wtorek, 3 marca 2015

Podsumowanie lutego

Hej!

Mało jakoś pisałam w lutym, naszło mnie wielkie nie-chce-mi-się. ;)
Chociaż miałam wiele tematów i konsekwentnie spróbuję je tutaj przedstawić w ciągu tego tygodnia i może następnego. Tym bardziej, że wypełniłam swoje wyzwanie na luty książkowe.^^


Całkiem ładnie mi to wychodzi.^^ Choć nie jest łatwo bo w domu zostało mi dużo pozycji powyżej 400 strona a tych nie umiem czytać tak szybko.

Jeśli chodzi o filmy...


Też całkiem ładnie, 6 nowych filmów.^^ Chociaż 2 z nich mnie bardzo rozczarowały, o Jupiter zamieszczę opinię jeszcze w tym tygodniu. 

W lutym głównie oglądałam Kuroko, jak miałam czas.^^

poniedziałek, 2 marca 2015

Kuroko

Hej!

Taki mały update co do Kuroko, jestem na sezonie 3. Tak mi się spodobało, że nie mogłam przestać oglądać i tylko zatrzymałam teraz, kiedy nie ma już kolejnych odcinków i trzeba czekać. Kuroko przeszło moje najśmielsze oczekiwania i podtrzymuje swoją ocenę z mojej mini recenzji. :)

Dawna nowela włoska

Hej!

Przeszukując mojej Mamy książki w lutym natrafiłam na pozycje zawierającą w sobie zbiór nowelek z XIV i XV wieku z Włoch. Stwierdziłam, że warto się zapoznać z nimi, tym bardziej, że dawno nie czytałam czegoś starszego niż utworu z XX w. Była to całkiem dobra decyzja. Nie mam zdjęcia do pokazania samej książki, ale nie jest ona zbytnio duża. Nowelki są i krótsze i trochę dłuższe, ale dość zabawne. Parę mnie zaskoczyło tematyką. Niektóre zabiły naiwnością. ;) Taki styl i takie czasy. Jednakże dobrze się czytało.

piątek, 13 lutego 2015

Warsaw by night

Hej!

I byłam na kolejnym polskim filmie, tylko nie ja płaciłam.
Konsekwentnie będę się tego trzymać.

Tym razem poszłam na coś zupełnie innego, zwiastun mnie zaciekawił.
Na pewno jestem bardziej zadowolona z tego aniżeli z "Hiszpanii".
Dobrze zagrany film, co do samej fabuły... Nie moje klimaty.

W filmie mamy pokazane sceny z życia 4 kobiet, które przeplatają się w barze o nazwie Warsaw by night. Łączy ich też to, że jeżdżą tą samą taksówką z gościem, któremu zebrało się na filozoficzne pytania. Poruszane sprawy w tych scenach są trudne. Ciężkie. Jednakże wszystko to nie jest jakby podsumowane nigdzie, pozostawia widza w takim pytaniu: no i co? 

Prawie wszystkie panie wywodzą się z klasy średniej, którą stać na drinkowanie sobie bez patrzenia na rachunek. Młodzież pokazana jest wpierw oczami biednej części w Żyrardowie a potem kontrastowo z bogatą wypasioną willą z basenem, w której jest impreza rodem z seriali/filmów amerykańskich.
Nie wątpię, że gdzieś takie imprezy się robi w Polsce, ale nadal to jest świat dla mnie dziwny i inny.
Wyobrazić sobie Polaka z willą z basenem jest dla mnie trudne z powodu naszego klimatu XDD
Sensu w tym dla mnie brak. No ale to ja.

Nie chcę się czepiać tego, bo przecież nie każdy film może opisywać losy ludzi z mojej sfery, ale na serio chyba takich jest najmniej. Albo mamy totalną biedę i patologię, albo właśnie taką klasę średnią z wyższej półki. Trudno mi się z tym utożsamiać. 

Film mi się podobał i oglądałam go z ciekawością. Trochę jakbym oglądała małpy w zoo, pewnie są tacy ludzie, ale ja do nich nie należę zupełnie i nikogo takiego nie znam. Problemy są dla mnie obce lub odpychające.

Najbardziej podobała mi się w nim gra aktorska.

 

Parasyte (Kiseiju) - opinia po 5 odcinkach


Kiedy wchodziłam czy to na YT czy na innych stronach na wątek o Tokyo Ghoul często widziałam nazwę tego anime. Miało być podobne w scenach gore do Tokyo Ghoula a nawet lepsze.
Czy jest?
Jeśli chodzi o anime to tak. :) Co mnie strasznie cieszy.

Fabuła

Jednej nocy na Ziemię spadają kokony z robakami w środku niewiadomego pochodzenia a ich jedynym celem jest przejęcie mózgu ofiary. Nie ważne czy to człowiek czy zwierzę. Shinichi Izumi budzi się w nocy i odkrywa, że coś próbuje go zaatakować. Mały robal dostaje się do jego ręki, ale Shinichiemu udaje się zatrzymać natręta. Rano, kiedy myśli, że to był tylko sen, odkrywa, że insekt przejął jego prawą rękę. Shinichi teraz musi sobie poradzić z normalnym życiem wraz z obcym pasażerem.

Oczywiście sytuacja w miarę trwania anime przestaje być taka normalna.

Moja opinia

W pierwszym momencie chciałam sobie odpuścić te anime bo wyglądało paskudnie. Obrzydliwie wyglądają insekty w ludziach. Jednakże mój brat bardzo chciał dalej oglądać i dobrze. 
Co mnie najbardziej cieszy w tym anime, to to, że nasz bohater zmienia się i z kompletnej ciapy staje się bardziej cool. Niekiedy zbyt bardzo, ale dzięki temu oglądanie jest przyjemne. Nie cierpię ciap w anime. Po prostu ich nie trawię. Jak ja przeszłam Deadman Wonderland? -.-

Największym minusem dla mnie jest muzyka, którą jest przeważnie punk/emo/dubstep. Upiorny opening, jak najszybciej go omijam jak mogę.


czwartek, 12 lutego 2015

Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz


Wreszcie!
Po chyba miesiącu czekania udało mi się obejrzeć film o którym słyszałam wiele dobrego.
I wiecie co? Sprawdziło się. Dzięki temu filmowi polubiłam Kapitana Amerykę.

Moim zdaniem Kapitan i Superman to dwie postacie, które trudno polubić. Są tak czyste, że aż nie chce się na nie patrzeć, ale po tym filmie zmieniam zdanie. Chociaż nie było tu jakiegoś przełomu w charakterze Steva, to jednak spodobał mi się. 

Dobre kino akcji. Było parę momentów, które były słabe i wyraźnie tylko na podkręcenie akcji, ale jednak nie nudziłam się. Miła odmiana po "Hizpance". ;)


Kuroko na Basuke - opinia po 5 odcinkach


Po Haikyuu stwierdziłam, że czemu by nie obejrzeć czegoś o podobnej tematyce. Jak już jedna sportówka mi się spodobała, to czemu nie iść dalej.

Z Kuroko miałam o tyle łatwiej, że już kiedyś je zaczęłam i nawet mi się spodobało.

Fabuła

Naszymi głównymi bohaterami są Kuroko Tetsuya i Kagami Taiga, którzy wstępują w liceum Seirin do drużyny koszykarskiej. Kagami większość życia spędził w USA i jest przekonany o swoich możliwościach. Kuroko jest osobą, którą raczej trudno zauważyć w tłumie, łatwo w nim znika. W grze to jest jego największa zaleta i umiejętność. Razem postanawiają zawojować zawody koszykarskie w kraju. Jednak aby to zrobić muszą wpierw pokonać legendarną piątkę graczy, zwaną Pokoleniem Cudotwórców (nie wiem jak to lepiej przetłumaczyć^^ wybaczcie), którzy są dawnymi znajomymi Kuroko.

