sobota, 28 grudnia 2013

Świątecznie - coś o Hobbicie

Hej!

Święta Bożego Narodzenia minęły.
U mnie to się wiązało z przejadaniem się przez 3 dni, pomimo tego, że sobie mówię, że tym razem uda mi się zjeść mniej to jednak mi nie idzie. Jak ludzie inni się nie przejadają?
Powód u mnie przejadania jest jeden, ja jem normalnie o wiele mniej za jednym razem, a tu na stole jest tyle jedzenia i trzeba spróbować bo za dzień już tego nie będzie. Ehh.... Teraz czas zacząć na nowo się odchudzać. ;-) 

Jednak poza jedzeniem, jak dla mnie jest to najmilszy dzień w roku, a jeszcze w tym roku za oknem było 9 stopni i tylko wiatr psuł całość.^^ I nadal tyle stopni jest na zewnątrz, przyjemne Święta. I chociaż jak każdy chyba marzę o Świętach ze śniegiem, takim puchatym, to jednak jestem kompletnym zmarźlakiem, więc jest ok. Teraz jest ok.^^

W tym roku dostałam same prezenty książkowe i pewnie pojawią się tutaj, w miarę jak będę je czytać.
Trochę zapuściłam się z czytaniem książek, ale cóż zrobić, jak mam czas i ochotę to czytam. Kiedyś czytałam jak jechałam do szkoły/uczelni/pracy - teraz mam za mało czasu na to i za duży tłok jest w autobusie. Czytam przy śniadaniu i tyle, a potem wieczorem to zazwyczaj jak siadam do czytania to oczy mi się kleją. Mam zamiar wrócić do czytania horrorów, zobaczymy co z tego będzie. Bo pierwsze co muszę zrobić aby to zrealizować to pójść do biblioteki. A to jednak wymaga poświęcenia czasu po pracy, więc... zobaczymy. ;-)

A o to moje prezenty:





Może tym razem uda mi się szybciej ogarnąć Historię Chrześcijaństwa, bo poprzedni tom też dostałam na Gwiazdkę, ale przeczytałam w listopadzie.^^ Lub październiku.^^

A 26 grudnia poszłam wraz z bratem na 2 część Hobbita!



I się znów zakochałam *.* Od razu po wyjściu zachciało mi się zobaczyć drugi raz ten film.
No i proszę, dzisiaj idę po raz drugi.
Jeśli jeszcze nie byliście, to idźcie! Ten film jest wart każdych pieniędzy!
My poszliśmy na 2D i dzisiaj też idziemy, nie jestem fanką 3D i wolę unikać zakładania tych niewygodnych okularów.^^

Pomimo, że jestem dużą fanką Legolasa, kiedyś miałam cały pokój w plakatach z Orlandem Bloomem, to jednak jakoś słabo dla mnie wypada w tym filmie. Sceny walki są naprawdę świetne, ale coś nie tak ma z twarzą, wygląda strasznie sztucznie co psuje efekt. Więc tak, nadal Killi wygrywa, a już w tej części wygrywa wszystko *.*
Uwielbiam każdy moment tego filmu, nie obchodzi mnie, że krytycy ciągle piszą o tym jak to oni idą i idą, ja bym nic nie wyjęła. Cudny film! I tyle.

Pozdrawiam!


niedziela, 22 grudnia 2013

Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!

Hej!

Jako, że pewnie tutaj nie wejdę już przed samymi Świętami znowu, to:




Życzę Wszystkim czytelnikom mojego bloga Radosnych, Spokojnych, Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!
Aby ten czas był spędzony rodzinny i z osobami które darzycie miłością!
Aby podczas siedzenie przy stole Wigilijnym i później podczas rozdawaniu prezentów nie zapomnieć, 
że jest to Święto mające nam przypominać o cudzie który przeszło 2 tysiące lato temu się stało.
Żeby Bóg był z Wami codziennie i żebyście Wy o nim nie zapominali.
Pozdrawiam!

Źródło: http://www.tapetus.pl/obrazki/n/96667_maryja-jezus-jozef-stajenka.jpg

PS: Nie zapomnijcie o Pasterce! :D

czwartek, 12 grudnia 2013

Powrót problemów z cerą.

Cześć!

Motywacja, motywacja i jeszcze raz motywacja!

Jednym z moich postanowień na te miesiąc było chodzenie na Roraty, dotychczas poszłam trzykrotnie (z dniem dzisiejszym). W poprzednim tygodniu od środy było mi strasznie trudno wstać. Muszę się budzić po 5 aby ze wszystkim zdążyć przed wyjściem do pracy, więc w środę był kryzys. Perspektywa też dwóch weekendów z zajęciami tego nie polepszyła. Tak, właśnie tak to tłumaczę.

Mam nadzieję, że jednak w tym tygodniu wytrzymam.
Może uda mi się też wcześniej kłaść spać.^^ Dużo może.^^

Po dużej przerwie chciałabym wrócić do tematu o trądziku. Od tego zaczęłam swój blog, no może nie dokładnie, ale to był jeden z większych problemów moich na początku 2013 roku i co za zaskoczenie, tak samo jest pod koniec teraz i znów pewnie będę dzielnie walczyć na początku 2014 roku.

Niestety tym razem z mojej własnej winy.


Pisałam, że kuracja antybiotykowa działa. Zwłaszcza ostatni miesiąc kuracji przyniósł najlepsze efekty, ale było to powiązane z moją dietą i brakiem słodyczy. Chociaż nie wiem na ile który czynnik wpłynął.


