piątek, 19 kwietnia 2013

Ćwiczenia - motywacja

Hej!

Dzisiaj nie będzie nic na temat seriali, kosmetyków itp.
Skupię się na czymś co ostatnio daje mi dużo samozadowolenia i daje też efekty.^^

Na początku marca zaczęłam ćwiczyć, 3 razy w tygodniu, w domu.
I na początku zrobię krótki wstęp.

Nie po raz pierwszy zaczynam ćwiczyć w domu, chyba od gimnazjum ćwiczyłam w domu. Niestety nie systematycznie. Niekiedy to był sam brzuch, niekiedy całe ciało - wraz z Cindy Crawford (której mam płytę DVD), później sama ułożyłam sobie zestaw.
Tak jak pisałam, nie byłam systematyczna w tym. Nie widziałam efektów - może jakieś były, ale jakoś ich nie czułam. Dopiero później odkryłam, że jakieś efekty były (po schudnięciu dwa lata temu* moja pupa znikła a taka byłam z niej zadowolona -.-'').
Myślałam, że problem jest z systematycznością, więc powzięłam plany zapisania się na fitness, chodziłam na niego przez 6 miesięcy. Efekt? No cóż na pewno jakiś był, ale nie miałam do kogo się porównać, zajęcia były bardzo ciężkie. Już po pół godzinie nogi mi się zaczynały trząść a jak zwykle ćwiczenia rozciągające babki dawały na koniec i za Chiny nie mogłam ich wykonać. Panie za to, które ze mną chodziły, były jak Terminatory, o 20 lat ode mnie starsze a robiące wszystko perfekcyjnie. Byłam, tak jak patrzyłam, najgorsza w grupie. Mój postęp w ćwiczeniach był umiarkowany. Nie taki jak chciałam. Po 6 miesiącach nadal wszystko mnie bolało i 3/4 ćwiczeń nie mogłam wykonać tak dobrze jak Terminatory a przynajmniej ciut lepiej. Byłam zrozpaczona.
Gdybym nie zdobyła wtedy pracy pewnie bym nadal chodziła na zajęcia, ale dostałam pracę i musiałam opuścić zajęcia. Nie miałam też zbytnio ochoty samej ćwiczyć.
O dziwo jednak później zapisałam się na Vacu Well, chodziłam przez miesiąc - mało? Mało, ale różnica była duża. Nie, nie w obwodzie itp. Ale w kondycji, przez 6 miesięcy ćwiczeń areobowych nadal bolały mnie nogi jak wchodziłam na 4 piętro u mojej Babci w bloku. po miesiącu ćwiczeń (8 razy) w Vacu Well wchodziłam na 4 piętro szybko, bez zadyszki, nie czując, że to 4 piętro. Za każdym razem mówiłam sobie: jakim cudem jestem tak szybko na górze?
Plus był, ale cena za duża. Niestety.

I tak w marcu powzięłam decyzje wrócenia do ćwiczeń w domu.
Korzystam ogólnie z 4 zestawów ćwiczeń, 3 są na poszczególne części ciała a jedno to filmiki 10 minutowe ogólnych ćwiczeń. Ćwiczę 3 razy w tygodniu po 25 minut. I chcę mi się.^^
I bardzo mi się to podoba.^^
I nie dość tego widzę efekty, może nie duże. Ale kształt ud mi się trochę polepszył. Czuję różnicę w ćwiczeniu brzucha i ramion.
Mam bardzo słabe hantel bo tylko 1,5kg, ale już planuje zakup 3kg. Moim zdaniem jednak 1,5kg też coś daje, a na pewno na początku. No i zależy od ćwiczeń.
To, że są efekty to jest w tym najlepsze. Przedtem miałam nastawienie, że jednak to nic nie daje, że trzeba się czymś urodzić aby coś to dawało, bo tyle czasu ćwiczyłam a nic. A tu proszę, nastawienie jest najważniejsze. I też szczerze najtrudniejsze.

Na początku maja znów przechodzę na 2 tygodniową dietę, jak już 2 rok, i wiem, że będą dobre efekty. Plus ćwiczenia, jestem dobrej myśli, że efekt przejdzie moje oczekiwania a nawet jak nie to co tam, ważne, że chce mi się.^^

Powiesiłam w pokoju kartkę z 20 dniami w tabelce i zaznaczam sobie kiedy ćwiczyłam.
Nie wiem czy to coś daje, ale przynajmniej już mogę się pochwalić jedną taką tabelką zaliczoną.
20 dni ćwiczeń za mną.

Może Was też to zachęci.
Dość narzekania!
Czas zabrać się za siebie i każdy może to zrobić. W końcu 25 minut to naprawdę mało^^




*O matko! To już było dwa lata temu?! Jak ten czas leci a mi się wydawało, że w poprzednim roku schudłam tak bardzo. To muszę sobie pogratulować utrzymania wagi przez dwa lata^^ LOL