Moja opinia

W przeciwieństwie do Haikyuu, w którym w miarę możliwości drużyn wydawały się realne, to w tym anime mamy specyficzne umiejętności graczy. Nie wydają się one już tak realne, bardziej fantastyczne. Sam Kuroko, który umiem skierować kogoś uwagę na co innego wbrew wszystkiemu i znika. Każdy kolejny członek Pokolenia ma jakąś unikalną cechę.
Podoba mi się w tym to, że możemy zobaczyć jak sprytem można ograć nawet najbardziej niesamowitych rywali.
Postacie są miłe dla oka, przyjemnie ogląda się ich zmagania.
Szkoda jednak, że najwięcej czasu w anime mają same rozgrywki a nie np. treningi, kiedy można by zobaczyć więcej drużyny i relacji między członkami. Ogólnie czuję się, że trochę wątek przyjaźni jest opuszczony na rzecz samych meczy. Ja wiem, że świetnie się je ogląda, ale brakuje mi trochę momentów, które polubiłam w Haikyuu.

 

Economics for Real People


Kolejna książka tycząca austriackiej szkoły ekonomii.
Wg opisu samego autora ma to być łatwiejsze wprowadzenie od poprzedniej, którą już tu przedstawiałam.
Tak samo jak Economics in One Lesson, można ją znaleźć na stronie Instytutu Misesa - tylko angielskiej wersji.

Polecam, bo faktycznie napisana w prosty i jasne sposób, z dobrym podziałem rozdziałów. Z wieloma przykładami a także z bibliografią na koniec książki co do ciekawszych tematów.

Stron: 353

środa, 11 lutego 2015

Niezgodna - opinia o książce


Czas na kolejną książę!
Dopiero dzisiaj zamieszcza swoją opinię, ale przeczytałam ją w zeszłym tygodniu, a dzięki podróży do Wrocławia zajęło mi to w sumie 3 dni. 

Mój brat po wycieczce do Stanów na Work&Travel nadal ma możliwość wypożyczania książek w tamtejszej bibliotece a o dziwo można też wypożyczać ebooki. Chociaż do cyfrowej wersji też jest kolejka, co dla mnie nie ma sensu. 
Dzięki temu mogłam przeczytać "Niezgodną" w oryginale.

Fabuła

Akcja książki dzieje się w nieokreślonym czasie, wiadomo, że coś się stało co spowodowało, że ludzie podjęli decyzje aby podzielić się na frakcje. W sumie 5 frakcji, w których każda wyróżnia się jakąś cechą. Jako, że czytałam wszystko po angielsku to zupełnie nie wiem jak są tłumaczone poszczególne nazwy na język polski, więc będę używała angielskich. Tych 5 frakcji to: Abnegation - altruiści, Amity - pacyfiści, Candor - prawdomówni, Dauntless - odważni i Erudit - inteligentni. 
Wszystkie 5 frakcji mają przydzielone odpowiednie prace, a w rządzie mogą zasiadać jedynie ci z frakcji Abnegetion, jako ludzie nieskorumpowani.
Świat ten widzimy oczami młodej, bo 16 letniej Beatrice Prior, która pochodzi z rodziny Abnegation. Kiedy ją poznajemy ma przejść ważny test, który wykaże do której frakcji powinna przynależeć. Frakcje wybiera się raz w życiu i jak się wybierze inną niż rodzina to praktycznie nie ma się z rodziną kontaktu.
Beatrice czuje, że nie należy do swojej frakcji bo nie umie być tak altruistyczna jak jej rodzina. 
Podczas testu wychodzi na to, że nie ma dla niej żadnej frakcji, która by ją w pełni opisywała. 
Beatrice jest "Niezgodną", osobą groźną dla systemu bo nie dającą się poskromić.

Opinia

Nie mogę nie porównać tej książki do "Igrzysk Śmierci" i nie zauważyć tego, że ta książka jest po prostu słaba. Strasznie słaba. Od samego świata w którym mnożą się pytania, ale nie o jakieś tajemnicze sprawy niczym w Lostach tylko o to kto mógłby takie coś wymyślić w ogóle? Po same postacie, które są dość marnie skonstruowane. 
Już samo to założenie, że tylko jedna mała dziewczynka zauważa złe sprawy tego świata przyprawia o ból głowy. Reszta ludzi jest po prostu zbyt tępa? Albo to samo założenie, że jedna cecha jest przypisana do danej frakcji. Tworzy to świat nudny i nieciekawy.
Poza frakcjami występują jeszcze ludzie, którzy nie mają żadnej frakcji. W wyniku testów nie przeszli dalej i nie mają gdzie się podziać. Książka tylko ich opisuje jak tych co robią przyziemną pracę. Czyli mamy niewolników, plus ci niewolnicy są skazani na proszenie o jedzenie frakcji.
Nawet mama naszej bohaterki działa w fundacji pomagającej takim osobom - nieźle jak na system, który sam tworzy takie osoby. Absurdalna sprawa.

Przyjemnie mi się ją czytało i pewnie też kolejną część przeczytam, ale nawet jak na książkę dla młodzieży to trochę więcej wymagam. Tym bardziej, że "Igrzyska Śmierci" też nie uważam za wybitną serię dla młodzieży a są o wiele lepiej napisane.

Może się starzeję, bo już nie umiem do wszystkiego podejść jedynie na entuzjazm.  

Haikyuu - opinia po całym 1 sezonie

Hej!

Dzisiaj wracam do Was z anime Haikyuu, które obejrzałam do końca.


Te anime mnie sobą oczarowało!
Jestem w nim zakochana.
Nie ma wyszukanej fabuły, ani jakiś nadzwyczajnych postaci. Muzyka też jest przeciętna.
Jednakże ta atmosfera, to jak przyjemnie się je ogląda.
Dawno tak dobrze się nie bawiłam przy oglądaniu anime.
Nie mogę doczekać się następnego sezonu *.*
 
Poprzednio oceniłam anime na 3,5, dzisiaj dam mu 4. Jednakże z zastrzeżeniem, że pół punktu zyskuje za klimat a nie inne walory.
 
Podoba mi się, że rywale naszych bohaterów są ludźmi a nie skaczącymi ludzikami.
 
 

czwartek, 5 lutego 2015

Hiszpanka - jak na razie największe g*wno jakie widziałam w tym roku


Hej!

Nie chodzę często na polskie filmy, wynika to z wielu względów. Po pierwsze nigdy nie podobają mi się zwiastuny, są dla mnie wymuszone, gra aktorska sztuczna, tematyka też mi się nie podoba. Nie pamiętam na czym byłam ostatnio, ale były takie filmy które bardzo mi się podobały. Potem był zalew komedii romantycznych z powtarzającymi się aktorami a dobiłam się sama "Pokłosiem". 

Widząc zwiastuny Hiszpanki pomyślałam, że czas pójść na coś polskiego i żeby to było coś zupełnie innego. Zwiastuny był całkiem, całkiem. Trzymałam się kurczowo nadziei, że film mnie zaskoczy pozytywnie. Jak mogłam wmawiałam sobie, że chociaż nie podobają mi się rozmowy w tych krótkich zapowiedziach, to jednak nie warto oceniać książki po okładce, prawda?
Potem zaczęły wychodzić nieprzychylne recenzje, a ja nadal trwałam w moim optymizmie.
Możliwe, że gdyby mój brat powiedział nie, to może bym zmieniła zdanie, ale on też chciał na to pójść.

Jedyne co wiedziałam o tym filmie to to, że ma opowiadać o powstaniu wielkopolskim a także jest megaprodukcją z udziałem zagranicznych gwiazd. Zdjęcia wyglądały zupełnie inaczej niż nasze normalne produkcje. Rany, wszystko mogło pójść lepiej. A jak poszło?

Po 5 minutach tego czegoś chcesz wyjść z sali kinowej.

Ludzie wychodzili z sali kinowej w czasie trwania filmu, ba, nie minęło nawet 10 minut. Ja przez cały czas walczyłam czy wyjść czy nie, czy może jednak coś z tego wyjdzie.

Ten film to ból głowy.
Siódmy Syn wygląda przy tym jak całkiem dobra produkcja.
Scenariusz jest obrzydliwy.
Wszystko w tym filmie jest sztuczne.
Siedzisz i tylko wznosisz ręce do góry w przerażeniu.