Przyszła wiosna a ja miałam ładną twarz, ze sporadycznymi zmianami, ale już nie bolesnymi.
Lato przeminęło tak samo.
Nadeszła jesień i się znów zaczęło, może nie jest tak dużo jak w poprzednim roku, ale jednak widać powrót tego co było.
Możecie sobie wyobrazić moje niezadowolenie. :(

Smutna i zła poszukałam informacji w Internecie czemu to właśnie dzieje się na jesieni i w zimę.
I wyszło, że sama sobie zrobiłam krzywdę. >< (Dobra, to nie jest tak, że na 100% wiem, że to właśnie to co zaraz opiszę spowodowało nawrót u mnie, pewnie za rok się przekonam^^)

Bo wystawiałam buzię na słońce, często nie kryjąc jej w kremach (głupi po szkodzie^^). Ja wiem, że wszyscy o tym piszą, ale mi mój nawilżający pasował a zresztą nie jestem typem który lubi się opalać, tylko sporadycznie, w parku posiedzę na słoneczku, no i na działce, ale też to było bardzo mało.
Przeczytałam w necie, że słońce faktycznie powoduje, że skóra lepiej wygląda, ale powstają zaskórniki, które wychodzą potem na jesień i proszę! O to jestem ze swym problemem.

Moja pani dermatolog proponowała mi zakup kremów z filtrem, ale jak to ja, przytaknęłam i puściłam w niepamięć.

I teraz muszę płacić za to wszystko.


W najbliższym czasie zamieszczę tu jaki program sobie przyjęłam – program walki.
Jako, że nie mogę znów pójść na antybiotyki to postanowiłam oczyszczanie twarzy bardziej naturalnymi sposobami.
Znalazłam blog jednej dziewczyny, która ma bardzo dużo porad jak samemu przyrządzić toniki i jak walczyć z zaskórnikami.
Przedtem nie byłam za tym, bo jestem leniwa i wolę szybko coś wlać lub od razu mieć przygotowane.

Dla zainteresowanych, skąd czerpię wiedzę, to podaje blog:

http://www.alinarose.pl/2013/10/zaskorniki-plan-i-podsumowanie.html
Dużo ciekawych przypisów i łatwych.


Jedynie chcę zakupić Pharmaceris płyn do demakijażu i krem z 10% kwasem migdałowym z serii do trądziku.



Wiecznie też zastanawiam się nad metodą OCM -

http://www.alinarose.pl/2011/11/wszytsko-o-ocm-jak-ta-metode-ulepszyc.html

Ostatnio zdarza mi się też zjeść coś słodkiego, tak obiecałam sobie, że rzucam, ale jak jest chłodniej na zewnątrz to trudno mi wytrzymać.
Mój brat na Mikołajki kupił mi Mikołaja z czekolady – pomimo tego, że wie jak to na mnie wpływa, nie to że byłam niezadowolona.^^’’

Pozdrawiam z frontu wojennego! :)

niedziela, 1 grudnia 2013

Zakupy

Hej,


Jednym z największy plusów pracy jest dla mnie (i pewnie dla wszystkich), że można robić sobie prezenty.
Tym razem trafiło u mnie na 3 tomy Bleach i 2 Ouran.
Są to dwie z moich najukochańszych mang.
Niestety miałam chyba z 6 miesięczną przerwę w kupowaniu, co powoduje, że lista rośnie i rośnie. O.O


Tutaj macie zdjęcie moich nowych zakupów:





Marzę o tym dniu kiedy zakupię całą serię Naruto, a nie mam jeszcze żadnego tomu. Tak samo jest z One Piece.
Moje marzenia są wielkie. LOL


Jako, że już chyba 3 rok mam z rodzinką wykupiony abonament w Filharmonii Narodowej to co miesiąc w sobotę znikam na koncerty. Bardzo przyjemne. A także już tradycją jest to, że idziemy też do Empiku.
Głównie aby się pogapić.
Jednak w ten weekend wyszłam z całkiem dobrymi zakupami. Potrzebowałam kalendarza na następny rok, takiego aby móc zmieścić w torebce. Udało mi się znaleźć taki cudny z sówkami *.* I nawet nie był tak drogi, około 25zł.
Do tego był Black Friday, więc wszystko było z promocją, że przy 3, ten trzeci zakup najtańszy jest za darmo. Więc do koszyka wskoczył też Looper - kocham ten film *.* a także Atlantyda, moja i mojego miłość do bajek jest bardzo duża.

Pewnie jednak w jednym jestem jedyna. To znaczy w tym, że jak wchodzę na trzecie piętro w Empiku to chodzę i od ilości książek mam uczucie, że nic mi nie pasuje. Odrzuca mnie to i nic nie mogę wybrać. Po prostu nic. Chodziłam chyba z 20 minut po fantastyce i miałam dziurę w głowie. Może gdzieś tam jest książka którą warto przeczytać, ale wolę wpierw ją wypożyczyć aby się o tym przekonać. Nie mam za grosz zaufania do kupowania książek. Głównie się to tyczy beletrystyki. Tak już mam. 

Pozdrawiam :)

Brak motywacji - ah ta pogoda!^^

Hej,


Pisałam już tutaj parokrotnie o motywacji itp. Także o moich zmaganiach z kondycją. ;)
Jednak to wszystko skończyło się wraz z tą okrutną dla mnie informacją, że nie mogę wykonywać ćwiczeń fitness takich jakich bym chciała.
To był dla mnie duży cios.
Od marca do września dość intensywnie trenowałam i miałam z tego wielką radochę. :)
Możecie sobie wyobrazić tylko jak bardzo mnie bolała ta wiadomość, że te ćwiczenia co robiłam są nie dla mnie i że tylko zrobię sobie krzywdę.


Spowodowało to u mnie zniechęcenie, tak, że nawet moje spacery wieczorne odstawiłam – pogoda też mnie nie zachęcała do wyjścia. No i nadal nie mam butów na taką pogodę – deszczową – na spacery.
Wszystko to demotywowało mnie do działania.


