wtorek, 17 września 2013

"Wprowadzenie do modlitwy mistycznej"

Hej :)

Zmieniłam, jak zapewne zauważyliście, tło mojego bloga.
Pogoda na zewnątrz może nie napawa optymizmem, chociaż mi w ogóle nie przeszkadza, ale już jakoś czuć jesień i te kolory mi ją przywodzą na myśl.^^

Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami kolejną książką, którą ukończyłam.^^
"Wprowadzenie do modlitwy mistycznej", autorem jej jest Eremita, czyli pustelnik. Człowiek, który poświęcił swoje życie, żeby żyć z dala od społeczeństwa i żyć samotnie, w izolacji. Chyba każdy wie kim jest pustelnik, może nie każdy wie, że nawet w naszych czasach są pustelnicy.

Z tyłu książki, na okładce możemy przeczytać:
Autor książki to mistyk, człowiek ciszy, eremita mieszkający w górskiej pustelni na Północy Włoch. Dzieli się z nami swym duchowym doświadczeniem, uchyla rąbka tajemnicy, jak modlić się, by autentycznie odczuć obecność Boga. (...)
To jedna z tych książek, w które się po prosta wsiąka. Szkoda, że się skończyła, bo dla mnie jest miejscem niesamowitych rad i będę z niej korzystać do końca życia. Chciało by się więcej.
Tak naprawdę, to jak się mówi, że Pan Bóg mówi do nas w różny sposób, to właśnie ta książka była tą mową do mnie, bo miałam pytania i odnalazłam odpowiedzi na nie właśnie w tej książce. Żeby było jasne, nie zaczęłam jej czytać wiedząc o tym, że mogą być tu odpowiedzi.
Nie.
Zaczęłam ją czytać bo była ciekawa jak wygląda modlitwa mistyczna.
I jak zaczęłam czytać, to się zakochałam. Tak jakby każde zdanie było tym co szukałam, spijałam wszystko.
Teraz tylko stosować w praktyce.
Serdecznie ją polecam :)

A teraz trochę cytatów, które odpowiedziały na mi na moją ostatnią burzliwą rozmowę z kimś mi bliskim:
(...) kruchość ludzka nie jest przeszkodą na drodze do zjednoczenia z Nim. Nie jest chorobą, która musi zostać uleczona przez psychoanalityka... Jest naturalną częścią człowieka. 
 Pełne odkrycie twej niedoskonałości, w połączeniu ze szlachetną intencją, jest ogromnym darem, za któryś powinieneś dziękować Panu. Bóg chce się w tobie objawić właśnie w tej kruchości, a nie w twoich zdolnościach czy w twojej niezależności. Pan prowadzi cię na drodze pokory poprzez upokorzenia.
Trudno nam się przyznać przed nami samymi do swoich niedoskonałości, często wręcz idziemy w zaparte albo ustalamy sobie jakieś cele, które chcemy spełnić. Nie akceptujemy ich, a nawet jak je akceptujemy to stwierdzamy, że to jest koniec, że jak już je akceptujemy to możemy je używać jak chcemy, bo w końcu to część nas.
I co najważniejsze to zapominamy, że moment kiedy zrozumiemy nasze niedoskonałości, moment kiedy je zobaczymy to ten moment w którym powinniśmy zwrócić się do Pana.

Jeśli chcesz kroczyć drogą ascezy, nie myśl, że to ty musisz poskromić swe złe skłonności: to one będą musiały poskromić ciebie, czyli twoją dumę. To nie ty możesz przywołać spuszczone ze smyczy mastiffy, czyli twoje pożądliwości: gdy one usłyszą twoje histeryczne wołania, na pewno cię zignorują. Tylko Bóg potrafi przywoływać psy i zmusić je, aby usiadły posłusznie na ziemi. Temu służy twoje cierpienie.
Nie wolno ci współzawodniczyć z Bogiem. Nie staraj się Mu udowadniać, że dobrze sobie radzisz z demonem. Czyniąc to, wcześniej czy później zaczniesz adorować siebie samego zamiast Pana. Co więcej, będziesz miał fałszywy obraz siebie, uważając się za byt, podczas gdy w rzeczywistości, będąc poza Bogiem, jesteś niebytem. Idąc tą drogą, uległbyś urokowi słów węża, skierowanych do naszych prarodziców: "Będziecie podobni do Boga!".
(...) Wielu ludzi wpada w tę pułapkę, sądząc, że realizują się w życiu (...). Tymczasem to Bóg realizuje swój plan dotyczący człowieka. Ty możesz co najwyżej realizować Jego wolę, mając świadomość swych grzechów.
(...) Chrystus od razu ci odpowie: "Beze Mnie nic nie możecie uczynić" (J 15,5), podobnie jak On nic nie mógł czynić bez Ojca. (...) Nie istnieje łaska żyjąca w zgodzie z naszą pychą: możemy wybrać albo jedno, albo drugie.
Dlatego zazwyczaj próby zmienia siebie nie idą w ogóle. Kto tego nie miał, powiedzieć: będę mniej się wściekał? Albo cokolwiek, np. cierpliwy dla ludzi, cierpliwy dla rodziny. Można tu wstawić wiele rzeczy.
Bez zwrócenia się do Pana Boga, bez modlitwy do Niego, to możemy się szamotać wiecznie - myśląc, że to jest w naszej władzy walczyć z tymi demonami.

W książce jest więcej tego typu rad i co najważniejsze, to są rady jak zacząć modlitwę mistyczną. Przed tą książką to nic o niej nie wiedziałam. Zazwyczaj podziwiałam, że Jan Paweł II mógł trwać w modlitwie, w jedności z Panem, przez wiele godzin. Ile razy coś mnie rozproszy jak się modlę, mój brat przejdzie albo zacznie śpiewać coś pod nosem. A tu są rady jak wyciszyć się do tego stopnia, żeby nie słyszeć tego co wokół, żeby nie zwracać uwagi na to co wokół się dzieje.
Takie zjednoczenie z Bogiem, moim zdaniem, najbardziej właśnie potrzebne jest tutaj, gdzie codzienne życie dzieje się, nie twierdzę, że pustelnicy mają łatwiej, bo nie mają, ale tutaj, w świecie nas najbardziej kusi Szatan i trzeba codziennie walczyć.

Pozdrawiam :) I dwie cudne piosenki na koniec <3