Ja naprawdę nie wiem co się działo na tym ekranie, nawet nie chcę wchodzić w szczegóły.
Dość, że mamy konwencję strasznie teatralną - czy celowo czy nie - która powoduje, że film jest mega sztuczny, a dodatkowo aktorzy mówią bardzo wolno do siebie. Strasznie wolno. 
Nudzisz się samym czekaniem na rozwój akcji.
Po 1,5 godzinie pytaliśmy się z bratem z przerażeniem: gdzie te powstanie?

Najlepsza rola to dla mnie postać Tytusa Ciegielskiego granego przez Jana Peszka, jedyne światło w tunelu. Momenty z nim dają przez chwilę odczuć, że ktoś tam coś umie robić i że jakoś można to lepiej zagrać.
Nie wiem czy czepiać się aktorów czy bardziej scenariusza.
Postaci nie da się lubić.
Paderewski to jakaś kpina, mamy kompletnie szalonego muzyka.
Kamera robi dziwaczne skoki i przybliżenia, które psują oglądanie. 

Nie żałowałam pieniędzy na Siódmego Syna, na to coś żałuje. Siedziałam i prawie płakałam z rozpaczy nad głupotą tego wszystkiego. Żenada. Mam nadzieję, że ten film nie będzie pokazywany w innych krajach. W ogóle nie przedstawia powstania. Ja mało wiem o tym powstaniu, tyle ile miałam w szkole, ale gdyby nie nagłówki gazet pokazywane na zakończenie to bym nic nie wiedziała.
Postacie historyczne są pokazywane, ale nikt nie przedstawia ich roli. Mogliby być fikcją a i tak by by nikt tego nie zauważył.

Moja ulubiona scena to kiedy Gierszał biegnie - tak, kurczę, najlepsza scena w filmie bo miałam jedyną przyjemność patrzenia jak ładnie wygląda. Przesadzam? Nie!

W pewnym momencie było czuć, że coś się zaczyna zmieniać, ale potem na nowo wszystko umarło.

 

Cele na luty 2015


Oto moje cele na ten miesiąc!
W tym miesiącu, 22 lutego kończę dietę Paleo z moją Mamą, a bardziej jej pierwszy miesiąc. Chociaż już czuję, że jednak nie będę dążyła do utrzymania jej dłużej, chcę się rozwijać pod względem pieczenia ciast aby przejąć pałeczkę w rodzinie po mojej Babci, więc podziękuję.

Chociaż nie zamieszczałam takiego obrazka w zeszłym miesiącu, to poza dwoma celami nic się nie zmienia.
Te dwa nowe cele to japoński i green smoothes.

Zielone napoje robiłam jak były wakacje, ale zaprzestałam tego bo jakoś się zniechęciłam. Teraz w tej diecie widzę, że jednak warto wrócić bo więcej warzyw można spożyć a nie mam pomysłu jak inaczej jeść jeszcze więcej. Trzymajcie za to kciuki, bo jak na razie mam jeszcze stary blender i jego moc jest słaba co strasznie ogranicza możliwości.

środa, 4 lutego 2015

Podsumowanie stycznia 2015 - wyzwania, cele

Czas na podsumowanie stycznia!


Po pierwsze wyzwanie książkowe, udało mi się przez wszystkie tygodnie stycznia przeczytać po 1 książce. Czyli plan na styczeń wykonałam. Napawa mnie to wielką dumą - patrz: czytałam może 1 książkę przez miesiąc w poprzednim roku a także motywuje mnie do czytania. Już mam zaplanowane nowe pozycje na luty.^^


W filmach też nie jestem w tyle, obejrzałam 6 z czego 4 razy byłam w kinie.
Luty przedstawia się bardzo dobrze, jeśli chodzi o propozycje kinowe. W tą środę idę na polską produkcję "Hiszpanka", które zbiera same niepochlebne recenzje, więc sama nie wiem czy nie będzie to zła decyzja, ale nadzieję zawsze mam.

W tym miesiącu głównie czekam na "Into the Woods", "Jupiter:Intronizacja", "Snajpera" i "Asterixa".

W tym miesiącu jeśli chodzi o anime skupiłam się na dwóch pozycjach, czyli na "Deadman Wonderland", opinia już jest na blogu i na Haikyuu - jedno z najprzyjemniejszych anime, które ostatnio oglądałam. <3 Jestem jak na razie zakochana i zapewne ocena podskoczy ciut wyżej jak obejrzę wszystkie odcinki.^^

Muzycznie spędzam czas słuchając nowego albumu Fall out boy a także nowych piosenek Imagine Dragon. Dwie płyty do kupienia.

Dieta Paleo - po dwóch tygodniach

Pod koniec stycznia zakończył się drugi tydzień diety Paleo. Mama chudnie powoli, ale to już 3kg, więc jest na co liczyć a ja mam przez cały czas podobną wagę. Męczy mnie też brak owsianki co rano, jednakże lubię tego typu śniadania. Ehh...
Ćwiczenia

Mój plan ćwiczeń w styczniu wyszedł całkiem dobrze, zrobiłam 10 dni z 42 na mięśnie brzucha z Jillian Michaels a także kolejnych 7 dni wyzwania na przysiady. Widzę znaczną różnicę w okolicy brzucha, ćwiczenia idą mi łatwiej i mnie się męczę. Zwłaszcza postęp widzę w przysiadach. Zaczęłam też podnosić moje ciężarki o wadze 4kg, jak na razie powoli mi to idzie. Totalnie odczuwam różnicę między nimi a moimi 2kg, wiem że ona jest, ale jednakże zawsze mnie zaskakuje, że tak duuuża. ;)
Z innych zmian w styczniu, to zaczęłam uczyć się japońskiego. Opanowałam hiraganę i katakanę, a także zakończyłam 1 rozdział w podręczniku jaki mam.

wtorek, 3 lutego 2015

Pierwszy Ogrodnik- powieść chrześcijańska


Kolejna na mojej liście w tym roku pozycja z gatunku powieści chrześcijańskiej. I kolejny prezent na Gwiazdkę. Tym razem zostałam zabrana na południe Stanów Zjednoczonych i mogłam przez chwilę poczuć się jak wolno płynie tam czas. ;)

Nie da się napisać coś o fabule tej książki aby nie dać o razu spoilerów.
Ja jestem szczęśliwa bo nie przeczytałam o niej nic, widziałam tylko tytuł i okładkę. Na resztę nawet nie spojrzałam. I radzę tak zrobić. I robić tak z każdą książką, spoilery bardzo niszczą pierwsze zaskoczenie a tu mamy ich sporo.

Fabuła wpierw rozwija się bardzo powoli i wręcz myślałam, że cała książka będzie po prostu opisem życia. Ciepłym, ze zmianami małymi. Jednak się myliłam. Porusza ona bardzo bolesne tematy, ale zarazem właśnie przez całą książkę ma się to uczucie ciepła, rodzinnej miłości. I chociaż naszym bohaterom jest trudno przechodzić kolejne dni i miesiące, to jakoś promyk nadziei wszędzie można znaleźć. Poboczne postacie są dobrze skonstruowane. Przyjemnie się czyta.
 
 

Deadman Wonderland - opinia po wszystkich odcinkach


Hej :)

Dzisiaj wracamy na chwilkę do Deadman Wonderland. Wystawiłam tu swoją opinię po 5 odcinkach, ale w poprzednim tygodniu obejrzałam do końca te anime i czas na podsumowanie.

Uwaga spoilery!


Szczerz... zawiodłam się, chociaż jeszcze miałam nadzieję na jakieś ładne zawiązanie się fabuły, coś co przekona mnie do tego, że to nie jest kolejny fabularny gniot - to jednak te anime w ostatnich odcinkach odpowiedziało mi wyraźnym "nie". 