Do tego doszedł niesamowity apetyt na słodycze. Niesamowity, bo przez wiele miesięcy nie miałam go i nagle się pojawił. Niestety u mnie jest tak, że bardzo muszę się pilnować z jedzeniem, bo każde zjedzenie czegoś bardziej kalorycznego (a na pewno parę dni pod rząd) powoduje u mnie wzrost wagi.
I nawet przy narzekaniu na moje narzekanie rodziny, że nic nie widać, to waga mówiła i mówi swoje.
Niektórzy w Was pewnie się w życiu odchudzali i znają te uczucie, kiedy wreszcie można założyć coś o numer mniejsze (co w naszym świecie znaczy tyle co: o, więcej rzeczy będzie na mnie pasować!) ale nie mieć ubrań do nowej figury.
Ja tak mam, ¾ spodni na mnie wisi i wyglądam jak klaun. ><
Kiedy kupiłam ostatnio nowe to byłam przeszczęśliwa, naprawdę.
A tu znów coś poszło nie tak.
Te wahania są najgorsze.


Pomimo paru prób zatrzymania tego, to ostatnio moja motywacja była na bardzo niskim poziomie.
I nie wiem czy dużo się zmieniło, ale…
W tym tygodniu byłam na 5 spacerach i nie jem słodyczy. Co jest u mnie dużym sukcesem.
Pomimo takiej pogody jaka jest teraz w Warszawie to staram się nie zrażać, ciepło się ubieram i ruszam.
Z powodu braku adidasów, a mam tylko buty na małym obcasie, moje spacery trwają tylko godzinę. Nie wyrabiam moich 7 kilometrów, tylko gdzieś tak 4km.
Jednakże wiem jaki bardzo mnie bolą stopy kiedy za dużo chodzę w obcasach, tak więc chcę tego uniknąć.
Nie przeczę, że to nie jest najzdrowsze dla kręgosłupa, jak tylko będę miała kasę to kupię sobie porządne buty.


Cieszy mnie to, że powoli wracam do tej motywacji sprzed 2 miesięcy. Nadal jednak żałuje, że nie mogę ćwiczyć mojego stałego zestawu, już mi tak dobrze szło i była wyraźna różnica. Trudno mi patrzeć jak to się zmarnowało a niestety widzę to.
Ale patrzę z optymizmem na to co przyjdzie. :)


Może ktoś z Was też podejmie się tego wyzwania aby nie jeść słodyczy, niedługo Święta i wtedy dopiero się objemy, nieprawdaż? Więc warto się przygotować aby efekty nie były jeszcze gorsze. ;)


Pozdrawiam :)

wtorek, 12 listopada 2013

Dla zainteresowanych - wydarzenia 11 listopada.

Hej!

Dzisiaj przeglądając wiadomości dotyczące 11 listopada znalazłam te oto całkiem ciekawe artykuły.


tu fragment tego artykułu który mi się najbardziej podoba

Nie mam zamiaru nikogo bronić, relatywizować tego, co się stało poprzez rozliczne przykłady podobnych zdarzeń zza Odry, z Francji, Wielkiej Brytanii i skądkolwiek. Wielokrotnie byłem świadkiem nawet kilkudniowych masowych bitew lewackiej czy neonazistowskiej chuliganerii, tzw. pacyfistów czy ekologów na marginesie różnorakich świąt, rocznic, imprez i konferencji, począwszy od szczytów G-8 (najbardziej rozwiniętych państw świata i Rosji), NATO, Konferencji Bezpieczeństwa, 1 Maja, czy szczytów klimatycznych. I tym razem, podczas obchodów naszego Narodowego Święta Niepodległości takie niebezpieczeństwo istniało, albowiem są i będą grupy łobuzów, którzy traktują masowe imprezy, w tym również sportowe, jako pretekst do bójek, wybijania szyb, podpalania aut i niszczenia wszystkiego, co wpadnie im w ręce.
Jak można było pozostawić bez należytego zabezpieczenia przez funkcjonariuszy Ambasady Federacji Rosyjskiej, leżącej na trasie przemarszu tzw. narodowców? Jak można było nie przydzielić ochrony przed budynkiem Antify?
http://wpolityce.pl/artykuly/66807-czy-tecza-musiala-splonac-a-rosjan-trzeba-przepraszac-kto-jest-winny-i-co-tak-naprawde-sie-dzialo-subiektywna-relacja-uczestnika 

- dość krytyczne podejście - co mi się podoba.^^

http://wpolityce.pl/dzienniki/dziennik-andrzeja-rafala-potockiego/66818-sluszna-decyzja-pis-i-po-co-warszawie-tecza-kilka-uwag-o-swiecie-niepodleglosci-przekaz-zostal-zmanipulowany-jak-zwykle

Moim zdaniem warto się zapoznać z tymi wypowiedziami. Nawet jak ma się przeciwne zdanie co do niektórych tez, bo ja też na niektóre sprawy patrzę inaczej.

