z niej bije - z piosenki oczywiście. ;)
I tacy młodzi jeszcze byli, najbardziej widać to po Changminie, wygląda jak małe dziecko.^^


środa, 6 lutego 2013

Moje cele kosmetyczne na najbliższy czas


Mam parę produktów do makijażu o których marzę, no nie parę, ale gigantyczną górę. jednakże stwierdziłam, że tutaj przedstawię bardziej okrojoną wersję, czyli cele kosmetyczne na najbliższe dwa miesiące.

Hobbit - muzyka z filmu - wersja de lux


Ahh miałam już ten post dawno temu wstawić, zdjęcia miałam zrobione już jakieś czas temu, ale sesja.
No ta sesja przyszła i nadal jest, ale chwilę mam aby coś napisać.
Dobra, nie mam chwili, ale nie jestem dobrym studentem.^^

wtorek, 5 lutego 2013

Takie tam randomowe - komentowanie

Ostatnio gadałam z moją przyjaciółką Kamila na temat tego, że mało ludzi ogólnie komentuje blogi a nawet wpisy na fb.
Kiedyś faktycznie było tego bardzo dużo.
I nie wiem czy przeminęła ta fala czy tylko moi znajomi tak mało komentują? ;)

Jak patrze u innych ludzi na blogi to jednak widzę jakąś aktywność, więc bardziej chyba odpowiedzią byłoby to, że moja grupa znajomych nie jest zbyt wylewna w komentarzach ;)

Ale co sami sądzicie na ten temat?
Lubicie komentować? Udzielać się?
Wolicie czytać i nie przeszkadza Wam - jeśli sami coś piszecie a nie ma odzewu?
A może macie inne zdanie na ten temat?

- Pytanie kto na to odpowie. Zobaczymy.^^

KPOP: Sistar - Gone Not Around Any Longer

Jakiś czas temu, a dokładnie 30 stycznia wyszedł nowy mini album Sistar19, a możliwe, że jedyny jak na razie, bo chyba ten poprzedni to był singiel.
Sistar to jedyna grupa żeńska z Korei którą uwielbiam całą sobą.
Prawie od początku, jak usłyszałam jak Hyorin śpiewa, nie mogłam przestać jej słuchać.
I chociaż ich pierwsze piosenki są bardzo słabe - nie powalają.
To jednak w 2012r. mini albumem Alone pokazały co umieją.

A tu mamy duet z tej grupy o nazwie Sistar19 i ich nowy teledysk:



To jest cholernie warto obejrzeć, posłuchać.
Cały teledysk jest liryczny, piękny, no muzyka - boska.
Tez Hyorin ślicznie śpiewa i wygląda, a Bora powala tez swoim wyglądem.
Nogi, te nogi.
Normalnie oglądając je jestem zazdrosna, jak można tak wyglądać? To powinno być zabronione! :)
Ale i tak je kocham.

Gorąco polecam!

I szczerze to napiszę, że DMTN dali taką świetną piosenkę i one i jestem szczęśliwa.
Jeśli ktoś z Was jeszcze nie słyszał "Safety Zone" to jest na moim blogu.

sobota, 2 lutego 2013

Aktualizacja problemów z cerą

Hej!

Ostatnio pisałam Wam, że poczekam na wyniki mojej terapii leczenia trądziku do końca lutego.
Lecz niestety nasiliło u mnie się ponownie, więc stwierdziłam, że pójdę do dermatologa.
Od trzech dni jestem na antybiotyku, przewidziana kuracja ma trwać 3 miesiące.
Zobaczymy co z tego będzie.
Znów używam Epiduo - co jak wiem z poprzedniego używania bardzo dobrze działa, bo świetnie wysusza.
Podobno podczas używania antybiotyku są efekty uboczne, jak ból twarzy itp. Ale jak na razie nic takiego nie zauważyłam. 3 dni to i tak za mało.

Niestety poirytowałam się na to, że już zaczęło być lepiej a wróciło do tego co przedtem. :(
Mam nadzieje, że wyjdę z tego stanu co teraz mam. :)

I będę tu pisać jak to dalej wygląda.