Anime te wtyka nam mnóstwo różnych klisz plus sceny gore i chce abyśmy się dobrze przy tym bawili. Postać przywódcy opozycji, o pseudonimie Owl (co przypomina mi Tokyo Ghoul od razu) jest po prostu żenująca. Zabito mu żonę na jego oczach a on używa tego argumentu aby wszystkich zabić. Strasznie się to oglądało, mnie głowa bolała od tej logiki. 
Nasz bohater tylko lata i gada jaki to on nie jest słaby i musi wszystkich ratować.
Powtarzane przez niego co jakiś czas "czemu?" jest irytujące.

Wszystko to jakiś jeden wielki absurd, poza całkiem dobrą muzyką i animacją nie widzę sensu w ogóle zaszczycać to swoim wolnym czasem. 
Zapewne spojrzę na mangę, tylko aby zobaczyć czy jest trochę lepsza od anime.


piątek, 30 stycznia 2015

Siódmy Syn


W ramach mojego co tygodniowego latania do kina wybrałam się na "Siódmego Syna".
I to był najgorszy wybór jaki podjęłam w styczniu, jeśli chodzi o kino.
Nie oczekiwałam niczego wielkiego a dostałam coś strasznego.

Fabuła

Film został nakręcony na podstawie książki o tym samym tytule, która jak widziałam została u nas wydana. Ciekawa jestem czy jest lepsza niż to coś, ale od początku.
Mamy świat fantastyczny, w którym są czarownice i inne potwory. Mistrz Gregor grany przez Jeffa Bridgesa jest Stracharzem, czyli kimś kto zawodowo zajmuje się walką z nadprzyrodzonymi istotami. Jednak ma pewien kłopot z jedną wiedźmą, Królową Czarownic (Julianne Moore) zwaną Mateczką Malkin. Ucieka ona z więzienia w którym ją uwięził i zbiera siły aby zniewolić cały świat ludzi, którzy terroryzują istoty nadprzyrodzone. Stracharz jest już stary, więc szuka swojego następcy. W wyniku walki z Mateczką Malkin ginie mu jego uczeń (Kit Harington) i musi znaleźć nowego. Tym nowym musi być siódmy syn siódmego syna a nim okazuje się Tom Ward grany przez Bena Barnesa. Żeby zabić czarownicę Mistrz Gregory ma mało czasu bo nadchodzi czerwony księżyc, który pojawia się raz na stulecie a dodaje on mocy czarownicom.


Opinia

Ten film jest po prostu zły, scenariusz ssie okropnie. Same klisze. Jeff Bridges w roli Gandalfo-mistrza, który brzmi jakby naśmiewał się z wymowy Gandalfa. Nigdy nie wiadomo czy żartuje czy naprawdę tak brzmi. Ben Barnes jest słabym aktorem, wiecznie niewinne oczka a jego rola jest po prostu denna. Nie mamy tu początku ani końca, jesteśmy po prostu powalani wszystkim. Wszystko jest oczywiste. Widzę dziewczynę to się zakochuję. Przychodzi staruszek do domu to z nim idę. Szybko, szybko bo za chwilę koniec filmu. Wątek miłosny przyprawia o bolączki i chce się po prostu wyjść z kina, a czemu nie wyszłam?
Bo są dwa aspekty w tym filmie, które mi się strasznie podobały a nawet trzy: muzyka, zdjęcia a zwłaszcza otoczenie a także kostiumy. Film jest uroczy, ale w nim nie są uroczy jego bohaterowie ani dziewoja tylko lokacje. Ślicznie wygląda zwłaszcza las. *.* Wszystko to daje wrażenie solidnej bajki, poza momentami kiedy któraś postać się odzywa. Bójcie się bo sztuczne są te dialogi i sceny strasznie.
Muzyka stworzona przez Marco Beltrami jest śliczna, ten kompozytor ma na swoim koncie wiele ślicznych soundtracków.

Gdyby nie scenariusz i aktorzy to pewnie wyszłoby wszystko lepiej.
Zastanawiałam się jak to ocenić na tle Hobbita, bo Hobbit a chodzi mi o ostatnią część jest lepszym filmem od tego.


czwartek, 29 stycznia 2015

Deadman Wonderland - opinia po 5 odcinkach


Hej!

Dzisiaj przyjrzymy się kolejnemu anime, które ostatnio namiętnie oglądam. I chociaż jestem teraz chyba na 9 odcinku to swoją opinię wkładam do serii "po 5 odcinkach".

Anime to nie jest długie, ma zaledwie 12 odcinków. Zostało wydane w 2011r., a ja dopiero o nim usłyszałam w poprzednim roku i z nudów włączyłam pierwszy odcinek. ;)


Fabuła

Głównym bohaterem serii jest Ganta Igarashi, który jest świadkiem wybicia swojej klasy przez człowieka przebranego w czerwoną pelerynę o dziwnej mocy. Człowiek ten masakruje klasę Ganty, ale bohatera nie rusza, tylko umieszcza w nim czerwony kryształ. Ganta zostaje oskarżony o masakrę i zostaje skazany do jedynego prywatnego więzienia w Tokyo o nazwie Deadman Wonderland.

Więzienie te funkcjonuje jak wielki park rozrywki. Każdy z więźniów musi zarobić na swoje przeżycie, a najważniejszą sprawą jest dostawanie codziennie pewnego cukierka, który powoduje, że obraża na szyi nas nie zabije. 

Okazuje się jednak, że człowiek, który zabił znajomych Ganty też jest w tym więzieniu, ale Ganta nie jest bezbronny bo wyzwala z siebie podobną moc co "Red Man". Kim jest mężczyzna ukrywający się za szaleńczym uśmiechem i czemu pozwolił Gancie żyć? Jeśli jesteście ciekawi zapraszam do oglądania. :)


Opinia

Pierwsze dwa odcinki nawinęły mi się z dubbingiem angielskim i tylko fabuła trzymała mnie przy oglądaniu. Makabra, sceny gore, to to co ja lubię. Mamy tu ciut mniej cenzury niż przy Tokyo Ghoul, chociaż nadal jest wyczuwalna. Zapewne po anime skuszę się na mangę.
Po pierwsze muszę to napisać, że główny bohater to ten typ co bardziej wkurza i gdyby nie muzyka pewnie bym odstawiła to anime nawet na nie nie patrząc. Ciapa jakich mało, wkurzający głos. Wszystko w nim wkurza. Na szczęście mamy poboczne postacie, które ciut lepiej wyglądają na tle Ganty.
Mamy dziewczynę o imieniu Shiro, która pojawia się dosłownie znikąd i nie wiadomo czy zna Gantę czy nie. Po prostu jest w więzieniu, nikt nie uważa tego za dziwne i chodzi za Gantą. 
Kolejną postacią, która pojawia się obok Ganty jest Yo Takami, chłopak, który dla pieniędzy ma bacznie obserwować Gantę. Ma on swój cel, raczej taka nic nie wnosząca postać, ale jedna z normalniejszych.

Im dalej w las tym więcej postaci i robi się ciekawie.^^

Mnie w tej serii ciekawi jedno tylko, co będzie na końcu. Jeśli macie małą cierpliwość do głównych postaci to tego anime nie polecam, bohater główny jest za naiwny we wszystkim co robi.


Economics in One Lesson

Kolejna pozycja na mojej liście przeczytanych w tym roku.
Tym razem jest to ebook, którego możecie dostać za darmo na stronie Instytutu Misesa.

Ta książka odpowiada na pytanie czemu głosuje na Korwina-Mikke. Jeśli ktoś chce się dowiedzieć dlaczego go popieram i co sądzę o gospodarce, to serdecznie polecam przeczytanie tej książki. Nie jest ona za duża, sam tekst zajmuje około 183 stron a czyta się szybko. Można ją dostać też po polsku, ale ja uważam, że to zawsze jest lepiej i się uczyć i się czegoś nowego dowiedzieć.

Autor przedstaw w niej rozwiązania jakie niesie liberalna ekonomia dla gospodarki, co powinniśmy zmienić i dlaczego. W prosty sposób możemy dowiedzieć się co to jest ekonomia. 

Polecam!