Także dzisiaj dorwałam się, a raczej znalazłam przypadkiem teksty wypowiedzi profesorów zespołu Macierewicza i jak nawet przedtem, kiedy jeszcze ich nie przeczytałam, to wiedziałam, że w teksty w GW śmierdzą na kilometr to teraz jeszcze bardziej się utwierdziłam. Żenująca sprawa. A miło się dowiedzieć, że nie jest tak źle jakby nam chcieli wmówić.^^

Pozdrawiam :) 

sobota, 9 listopada 2013

Miszmasz ;)

Hejka! :)

Chyba na blogu nie wspominałam o tym w ogóle, ale od września uczęszczam na zajęcia z księgowości. W weekendy siedzę po 8 godzin, co dwa tygodnie. Raz jest lepiej z moją koncentracją raz gorzej, tak już bywa. Ten weekend też upływa w uczeniu się nowych rzeczy. Doszliśmy wreszcie do Symfoni - programu komputerowego do księgowania.
I zalał mnie fala absurdu, bo jak się okazało coś co mi nie sprawiało żadnego problemu to dla reszty kursantów było gigantycznym problemem. Nie zrozumcie mnie źle, kiedy mieliśmy zadania i musieliśmy je ręcznie rozwiązywać (lol) to byłam na równi z nimi a nawet gorsza bo wszystko mi się myliło. Jednakże program ten wiele ułatwia i już nie trzeba aż tyle myśleć, co jest potrzebne jak się samemu księguje. 
Spędziłam dzisiaj dużo czasu bezczynnie, czekając na resztę aż wreszcie kliknie odpowiednią zakładkę itp.
Gdyby to jeszcze były błędy księgowe... Pan tłumaczył bardzo łopatologicznie, wszystko! I to wolno. 

Gdyby to jeszcze były same osoby w wieku 40 i wzwyż (chociaż ludzie, kto teraz nie używa komputerów w pracy?) to jeszcze bym zrozumiała, ale ze mną w sali są dziewczyny pod 30 lub trochę po.
Nie jest to jednak pierwszy raz kiedy się spotykam z tym, z takim jakimś wolnym podchodzeniem do programów komputerowych, jakby się ich nie używało w innych przypadkach. 
W mojej poprzedniej pracy też miałam z tym do czynienia, i to była osoba chyba z 2 lata ode mnie starsza.
Coś co dla mnie było logiczne i łatwe nagle było strasznie nie do pojęcia dla drugiej osoby.
Dziwne to dla mnie.

...................................................................................................................................................................

W ostatnim poście pisałam, że dostałam pracę i właśnie minął pierwszy tydzień.
Jedyne co zauważyłam i co uważam za warte podzielenia się to to, że moja przytomność po pracy kończy się około 2 godzin po powrocie i nauka księgowości jest trudna.
Mam jednak nadzieję, że ten stan minie jakoś niedługo.^^

...................................................................................................................................................................

Z książek, które ostatnio przeczytałam to mogę polecić:

"Kościół (dla) zagubionych" Tomasza Terlikowskiego - to pierwsza książka tego pana, którą przeczytałam i jestem pozytywnie zaskoczona. Dotychczas słyszałam same negatywne opinie o panu Terlikowskim, ale ostatnio w ramach przyjrzeniu się na ile te opinie są prawdziwe, odkryłam, że są kompletne mylne. Książkę przyjemnie się czyta, jest w niej zawartych dużo ciekawych informacji. Autor krytycznie podchodzi do wielu spraw. Warto przeczytać :)

"Historia chrześcijaństwa: tom 1 Narodziny chrześcijaństwa" Warren H. Carroll
Chociaż dostałam ją na poprzednie święta Bożego Narodzenia, to dopiero w tym tygodniu ją skończyłam. Zajęło mi to 3 miesiące czytania przy śniadaniu (takie mam przyzwyczajenie). Książka jest niesamowita, bardzo szczegółowa i też pokaźną ilość odnośników do książek, które kiedyś dorwę w swoje ręce. Autor w swej pracy pokazuje wszystkie punkty widzenia, często w odnośnikach można znaleźć różne stanowiska do danego wydarzenia - nie tylko dotyczącego chrześcijaństwa. Świetna książka! Już nie mogę doczekać się zakupu kolejnych tomów. Dla pozycji w niej zawartych, które poleca autor chciałabym aby dzień trwał dłużej^^

Pozdrawiam ciepło :)

sobota, 2 listopada 2013

Update końca października^^

Hej :)

Dawno nie pisałam, ale sporo się przydarzyło w moim życiu ostatnio.
Wreszcie udało mi się dostać pracę!
Pan dał mi pod koniec października tak niesamowity prezent.
Z tego powodu mam lekkie urwanie głowy, ponieważ w tym tygodniu byłam we Wrocławiu na szkoleniu.^^

We Wrocławiu byłam już po raz drugi, ale ani wtedy ani w tym roku nie udało mi się nic zwiedzić. Tylko widziałam ulicę w nocy i całkiem mi się spodobał Wrocław. Ma ciekawą zabudowę.

Jako, że głównie jeździłam komunikacją miejską, to mogłam zobaczyć jak ona funkcjonuje w tym mieście i porównać z warszawską. Nie jestem niezadowolona tylko, że parę rzeczy mnie zdziwiło.
To, że np. przy przejściu przez ulicę, kiedy jest wysepka na środku ulicy, to światła szybciej gasną po jednej stronie. O.O I to chyba po 3 sekundach gasły a ludzie byli w połowie drogi. Czym to jest podyktowane? W Warszawie takich rzeczy nigdy nie widziałam, a utrudniało mi to trochę przechodzenie przez ulicę (z ciężkimi torbami).
Inną rzeczą było to, że na niektórych przejściach autobusy stały bardzo długo. Nie, że dłużył mi się czas tylko naprawdę czas czerwonego światła był jakiś wydłużony, najboleśniej można było to odczuć jak wyjeżdżałam z Wrocławia. Staliśmy na wszystkich światłach i co zapalało się zielone światło to nawet nie dało się dojechać do pasów a znów było czerwone. Może we Wrocławiu faworyzują pieszych? XD