Sesja nadal trwa. I nie mam czasu zbytnio wstawiać nowych rzeczy.
Ale później się poprawię. :)

piątek, 1 lutego 2013

Seriale. Część 2. Supernatural



Kolejnym serialem który zaczęłam oglądać i dobrnęłam do 6 sezonu (ale wtedy przerwałam) jest Supernatural. Do tego serialu mam uczucia z pogranicza Love/Hate. Tak naprawdę trudno mi się dokładnie określić. Daje mi więcej frustracji niż inne seriale.
Przerwałam jego oglądanie głównie z tego powodu. Jak można coś oglądać bez przerw się wściekając na scenarzystów. A zresztą niekiedy można zauważyć jakby tendencje scenarzystów w uważaniu widzów za totalnych debili którzy już nic nie łączą. Ręce opadają.

O czym opowiada Supernatural?
W skrócie to o dwóch braciach – Dean i Sam, którzy toczą bitwę ze światem supernaturalnym, takim jak demony i cokolwiek się chce wrzucić do tego worka. Oczywiście są też inne wątki, ale nie będę wchodzić w szczegóły. Dość, że jak widać po 5 sezonie, żeby ten serial miał więcej sezonów trzeba wrzucić już gigantycznie niesamowite i dziwacznie rzeczy – w tym z zagładą świata – a potem stwierdzić, że jest jeszcze coś gorszego od zniszczenia świata. No bo po co byłby 6 i 7 sezon? Nie wiem, nie obejrzę, może z totalnych nudów, ale tak to raczej nie.



Wpierw oglądałam to dla fabuły, potem dla postaci a potem... dla niczego. Fabuła jest wkurzająca, postacie stają się wkurzające do bólu. Zresztą nie ma to jak dwóch braci którzy umieją pokazać się ze swej debilnej strony. Tak, są kochani, poczciwi, dobrzy itp. Ale nie da się obronić ich inteligencji, nijak.
Zresztą moim zdaniem postacie stoją w miejscu, czyli nie zmieniają się od początku serialu – może minimalnie, ale potem i tak popełniają te same błędy, więc... what's the point?

W tym serialu jest parę perełek, to prawda. Dean śpiewający Eye of the Tiger (tutaj) a także parę innych. Muzyka (opening wszystkich sezonów)  moim zdaniem jest świetna i tak naprawdę to ona utrzymuje dobry styl tego serialu, jak i dla niej ma się nawet ochotę obejrzeć kolejny odcinek bez rzucania komputerem o ścianę we frustracji.

Kwestie religijne w tym serialu pokazują na jakim poziomie stoi inteligencja głównych postaci. Kiedy jeszcze Sam jakoś ratuje sytuacje (ten kto to oglądał to wie o czym mówię) to Dean – który w pewnym momencie stał się moją ulubioną postacią aby potem sam siebie zdetronizować (ach ta frustracja!) okazuje się totalnym debilem. Tak, walczcie z demonami wodą święconą, nie, nie ma to w ogóle znaczenia. Ale dużo seriali faktycznie jest wyjętych z życia normalnych ludzi, więc da się to wybaczyć, chociaż nadal uważam, że jak serial odrywa się podstaw na którym stoi no to... ręce opadają.

Podsumowując serial ten można oglądać jak się jest człowiekiem który a) podchodzi obojętnie do fabuły i postaci b) jest cierpliwy.
To nie jest też tak, że nie wiem jak nienawidzę tego, przecież obejrzałam 5 sezonów, ale duża doza frustracji jaka mi towarzyszyła przy oglądaniu wypaliła mnie. Możliwe, że kiedyś znów obejrzę dla tekstów Deana i Sama do siebie. Wiecie to przypomina znaną przez fanów mangi i anime sceny z Sasuke i Naruto: (tutaj). Do tego doza chemii pomiędzy braćmi wychodzi poza relacje braterskie – moim zdaniem. Wolałabym już faktycznie dwóch gejów pogromców, bardziej by pasowało. Bo oni nawet siebie nie przypominają, a ilość klat na odcinek – ładnych klat, nie przeczę – jeden z plusów oglądania. :)

Ocena: 5/10

Aktorzy: Jared Padalecki, Jensen Ackles, Jim Beaver, Misha Collins, Mark Sheppard, Jeffrey Dean Morgan i inni.