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Haikyuu!! - opinia po 5 odcinkach

Hej :)

Jako, że często tak jest, że nie da się nic powiedzieć o anime po 1 odcinku (a przynajmniej ja tak mam, że pierwsze odcinki są dla mnie rozczarowaniem). Postanowiłam zrobić serię wpisów na blogu na temat mojej opinii o danym anime po 5 odcinkach. 5 odcinków to moim zdaniem dobra liczba aby już jakoś coś się rozwinęło i żeby chęć do oglądania jako tako była. No i da się powiedzieć więcej na temat bohaterów i fabuły.


Dziś spojrzymy sobie na anime sportowe.
Tak, właśnie sportowe.
Ostatnio jest jakiś boom na tego typu anime. Mamy anime o koszykówce, o pływaniu itp. Oczywiście nie jest to nowość na rynku, zawsze anime/manga poruszały temat sportu. I co może być w tym ciekawego, kto nie fascynuje się sportem? 
Przekonajcie się sami. :)

Haikyuu - bo o nim mowa, jest poświęcone siatkówce. Cieszyło się dużym zainteresowaniem w ubiegłym roku, a z tego co słyszałam ma być sezon 2.

Fabuła

Anime opowiada nam historie Hinaty, chłopaka, który pewnego dnia zobaczył mecz siatkówki w telewizji i się w niej zakochał. Od tego momentu jego marzeniem było granie w siatkówkę i mieć własny zespół, który zajdzie wysoko. Niestety w szkole Hinaty (gimnazjum) nie ma chętnych do grania w tą dyscyplinę sportową, głównemu bohaterowie ledwo udaje się zachęcić kolegów do rzucania mu piłek. Dodatkowo Hinata jest bardzo niski, co komplikuje sytuacje. Podczas jedynych zawodów szkolnych na które się dostaje spotyka chłopaka, Kageyamę, który jest rozgrywającym w przeciwnej drużynie. Hinata uznaje Kageyamę za swojego rywala i postanawia ćwiczyć po to aby jego pokonać.
Po skończeniu gimnazjum dostaje się do liceum i tam postanawia dostać się do drużyny siatkarskiej, jednak jak się okazuje nie on jeden ma ten sam cel.



Moja opinia

Co tu dużo pisać, te anime jest po prostu przyjemne. Takie akurat jak się chce coś w spokoju obejrzeć, po prostu przyjemnie spędzić czas. Mamy w nim plejadę postaci, które mają swoje osobowości. Wszystko jak w normalnym życiu. Fabuła rozwija się w miarę szybko, a z drugiej strony właśnie nie męczy szybkością. Po chwili zaczyna się przeżywać rozterki bohaterów i chce się wiedzieć o nich więcej. Hinata jest jakby tłem spajającym wszystko.

Pomimo tego, że sam główny bohater jest prawie jak każdy główny bohater anime, czyli roześmiany, optymistyczny i niepoddający się, to i tak jakoś mi to nie przeszkadza.

Kreska i animacja są przyjemne dla oka, muzyka też. Opening mi się spodobał od pierwszego usłyszenia.

Dodatkowym plusem jest to, że czasami dostajemy informacje o samej rozgrywce i pozycjach w siatkówce, co dla osoby zupełnie się nieznającej jest przydatne.

 



czwartek, 22 stycznia 2015

Gra Tajemnic


Witajcie!

Wczoraj po raz kolejny poszłam do kina w tym miesiącu na najbardziej oczekiwany przeze mnie film od chyba listopada. Chyba właśnie wtedy się o nim dowiedziałam i pierwsze co wtedy widziałam to to, że premiera miała być jeszcze w grudniu. Na serio widziałam informacje, że wyjdzie w Polsce chyba jakoś 7 grudnia. Nawet wpisałam sobie do kalendarza. Dopiero później zauważyłam, że się myliłam i musiałam czekać kolejny miesiąc.
Nie oczekiwałam tego filmu ze względu na fabułę, bo trudno mi ją w ogóle oceniać. Za każdym razem Brytyjczycy przemilczają rolę Polaków w odszyfrowaniu Enigmy.I chociaż w filmie chyba z trzy raz słyszy się o Polsce, to tylko jako o ludziach którym udało się ją wykraść. Tyle. Dodatkowo nie czytałam żadnej publikacji dotyczącej całej sprawy z Enigmą. Teraz po tym filmie przeczytam, bo po prostu zaciekawił mnie ten temat. I to chyba duży plus tego filmu. I to, że gra tam Benedict Cumberbatch. Ja potrzebuję jego więcej! Chcę dowiedzieć się czy moja fascynacja nim jako aktorem ma dobre podłoże, czy po prostu gra on tak samo wszędzie. Muszę się tego dowiedzieć, więc pójdę na każdy film z nim aby się o tym przekonać.


O czym jest film?

Film opowiada o Alanie Turingu, jest zrealizowany na podstawie książki o nim. Genialny matematyk zostaje zatrudniony przez wywiad brytyjski aby rozszyfrować Enigmę. Ten kto nie wie co to Enigma niech wyszuka w googlach, bo jak dla mnie to podstawa.^^ Fabuła przeplata parę momentów z życia matematyka, jego dzieciństwo, jego pracę nad maszyną, która odkoduje Enigmę i w latach 50. kiedy został złapany na "stosunkach niestosownych", czytaj: homoseksualizmie. W latach 50. stosunki te były karane albo więzieniem albo chemiczną kastracją. 

Moja opinia

Od wczoraj wieczór wiele rzeczy sobie przemyślałam. Jest to pierwszy film w tym miesiącu i w tym roku, do którego nie mogę się przyczepić jeśli chodzi o aktorstwo, fabułę i inne filmowe rzeczy. Po prostu jestem pod dużym wrażeniem. W "Niezłomnym" miałam momenty dłużyzny itp., też lekkie sztuczności w graniu. Tutaj zupełnie tego nie ma.
Nie czytałam książki, tak więc nie wiedziałam zupełnie czego się spodziewać.
Jednakże wiem które momenty mi się nie podobały, chociaż nie zniechęcił mnie one do kupienia tego jak tylko wyjdzie na dvd.


I teraz trochę będzie spoilerów, jeśli w takim filmie możliwe jest zupełnie takie coś. To nie film akcji.

Co mnie raziło w tym filmie to głównie wypowiedzi o Bogu w tym filmie, nie wiem czy Turing sam tak paplał o Bogu jak Benedict w tym filmie. Mnie, jako katoliczkę to raziło. Po wygraniu wojny Turing w filmie mówi, że nie Bóg wygrał wojnę tylko my (jako ci za kulisami). Ogólnie zbędna wypowiedź, tylko wprowadza kontrowersje i powoduje w ludziach wierzących taki niesmak. Po co w ogóle było to w scenariuszu? Nie ma to żadnego znaczenia dla filmu, bo nie jest to film o walce ateisty z ludźmi wierzącymi. Ba, wydaje się wręcz, że nikt nie wierzy w tym filmie, więc po co się porusza tą sprawę. Podobne kwestie padają chyba dwa razy w filmie.
Uznałam, że taki był Turing a na szczęście jego nie muszę lubić aby uważać ten film za dobry.

Z drugiej strony znajduje się cała sprawa homoseksualizmu i czytając recenzje na iMDb doszło do mnie, że faktycznie, chociaż film zaczyna się od nacisku na konstruowanie maszyny do odkodowania Enigmy to w czasie jakoś to w ogóle się zaciera i skupia się na problemie orientacji seksualnej głównego bohatera. Sceny z dzieciństwa są niezręczne. Pokazują młodego chłopca, który jest totalnie dziwny - wręcz wydaje się lekko niepełnosprawny i rodzące się uczucie do kolegi. Te połączenie dla mnie pokazywało w złym świetle cały homoseksualizm głównego bohatera. Tak jakby to się łączyło ze sobą, jesteś dziwny to jesteś gejem. Jednakże rozumiem o co chodziło w tym wszystkim. Szkoda, że nie dowiadujemy się czemu Turing jest tak dziwny, co spowodowało u niego takie zachowanie. Bo chyba nie bycie gejem, czy twórca chce nam powiedzieć, że geje są dziwni z zasady?