Autobusy... oznakowania na przystankach dobre, ale znowuż w autobusach nie mogłam znaleźć całego rozkładu. Te nowsze oczywiście miały wyświetlacze, które jak w Warszawie pokazywały jaki przystanek zaraz będzie, ale... I to mnie mocno zdziwiło, tak jak w Warszawie infoscreeny pokazują trasę itp., tak we Wrocławiu była pokazana pogoda i reklamy zarządu transportu a nie było trasy. Po co takie coś jak nie można dowiedzieć się gdzie się jedzie? I ok, jeśli w każdym autobusie byłaby rozwieszona trasa jak w Wawie, ale tak nie było w każdym. Zresztą jeśli już to była na suficie. Jak się wsiadło z tyłu to można było się domyślać jaki przystanek będzie następny. Nie widzę w tym sensu.
I dzięki temu mogę powiedzieć, że nasza komunikacja jest o niebo lepiej oznakowana.
Jeśli chodzi np. o spóźnianie się autobusów co w Warszawie jest normą, to tego nie uświadczyłam. Jedynie odkryłam przy jednym tramwaju, że jest nocny dopiero na przystanku, bo na stronie Urzędu Miejskiego był podany jako normalny. Miałam ustaloną trasę a tu patrzę, że godziny zapisane przeze mnie nie istnieją w rozkładzie 32+, bo to tramwaj nocy. -_- Poczułam się mocno strollowana. ^.^ Dobrze, że wyszłam wcześniej.

Może następnym razem uda mi się więcej zobaczyć i będzie to za dnia, chociaż korzystnie Wrocław wyglądał też w nocy. ^.^

I coś do posłuchania :)


A coś dla duszy, to może komuś też pomoże jak mi wstawiennictwo św. Rity, patronki od spraw beznadziejnych. Poniżej podaję modlitwę do niej:

Święta Rito, Patronko spraw trudnych, Orędowniczko w sytuacjach beznadziejnych, cudna gwiazdo świętego Kościoła naszego, zwierciadło cierpliwości, pogromicielko sztanów, lekarko chorych, pociecho strapionych, wzorze prawdziwej świętości, ukochana oblubienico Chrystusa Pana, naznaczona cierniem z Korony Ukrzyżowanego. Z głębi serca Ciebie błagam módl się za mną, o uległość woli Bożej, we wszystkich przeciwnościach mojego życia. Przybądź mi z pomocą, o święta Rito i spraw abym doznała skutków Twojej opieki, by modlitwy moje u tronu Bożego stały się skuteczne. Wyproś mi wzmocnienie wiary, nadziei i miłości, szczerego i dziecięcego nabożeństwa do Matki Bożej oraz łaskę (intencja). I to spraw, abym zwyciężywszy wszelkie przeszkody i pokusy, mogła dojść kiedyś do nieba i tam Ci dziękować i wiecznie cieszyć się towarzystwem Ojca, Syna i Ducha Świętego. Amen.

Warto zapoznać się z biografią św. Rity, była niesamowitą postacią.
Podkreślę też jak zwykle, że modlitwa nie zwalnia ze starania się, czyli sama modlitwa pomaga, ale bez własnych starań do niczego nie dojdziemy.
Polecam też znaleźć Nowennę do św. Rity. Przez 9 dni odmawia się modlitwy. Ja korzystałam z obu i św. Rita mi pomogła a Pan obdzielił tą łaską na którą tak czekałam.^^

Pozdrawiam ciepło ;)

niedziela, 13 października 2013

Jak to wygląda wg mnie

Hej :)

Po bardziej odprężającym wpisie o anime (ten kto nie czytał może zacząć lekturę od tamtego wpisu aby się zrelaksować^^).
Dzisiaj zajmę się czymś poważniejszym.
Siedziałam nad tym postem wczoraj wieczorem i chyba cały dzień myślałam o tym czy się wypowiedzieć, czy też nie. Dorzucę, że mam zajęcia z księgowości, więc tak naprawdę pisząc w zeszycie notatki do tego wpisu, powinnam dawno leżeć w łóżku. O dziwo, byłam bardziej rześka na zajęciach niż wczoraj.

Ten kto mnie zna osobiście, ten wie, że dotąd nie byłam typem człowieka, który by się wypowiadał w towarzystwie w tematyce kontrowersyjnej, ba, ja nawet nie komentuje z zasady wpisów na FB. Głównie dlatego, że to jest po prostu bez sensu, bo nie da się kompletnie w taki sposób przekazać o co tobie chodzi. Dlatego tego unikałam, ale stwierdziłam, że tutaj to nie jest krótki komentarz na FB itp. Tutaj mogę trochę więcej napisać.

O właściwe to o czym chcę napisać?
To jest coś co mnie zawsze zadziwia, bo wiecie, ja niekiedy żyję na tym świecie, ale jakbym w ogóle w nim nie żyła. Czytam i oglądam niekiedy telewizję (tutaj chodzi mi o programy informacyjne) i dowiaduje się, że dla niektórzy żyją w kompletnie innym świecie. Nie chodzi mi o to, że są ludzie biedni, nie, nie będzie to o ludziach biednych itp. Nie, wręcz przeciwnie.

Wielokrotnie to już tutaj pisałam i sądzę, że dla wszystkich którzy czytają moje wpisy to jest jasne. Jestem Katoliczką, chodzę do Kościoła Katolickiego - nie tylko co niedziela, ale ostatnio to nawet staram się codziennie. Czytam Pismo Święte, czytam pisma Ojców Kościoła, Świętych, Papieży, gazety katolickie itp. 

I zadziwiające jest dla mnie to jak inny obraz Kościoła Katolickiego jest w mediach a jak inni on jest naprawdę. Wiadomo, media manipulują, ale tak naprawdę kto bierze to na codzień pod uwagę? Ja znam osobiście przypadki w których to media tak wchłonęły osoby, że nic do nich nie dociera co nie powie TVN24. Dla niektórych pewnie to jest niepojęte. Jak można tak brać wszystko za pewnik? Jak? Ale taka prawda, ludziom jest wygodniej słuchać, brać wszystko za pewnik i nie sprawdzać jak jest naprawdę. 