Te przeskoczenie z wątku Enigmy na wątek homoseksualny jest w miarę gładkie, chociaż niezrozumiałe jest czemu to Turing później był sam. Nie miał rodziny? Może nie miał. Szkoda, że film tego w ogóle nie tłumaczy, ale czego ja tam oczekuję od filmów ;)

Benedict gra po prostu cudownie, końcowe sceny są przepiękne. Wszyscy aktorzy są po prostu wiarygodni w swoich postaciach, naprawdę wsiąka się w fabułę i śledzi każdy ruch. Pomimo tego co napisałam na górze nie czuję, że odebrało mi to największą frajdę jaką miałam w kinie od chyba paru ładnych miesięcy. Wyszłam z kina wzruszona. Napisy końcowe tłumaczące co się stało z Turingiem były dla mnie smutne. 
Szczerze nie wiedziałam, że kiedykolwiek było karalne bycie homoseksualistą. Tak, można uznać mnie za ignoranta, ale nie wiedziałam. Jedynie słyszałam o tym w USA. Uważam to za wielki bezsens i niesprawiedliwość. Czytanie, że Królowa Elżbieta jego ułaskawił było dla mnie obrazą, za co w ogóle tu ułaskawiać?

I przy tym filmie mogę napisać, że tak, jestem katolikiem. Wierzę w to co jest w Biblii napisane i tak uważam to za grzech, ale nigdy bym nikogo za to nie karała. Jest mi źle z tym, że żyli i żyją nadal ludzie którzy uważają, że zmianę czegoś można tylko spowodować wymuszeniem. I to nie dotyczy tylko nas, jako katolików, ale też drugą stronę.

Teraz tylko zaopatrzyć się w książkę i więcej informacji o Enigmie. :)

PS: Zastanawiam się czy jakoś oceniać filmy wg skali, ale jeszcze nie jestem pewna. Pod koniec miesiąca zrobię zestawienie jakie filmy w tym miesiącu zrobiły na mnie wrażenie jakie nie. Problem w tym, że jeśli mi się zwiastun nie podoba to nie idę do kina na niego. Omijam wszystko co mogłoby mi się nie spodobać, co powoduje, że moje oceny byłyby dość podobne. Ale spróbuję. :)


Tokyo Ghoul - manga i anime


Hej! :)

Jak dla mnie rok 2014r. należy do mangi Tokyo Ghoul, to było moje odkrycie poprzedniego roku, które zrobiło na mnie piorunujące wrażenie. Na jesieni pojawiło się też 1 sezon anime z którym mam duży kłopot, ale po kolei.

O czym jest Tokyo Ghoul?

Czasy współczesne, miasto Tokyo i jedynym dodatkiem do tego są ghoule, które na co dzień wyglądają jak ludzie, ale nocami chodzą i zjadają przechodniów. Państwo broni się przed nimi dzięki założonej komórce, która ma za zadanie zwalczać ghoule. Na tym tle poznajemy Kanekiego, studenta, który z zamiłowania jest bibliofilem. Kaneki przypadkowo wraz ze swoim kolegą wchodzi do jednej kafejki w której spotyka dziewczynę, która podziela jego miłość do jednego autora. Szybko jednak okazuje się, że ta dziewczyna nie tylko to lubi w Kanekim. Na jego oczach zamienia się w ghoula i tylko przypadek chroni Kaekiego przed zjedzeniem. W wyniku tego przypadku, jakim jest zmiażdżenie Rize (kobiety-ghoul) przez betonową część budynku nasz głowny bohater przeżywa. Jednak cudem i to po transplantacji części Rize w jego ciało. Co się stanie teraz z Kanekim? Jak będzie wyglądało jego życie? Na te pytania możemy znaleźć odpowiedź w mandze.

Opinia

Szczerze, uwielbiam tą mangę. Cała sceneria, rysunki bardzo gore. Ta atmosfera. Wszystko.
No może poza głównym bohaterem, ale to do czasu. Jedynym mankamentem jest zakończenie, bo w ogóle nie satysfakcjonuje. Podobno ma wyjść kolejna część, ale może to się znowu okazać plotką.
Chciałabym. Po przeczytaniu każdego rozdziału chce się jeszcze więcej. 
Nasz bohater zmienia się nie do poznania i to na duży plus.
Problemy bohaterów nie są za bardzo emo, a pytania które sobie zadają nie przytłaczają.
Sceny walki są jak dla mnie zbyt chaotyczne i niekiedy nie wiem kto gdzie jest i kto walczy, ale mam za to dużo scen niepatyczkujących się z krwią i obrywanymi głowami. Love it <3 
Fabuła jest po prostu intrygująca, jest masa pobocznych postaci o których chcesz wiedzieć jeszcze więcej. Każdy kto się pojawia wygląda super, tak, że Kaneki niekiedy w ogóle nie jest ważny. Za to cenię sobie tą mangę, Kaneki jest, ale życie toczy się dalej.

Świat przedstawiony w mandze jest mały, ogólnie mówi się tylko o dystryktach Tokyo. Tak jakby tylko Tokyo istniało na całym świecie. Dodatkowo po pierwszym tomie mangi nie uświadczy się (tu duże chyba, bo możliwe, że są momenty) jak reagują normalni ludzie na to, że po ulicy chodzą ghoule. I to jest jedyny minus całej serii jaki znalazłam. Po prostu autor przestał się tym przejmować, skupiamy uwagę tylko na ghoulach i na wydziale ich ścigania. Jednakże to aż tak nie razi moim zdaniem.

Ocena: 4/5 - odejmuje punkt za zakończenie, które po prostu jest jakby ucięciem fabuły. :(






Anime - uwaga mogą być spoilery! Sezon 1 i 2 odcinki sezonu 2.


Kiedy usłyszałam, że będzie anime na podstawie mangi to nie mogłam uwierzyć we własne szczęście. Uwielbiana manga dostaje ekranizację. Teraz zobaczę wszystko to co oglądam tylko poruszające się.

Jakie było moje rozczarowanie, kiedy się okazało, że zamiast jatki gore dostaliśmy lukrowane anime, które nic nie ma z atmosfery mangi?!
Mówiłam sobie tylko jedno, to pierwszy odcinek, może potem będzie lepiej.
Jednak nie było.

Zupełnie nie rozumiem czemu autorzy postanowili pokolorować wszystko w tak jaskrawe kolory. Wszystko jest fioletowe lub różowe, kagune - broń ghouli jest czerwona. Wygląda to cool, ale zabiera całą atmosferę gore. Cały horror sytuacji zostaje nam odebrany. Po chwili mamy już spokojne życie Kanekiego. 
Wszystko jest za piękne, za idealne.
I chociaż fabuła 1 sezonu idzie w miarę zgodnie z mangą, to już 2 sezon (z tego co zauważyłam po 2 odcinkach) odwrócił się od mangi prawie, że zupełnie. A na pewno wątek Kanekiego. W tym momencie po prostu siedzę i zastanawiam się o co chodzi Kanekiemu, kiedy w mandze wszystko było spójne. Tu w anime też nic nie tłumaczą, po prostu dają. Pojawia się Owl, popatrzcie sobie na niego, ale nie przedstawcie ani nie pokażcie o co chodzi z nim. Mój brat musiał mnie zapytać kim jest ta Sowa o której gadają bo ani razu nikt tak go nie nazwał podczas walki!!!!
Czy autorzy chcą zmienić zakończenie fabuły bo wiedzą jaka jest beznadziejna?
Szczerze, w tym momencie Kaneki mi się nie podoba. Po prostu nie jest to spójny charakter, cokolwiek nim kieruje to więcej fajności miał w mandze, gdzie szedł za tym co sam uznawał za słuszne. 

I te kolory!

Walka z Ayato po prostu była za krótka, nic nie pokazała z nowych możliwości naszego bohatera. Nic. Takie rozczarowanie. 

Muzyka do anime mnie nie porywa, w ogóle jej nie pamiętam. Jeden soundtrack jest fajny, opening wymiata na całego. I za to bardzo sobie cenię anime, ale ten drugi opening jest żałosny.
Zastanawiam się nad porzuceniem oglądania tego czegoś, chociaż to jedno z anime, które oglądam z bratem, więc może zrobię ten wyjątek dla niego.

Ocena: 3/5





Pomimo mojej niechęci do kolorów nie mogę napisać, że animacja jest brzydka. Jest śliczna i naprawdę miła do oglądania. Ghoule dobrze się poruszają. Fabuła też w miarę jakoś idzie. 1 sezon jak dla mnie był identyczny z mangą i chociaż zabrakło atmosfery to jednak nie mogę się przyczepić do tego. Postać Kanekiego jak na razie jest na minusie, ale reszta jest identyczna z mangą. Stąd ta punktacja. Brak atmosfery to dla mnie największy minus.

Podsumowanie

Jeśli lubisz sceny gore: czytaj mangę, nawet nie patrz na anime! Wysłuchaj opening i na tym zakończ.
Jeśli nie lubisz scen gore: oglądaj anime, jest bardzo dużo cenzury, więc dla delikatnych ludzi jest to idealne anime.

Tokyo Ghoul w Polsce!


Hej! :)

Wczoraj miło zaskoczyła mnie wiadomość o tym, że w kwietniu dzięki wydawnictwu Waneko będziemy mogli zakupić 1 tom mangi Tokyo Ghoul! To wielka gratka dla fanów, czyli dla mnie.
Jestem podekscytowania i mam czego wyczekiwać. :)
Tym bardziej, że manga się zakończyła i ma 14 tomów. Czyli nie kolejny tasiemiec do kupowania :D
Bo ja to głównie kupuję tasiemce. LOL Jak to w ogóle brzmi ;)

środa, 21 stycznia 2015

Aldnoah Zero


Witajcie!

Wraz ze zmianami rozpoczynającym nowy rok chcę też wrócić do pisania swoich opinii na temat mang i anime, które czytam/oglądam. Tak, kolejny 52 week challenge i nie wiem jak to wyjdzie, bo uważam, że trzeba obejrzeć parę odcinków aby być powiedzieć na temat anime.

Stwierdziłam, że 5 odcinków będzie dobre dla wystawienia swojej opinii, ale Aldonoah Zero obejrzałam całe, 1 sezon oczywiście. Jak na razie mamy chyba 2 odcinki 2 sezonu.

O czym jest Aldnoah Zero?

Jest to anime z gatunku mecha, którego reżyserem jest Ei Aoki (znany z reżyserowania Fate/Zero) a samo anime zaistniało dzięki, a słyszałam, że tylko 1 epizod, Genowi Urobuchi (którego możecie znać z Fate/Zero lub Psycho-Pass). Jeśli sam Gen Urobuchi Wam nic nie mówi i kompletnie nie wiecie z czym można mieć do czynienia przy dziełach tego Pana, to możecie uważać się za szczęśliwców. Fate/Zero obejrzałam tylko chyba 2 odcinki i nadal czeka na mój lepszy humor, ale Psycho-Pass obejrzałam całe i niedługo napiszę swoją opinię na jego temat. Ogólnie jest źle.
Co mnie najbardziej przyciągnęło do tego anime to muzyka napisana przez Hiroyuki Sawano, znanego z OST Shingeki no Kyojin - można oczekiwać epickości. :)


Ale wracając do pytania. :) 
Mamy czasy współczesne, ale o tyle inne od naszych, że ludzie osiedlili Mars dzięki pomocy obcej technologii odkrytej na Księżycu podczas jednej z wypraw. Dzięki temu na Marsie powstało Imperium Vars, założone przez jedną dynastię, która ma możliwość aktywacji mocy zwanej Aldnoah.
Z tego co zrozumiałam, a nie jestem pewna czy dobrze, w wyniku braku miejsca dla rozwijającego się Królestwa została wypowiedziana wojna Ziemi. Głównie dlatego, że na Marsie brak jest środków do wygodnego życia, a na Ziemi jest ich pełno. W wyniku wojny uległ zniszczeniu Księżyc, a Ziemia i Imperium Vars zakończyły walkę. 

15 lat później, w momencie kiedy zaczyna się anime, księżniczka Asseylum Vers Allusia (co za imię! Absurd absurdów) przylatuje na Ziemię z oficjalną wizytą. Jednakże atak terrorystyczny kończy oficjalną wizytę, Ziemia i Imperium Vars stoją na granicy kolejnej wojny. Oddziały Imperium Vars z potężnymi mechami zasilanymi mocą Aldnoah przylatują na Ziemię.

W takiej oto scenerii poznajemy główny bohaterów serii, a zwłaszcza naszego protagonistę Inaho Kaizukę.

Co sądzę o anime?

Świat, jak i same sceny walki są przyjemne do oglądania. Mam mnóstwo scen z mechami, które niestety są komputerowe i to strasznie razi. Przynajmniej mnie, ja nie lubię tego typu grafiki, która wyraźnie odróżnia się od tła. 
Jednakże chyba jedynie grafikę i muzykę mogę zaliczyć na plus, bo postacie są dla mnie puste. Zwłaszcza główny bohater, Gen Urobuchi na całego. Jeśli się oglądało Psycho-Pass, to wszyscy mogą poczuć powtórkę z rozrywki. Inaho wydaje się osobą bez uczuć, poza swoimi zdolnościami strategicznymi ten bohater nie wnosi nic do anime. I chociaż anime koncentruje się na nim, to jednak często pytałam siebie czy na pewno on jest głównym bohaterem? Czy może on ma służyć jako tło?

Inaho już w pierwszym odcinku widzi śmierć swojego kolegi, ale na jego twarzy nie da się zobaczyć wyższych uczuć, jego emocje są przytłumione. I chociaż można powiedzieć o chęci zemsty, to to jest zemsta strasznie wyrachowana. Wykalkulowana. Inaho to robot, robi wszystko świetnie, zawsze ma jakiś pomysł i chociaż roboty, którymi się posługuje nie mają szans z mechami Imperium Vars to jakoś wygrywa.

Księżniczka Asseylum to blondwłosa naiwność, która ma tylko miło i ładnie wyglądać plus mówić śliczne teksty o pokoju. Wygląda jak dziecko i chociaż nigdy nie jest powiedziane ile ma lat, to mam nadzieję, że nie ma tych 9 lat na które wygląda. Jej związek z Inaho jest przedziwny, nie wiadomo do końca czemu Inaho ją chroni, czy tylko z niskich pobudek czy ją lubi. Z drugiej strony sama Księżniczka też nie wyraża większych emocji co do niego samego. Po prostu wszyscy przyjmują świat taki jaki jest.

Po drugiej stronie, a bardziej po tej samej, ale na statku wrogiego Imperium Vars mamy kolejnego bohatera. Slaine Troyard, chłopak, który niechcący znalazł się na jednym ze statków Imperium Vars, był znienawidzony przez wszystkich a teraz ma problemy czy chce walczyć po stronie Vars czy Ziemi. Dodatkowo ma związek z księżniczką, która chyba uratowała mu życie, ale kto to wie, te sceny są dość niepewne. Dość, że Slaine jest po prostu nudny. Pokazuje więcej emocji niż Inaho, ale i tak marnie wypada.

Poboczne postacie mają swoje problemy i niekiedy większą głębię niż główni bohaterowie, co przy Inaho nie jest w ogóle żadnym wyczynem.

Muzyka, kocham ją, ale kompletnie nie pasuje do tego co się dzieje na ekranie. Dynamiczne momenty są w anime pokazane jako powolne ruchy mechów. Epickie momenty są powtórkami z rozrywki, jak to Inaho zawsze wszystko kończy. Reszta załogi zawsze jest przedstawiona jako naiwni debile, którzy siedzą i nic nie robią. Tylko Inaho myśli. 

Te anime to dno, ładne dno. Znowu, jak Psycho-Pass. 

Spoilery! Moje największe wkurzenie!