I możecie sami stwierdzić: Agnieszka narzeka, przecież wiadomo, że ludzie nie zaczną czytać, bo są ci co czytają a są ci co tego nie robią i to ich sprawa (pomimo tego, że są ludzie na świecie którzy twierdzą, że trzeba zmusić ludzi aby wiedzieli - no ja się z tym nie zgadzam) - ja to wiem. 
Jedynie w tym wpisie apeluje do Was, do ludzi którzy to czytają.
Apeluje o to żeby wpierw poczytać, dowiedzieć się a potem wyrobić sobie zdanie.

Panuje u nas zasada, że nie wiem, ale i tak mam zdanie, nie znacie tego?
Ile to ludzi mi narzekało na to, że każdy Polak jest specjalistą na jakiś temat! 
Żeby z tego wyjść i nie popadać w hipokryzję, to warto jest czytać, szukać prawdy, pytać się.
A niestety, wychodzi, że łatwiej jest sobie wyrobić opinię przez usłyszenie czegoś w telewizji, przez przeczytanie w gazecie.

Ja idę do Kościoła i słyszę jedno, idę do kiosku i patrzę na "Politykę" i szczęka mi opada, bo jak widać redaktorzy w "Polityce" znają jakiś inni Kościół ode mnie, w ich świecie ten Kościół ma jakieś obsesje, w ogóle jest siedliskiem zła i najlepiej jakby to redaktorzy tej gazety siedzieli na czele komisji zmieniającej Kościół. No bo wiadomo, inne poglądy niż ich są zaściankowe. I stoję przed takim czymś i jedno mi przychodzi do głowy: no tak to my się w ogóle nie porozumiemy, bo jeśli są ludzie, którzy wyrabiają sobie opinię na jakiś temat w ogóle nie biorąc uwagi to co inni mówią o sobie i to co robią - a to właśnie tak wygląda w lewicowych gazetach - to nie ma rady, konflikt jest. 

Co było takim tekstem?
Przykładem może być to, że poszedł w świat pogląd (a zwłaszcza w Polsce), że Kościół Katolicki potępia osoby homoseksualne. Kompletna bzdura, ale przyznacie jest chwytliwe? Wystarczy znaleźć parę osób, wyjąć ich tekst z kontekstu, ludzie nie czytają oficjalnych tekstów Kościoła, więc sprawa bardzo łatwa. A potem się jedzie w mediach na Kościół Katolicki.

I dla tych co nie wiedzą napiszę: że Kościół nie potępia nikogo, potępia jedynie grzech. I że jak jesteście ciekawi co Kościół mówi, to zamiast siadać do oglądania TVN24 albo czytania gazet, lepiej poczytać sobie co oficjalnie Kościół pisze i mówi w tej sprawie. Lepiej poznać jakie jest zdanie drugiej strony, a zawsze tak jest, że nikt nawet nie chce poznać argumentów tylko z zasady stwierdza, że to musi być złe.
Ja nie twierdzę tutaj, że jak przeczytacie to nagle zmienicie zdanie. 
Nie.
Chodzi mi tylko o to, że zanim się coś z góry potępi to lepiej poznać zdanie drugiej strony, bo jak się nie pozna to tłumaczenie czemu się ma takie zdanie jakie się ma jest po prostu śmieszne. A ile razy ja to widzę nie u prostych ludzi, tylko u tych "światłych" z gazet. 

Kolejnym przykładem takiego gadania niezgodnego z prawdą, był wystrzał w mediach, że Kościół potępia dzieci z in vitro. No jakaś kompletna żenada. Nikt tak nigdy nie mówił, a komuś się to ubzdurało i znowu fala poszła. Dla mnie jak z kimś gadam tłumaczenie takich podstaw jest żenujące, ignorancja jest zabójcza. 
To jest takie myślenie, że jak ktoś nie lubi Kościoła to z góry uważa, że wszystko co złe to z Kościoła. 

-> Dodam jedną rzecz, żeby było jaśniej. Po jednej i po drugiej stronie są osoby które się mylą, ale jeśli ktoś, powiedzmy z parlamentarzystów pomyli się i źle powie na demokracje, czy to znaczy, że sama demokracja i rządy są złe? Bo w mediach i u niektórych ludzi wychodzi na to, że jak jedna osoba z Kościoła coś powie źle i wszyscy wiedzą, że pomyliła się - to od razu, natychmiastowo mówi się, że: Tak, takie jest zdanie całego Kościoła. Hierarchowie są ludźmi, czy jeśli ja bym założyła Fundacje powiedzmy ratującą umierające dzieci w Afryce a ktoś z mojej Fundacji wyszedł by i gadał by, że trzeba je zabijać to by oznaczało, że cała Fundacja jest zła? -> No jeśli tak się uważa, to trzeba być konsekwentnym i w tym momencie żadna instytucja nie mogłaby istnieć, bo mylimy się, to jest rzeczą ludzką a niekiedy nasze intencje też nie są takie piękne. 