Końcówka sezonu....  
Była zarazem zaskakująca zarazem zbyt piękna aby była prawdziwa.
Sezon 1 kończy się nam "śmiercią" głównych bohaterów, a przynajmniej wyląda to tak, że umiera księżniczka, Inaho i Slaine mają wyciągnięte bronie przeciwko sobie - wtf?! za przeproszeniem, obydwoje chcą tego samego - i pada strzał.
Dało mi to nadzieję, że w 2 sezonie już nie będzie Inaho, tylko czym jest te anime bez Inaho? Jeszcze większym niczym, więc co się dzieje w 2 sezonie? Tak -_- Powrót Inaho, a i Slaine też wraca.

Moja ocena

Te anime jest po prostu beznadziejne.
Nie polecam jego oglądać, nie da się wytrzymać tych postaci. Są płaskie i zachowują się jak roboty.
Jedyny plus dla mnie to muzyka i radzę ja przesłuchać, oddzielnie.



52 week book challenge - 3 tydzień



Zostaliśmy zalani różnymi wyzwaniami na 2015 r., a wszystko zaczęło się od wyzwania 52 książki przez cały rok. Co daje 1 książkę tygodniowo. Jako, że mi idzie to bardzo wolno podjęłam się tego wyzwania. Jak do tej pory udało mi się przeczytać 3 książki. ^.^ Problem jest taki, że zazwyczaj wybieram gigantyczne tomiska - jak teraz historię Węgier napisaną po angielsku, bo okazuje się, że na naszym rynku nie ma jeszcze historii Węgier od powstania do naszych czasów. Co moim zdaniem jest dość dziwne patrząc na to powiedzenie: Polak, Węgier dwa bratanki.
Jednakże uważam to też za plus, bo uczę się w ten sposób angielskiego. Ale idzie mi strasznie wolno.

Poniżej przedstawiam zdjęcia moich ostatnich przeczytanych pozycji i krótką moją opinię.


Rozdroża jest to książka, którą dostałam na Boże Narodzenie. Nie był to mój wybór, więc zupełnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać, poza informacją, że była zakupiona w katolickiej księgarni. Jako, że nie czytałam jeszcze powieści katolickiej to był mój pierwszy raz z tym gatunkiem.
I to nawet całkiem udany.
Książka może nie zachwyca, ale jest porządna.
Główny bohater dostaje szansę zmiany swojego życia w dość nieoczekiwany sposób. 
Jest to jedna z tych książek, która wypełnia nas atmosferą ciepła i takiego, domu. Miejsca przy kominku - o to by był dobry opis. :D 
Moim zdaniem to co czyni tą książkę dobrą jest próba i to całkiem udana rozwikłania Tajemnicy Świętej Trójcy. Mogło to wyjść kiczowato, ale skończyło się na byciu intrygującym.
Jestem pozytywnie zaskoczona i z chęcią przeczytam kolejną pozycję tego autora.

Kenia, ostatnio wystąpiłam na wojenną ścieżkę aby więcej się dowiedzieć o otaczającym nas świecie. A zwłaszcza o historii świata. Kenia jest kolejną pozycją historyczną, którą wypożyczył mi mój brat z Biblioteki Uniwersyteckiej i należy ona do serii: "Historia Państw Świata w XX wieku".
Polecam gorąco tą serię, bo ma dużo pozycji i każdy coś znajdzie dla siebie.
Jest to pierwsza książka dotykająca historii jednego z państw leżącego w Afryce, ogólnie nigdy mnie to nie ciekawiło i wiedziałam tylko o kolonializmie i niewolnictwie. Na tym moja wiedza się kończyła. 
Jak zwykle bywa w tej serii kwestia kulturalna i społeczna jest tylko lekko poruszona i mam nadzieję, że znajdę coś bardziej szczegółowego podczas moich dalszych poszukiwań.

Życie artystek w prl to książka mojej Mamy, bardzo fajnie się czyta życiorysy poszczególnych pań. Wraz z innym pozycjami Sławomira Kopra można wejść do świata PRL i bliżej się z nim zapoznać. Jak dla mnie warta kupienia i przeczytania pozycja.

wtorek, 20 stycznia 2015

Movie challenge 2015


Przy całym zalewie różnego typu wyzwań postanowiłam sama je trochę zmodyfikować, a raczej pobawić się. Stąd pomysł na 1 film obejrzany tygodniowo, i chodzi o 1 nowy film. Zwłaszcza pod tym względem, że ostatnio w miarę często bywam w kinie. Przynajmniej raz w tygodniu w Cinema City bo mają bilety po 14zł. Jak takiej szansy nie wykorzystać?
Trochę jestem zła bo tak naprawdę co roku zaczyna się rok od filmów z poprzedniego roku, więc jak tu brać je do jakiś zestawień?

W 2014r. bywałam w kinie na jedynie tych filmach na które strasznie chciałam iść, ale moja pamięć jest strasznie wybiórcza i niestety pamiętam tylko filmy, które mnie zawiodły, jak np. Transformersy lub Hobbit. A zwłaszcza Hobbit, bo to była okrutna końcówka roku, takie rozczarowanie. Może się starzeję, ale mój poziom przyzwolenia na bullshit w fabule znacznie zmalał. Kolejnym filmem, który był beznadziejny a na który wydałam kasę był Dracula - jednakże niczego się po nim nie spodziewałam. Czemu nie mogę spamiętać żadnego filmu który by mnie zachwycił? Może po prostu nie było takiego...


Początek roku przywitałam z Amazing Spiderman, czemu tak późno? Bo nie mogłam przekonać siebie do tego aktora. Dobre kino akcji, młodziutki Spiderman tak nie razi. Na pewno przyjemniej się to oglądało niż Hobbita, chociaż raz wystarczy. O wiele bardziej lubię jak Peter jest studentem a nie licealistą.



Transcendencja - co za gówno. Tego inaczej nie da się wyrazić. Zmarnowane 2 godziny z życia, bo ciągle czekasz na coś, na... sama nie wiem na co. Akcja jest powolna, bardzo powolna. Klisze na każdym kroku. Postać grana przez Deppa jest po prostu pusta i nie chodzi mi o to jak zachowuje się jako komputer. Przez cały film pytasz się o co reżyserowi chodzi? Postacie są mdłe. Masz dość tego filmu po chyba 20 minutach. Nie mogę uwierzyć jak nisko Depp dotarł jako aktor, może wybierać lepsze filmy a sięga po takie beznadziejne filmiki. Nie mogę uwierzyć, że ludzie na Filmweb bronią tego filmu jako film przełomowy - takich filmów mieliśmy już sporo a pytania w nim zadane były lepiej przedstawione np. w AI. Wystarczy poszukać i obejrzeć.



Exodus - zupełnie nie jestem fanką Christiana Bale'a, nie uważam go za dobrego aktora. Jak dla mnie gra podobnie gdziekolwiek się nie pokaże, po prostu nie zwracam na niego uwagi ani mi nie przeszkadza. Dzięki temu Exodus oglądało mi się bardzo przyjemnie. Jestem zadowolona. Efekty, zdjęcia i muzyka były na dobrym poziomie. Plagi, moim zdaniem, zostały pokazane świetnie. Rozmowy Mojżesza z Bogiem były takie jakie chciałam. Nie wiem czemu parę rzeczy zmienili, jak np. Bóg mówi przez jakieś dziecko a nie z krzaka, po co to zmieniać?
Nie żałuje jednak kasy. Porządne kino. Z miłą chęcią obejrzę jeszcze raz.



W ostatnią niedzielę poszłam do Kinoteki na Niezłomny. Biegacz podczas II Wojny Światowej wpada w ręce Japończyków.
Jak na razie ten film wygrywa w moich top miesiąca. Wzruszający, porządnie zagrany, czasami się dłuży, ale robi wrażenie. Motywuje do życia i podążania za swoim celem. No i reżyserem jest Angelina Jolie i warto pójść i zobaczyć jak sobie ona radzi.







Mam większe plany niż te 52 tygodnie, bo mamy wysyp filmów Oscarowych i moja lista już jest dość długa. Jutro idę na Grę Tajemnic a za tydzień chcę zobaczyć Siódmego Syna. Hiszpanka - polski film, wygląda całkiem porządnie.

A to na tyle jak na razie.