Jednym ze sloganów największych i w ogóle największe krzyki wywołuje, to jest niemieszanie się Kościoła w politykę. Wypaczona idea kompletnie. Wynika z niej, że najlepiej jeśli Kościół przestałby mówić w jakichkolwiek sprawach, bo tam są ludzie którzy zrobią aby wszystko było dobrze i dla ludzi wierzących i niewierzących. Niech Katolicy nie mają się jak bronić, bo są podkategorią ludzi a już Księża, przecież to chciwi ludzie na władzę a we władzy mamy takich świętych, że wszystko ładnie ułożą. 
Niektórzy, z tego co wiem, to o tym marzą.
No więc, moi Kochani, Kościół to nie tylko Księża, Biskupi i cała reszta "personelu" ale też ludzie i tak np. ja jestem też w tym Kościele i ja chcę aby Kościół wypowiadał się w moim imieniu. 
U nas, i na świecie też zresztą, jest taka tendencja do uważania, że wszystko jest polityczne.
Każdy temat jest polityczny.
I tak się stało, że tematy takie jak aborcja, in vitro, związki partnerskie stały się polityczne i wszyscy kurczowo się trzymają tego aby takie były, a nie są.
Kościół Katolicki ma prawo wypowiadać się w tematach moralnych, a te takie są, nawet jakby wierzgać i krzyczeć, że nie. 

Nie jest tak, że Księża to jakaś podkategoria ludzi, którzy prawa wyborczego nie mają ani prawa wolności słowa. W jakiej demokracji byśmy żyli gdyby tak było? A może niektórzy właśnie w takiej chcą demokracji żyć? W takiej, w której jedni mają prawo głosu a drudzy nie - no bo ich poglądy są uważane przez tych pierwszych za zaściankowe. Zresztą to jest niesamowity argument, a raczej brak argumentu, nazywanie czyich poglądów (bo się z nimi nie zgadza) zaściankowymi itp. 
Niekiedy naprawdę nie wiem czy taka osoba która tak gada wie jak bardzo żałośnie wtedy wygląda.
Dla mnie obrazowo to zawsze przychodzi na myśl kura w szale biegająca po kurniku. 

Jednym z argumentów przeciw wypowiadaniu się Kościoła w tematach "politycznych" jest to, że Kościół dąży do państwa wyznaniowego. Nie, nawet ci ludzie myślą, że już takie mamy. I ja dowiaduje się, że żyję w państwie wyznaniowym bo są krzyże na drodze. To ma być definicja państwa wyznaniowego, a i jeszcze to, że dużo jest Katolików i że mamy taką tradycję. Nikt łaskawie nie sprawdzi co znaczy państwo wyznaniowe, nie, bo po co? Po co czytać, ja wiem lepiej. Ja i wszyscy ludzie którzy takie brednie gadają.
Kościół nie dąży do państwa wyznaniowego! Jest z największych bzdur które słyszę i słyszałam. 
Jakby ktoś z tych mędrków, którzy takie rzeczy mówią poczytał trochę, to by wiedział, że Kościół jest za rozdziałem Kościoła od państwa i jasno mówi, że nie jest za takim systemem. Jest za wolnością słowa.
Ja wiem, że w naszych czasach i w innych zawsze wychodzi obraz państw islamskich, ale ludzie, toż to zupełnie co innego. Można sobie poczytać jak to u nich wygląda jak u nas, a nie na siłę łączyć wszystkie religie i mówić, że wszystkie takie same.
Akty terroru to nie jest działka Kościoła Katolickiego, to chyba powinno być jasne.
A nadal odbieram takie wrażenie, że ludzie wychodzą od islamu i łączą wszystkie religie w kupę jedną.

Będę wychodziła do Kościoła. Miałam napisać o paru innych rzeczach, ale to może kiedy indziej.
Podsumowując, apeluję do Was wszystkich: czytajcie, dowiadujcie się, pytajcie, gadajcie nawet z samymi Księżmi lub osobami religijnymi! Wynoszenie, niczym prawd objawionych, zdania o Kościele od ludzi negatywnie do niego nastawionego do niczego nie wiedzie. 

piątek, 11 października 2013

Anime - jak to powróciłam do oglądania

Ja mam takie fazy ^.^
Raz oglądam na całego seriale amerykańskie, raz robię coś innego i ostatnio padło znów na anime.

Wpierw chciałam zobaczyć kolejne odcinki One Piece, bo jestem fanką co jakiś czas. Marzę o tym żeby kupić tomy mangi co wychodzą u nas. ;_; Ale nie mam kasy na to, na razie. Więc lubię sobie co jakiś czas obejrzeć. Ten tasiemiec nie ma końca, tak więc chyba nigdy nie dojdę do końca. Jestem obecnie na 312 odcinku. Zakończył się pewien etap w podróży Luffy'ego i stwierdziłam, że na ten czas wystarczy. Zmęczyłam się trochę, więc trzeba było znaleźć coś nowego.

Padło na Shingeki no Kyojin, tak po prostu zobaczyłam tą nazwę i stwierdziłam: a czemu nie? Zobaczymy z czym się to je. Ten kto wie o czym jest te anime, ten wie, że wpierw moją reakcją było przerażenie. Było i jest nadal. Czego to Japończycy nie wymyślą, co? 
O czym opowiada te anime (na podstawie mangi)? Ano w skrócie, to o tym, że na Ziemi zapanowała jakaś rasa Tytanów i ludzie musieli skryć się za wielkimi murami (które znikąd powstały, z tego co rozumiem) i przez 100 lat nic się nie działo, a w momencie początku serii zaczęło się dziać. tak w skrócie.
Dodać muszę, że ci Tytani wyglądają jak niepełnosprawne osoby, jak ludzie, tylko wielcy, be narządów płciowych - szczerze: OKROPNOŚĆ!
Anime dodatkowo nie daje nam żadnych nadziej od początku, jest do dupy i będzie do dupy. Nie mam szans z takimi Tytanami. Taa... mój początek był bardzo negatywny. 
Chyba jedynie dlatego obejrzałam cały pierwszy sezon, bo chciałam się dowiedzieć jak uda się to zmienić.
Teraz cierpliwie czekam na drugi sezon, który ma podobno wyjść w 2014 roku.

Opening pierwszy jest godny zapamiętania, bo jest tak potworny, ale uzależniający (a potem go zmienili na jakieś kompletne - za przeproszeniem - podniosłe gówno):



Jednakże, Shingeki się skończyło i musiałam poszukać czegoś nowego.
I tak wpadłam znów na HunterxHunter, ten pierwszy. Te anime zawsze chciałam obejrzeć, ale zawsze zaczynałam i nie kończyłam. W porównaniu z Shingeki jest to niesamowicie przyjemne anime. Jeszcze te stare czasy kręcenia tego wszystkiego. Przyjemne dla oka i przyjemne dla serca.
Anime te opowiada o chłopcu, 13 latku, który wyrusza w świat aby zostać Łowcą, jak jego ojciec.
Co oznacza bycie Łowcą? No niestety do końca nie jestem pewna, więc Wam nie będę prawić ^.^
W tej chwili zatrzymałam się na 23 odcinku.

Czemu się zatrzymałam? Aaaa... żebym nie zapomniałam. Opening do HunterxHunter to prawdziwe złoto:


Wracając do tego o czym pisałam...
Czemu się zatrzymałam?

Bo wpadłam na kolejne anime - Magi The Labyrinth of Magic, no tak, taka już jestem. Jak szaleć to szaleć. 
Te anime znajduje się w świecie Księgi Tysiąca i Jednej Nocy, bardzo luźno.
Dość, że mamy Aladyna, Alibabę, Sindbada i całą menażerię a dodatkowo jak zauważyłam gdzieniegdzie występuje alfabet arabski. Można się nieźle uśmiać.
To anime oceniam jako bardzo przyjemne, polubiłam bohaterów. Chociaż Aladyn jest małym dzieckiem (naprawdę nie wiem ile on ma lat), co powoduje, że trudno mi się ogląda sceny (nie, zawsze mi się trudno ogląda te sceny) kiedy obściskuje czyjeś piersi (nie martwcie się, są w stanikach - zazwyczaj). Taa małe dziecko i obsesja na punkcie piersi. 
Poza tym Aladyn jest strasznie fajnym chłopcem.
Anime niekiedy jest bardzo słodkie i urocze a niekiedy wali swoją brutalnością, może mniejszą niż Shingeki, nie no, mniejszą, ale jednak. 
Jak na razie jestem na 15 odcinku i naprawdę wkręciłam się w tą historię.

Problem mam ze zmianą openingu, która nastąpiła ostatnio. Już się przywiązałam do poprzedniego, a tu mi go odebrali. Ehh... Ja to mam. ^.^

A i na plus jest też kreska, bardzo przyjemna dla oka, wszyscy faceci są niesamowicie śliczni. ^.^
Taa coś wymarzonego dla mnie. Nawet złych postaci nie umiem nie lubić, jak taka śliczna twarz się pokazuje.
Z tego co widzę te anime nie jest szablonowe. No i Aladyn raczej w swojej postawie jest człowiekiem pokoju, co zmienia dużo. ^.^

"Urzekająca"

Hej :)

Jak ten czas leci, już październik.
Coś czuję, że zanim dobrze poczuję ten miesiąc to już będzie listopad. ^.^
W tym wszystkim, w tym czekaniu na zimę (której nie lubię, jestem kompletnym zmarzlakiem), mam ostatnio śliczne dni. Liście jesienne najładniej wyglądają w słońcu, warto się zatrzymać i popatrzeć jak ładnie Pan przybrał nam drzewa. Te śliczne kolory, jak namalowane. Ja szczególnie lubię ten widok, uwielbiam drzewa całe żółte, uwielbiam to. Moim marzeniem, odkąd przepłynęłam Dunajec, było zrobić to jeszcze raz w porze jesiennej. Tamtejsze drzewa tak ładnie pomalowane w barwy jesienne. To zapewne jest urocze.
No cóż, czeka to na przyszłe wakacje.

Czas studiów się zaczął, więc niektórzy pewnie są zabiegani. Ja nie mam ani studiów ani pracy, więc dnie spędzam zupełnie inaczej, ale nie próżnuje. Tak, nie próżnuje.
Obecnie uczę się sama angielskiego i włoskiego.^^ Także mam swoje własne małe projekciki.
Dodatkowo, jak się domyślacie, szukam pracy. I właśnie wczoraj i dzisiaj miałam rozmowę w sprawie pracy, więcej jestem na fali.^^ Takie miłe prezenty od Pana na październik. ^.^ Z taką ładną pogodą jeszcze. 

Dzisiaj, po tak długim wstępie, chcę Wam przedstawić książkę, którą ukończyłam po raz drugi ostatnio.
Tą książką jest "Urzekająca: Odkrywanie Tajemnicy kobiecej duszy" małżeństwa John & Stasi Eldredge. Wpierw było "Dzikie serce", książka skierowana do mężczyzn, która mam na liście do przeczytania a później powstała ta. 

Pierwszy raz jak sięgnęłam po tą pozycję było to, kiedy byłam na wakacjach z rodziną w Chorwacji. Moja przyszywana Ciocia zaprosiła nas na te wakacje i właśnie miała tą książkę ze sobą, a ja ukradkowo kiedy jej nie było, czytałam ją. Pamiętam jak piorunujące wrażenie zrobiła na mnie wtedy, ale po latach jednak zapomina się to i owo, więc znów podjęłam lekturę tej, jakże zadziwiającej, książeczki.

Na tylnej okładce możemy przeczytać taki oto wstęp i zachętę:

Każda kobieta była kiedyś małą dziewczynką. A każda mała dziewczynka piastuje w swoim sercu najskrytsze marzenia. Marzy o porwaniu w wir romansu, o odegraniu niezastąpionej roli w wielkiej przygodzie, o roli Pięknej w czyjejś historii. Te pragnienia są czymś więcej niż dziecięcą zabawą. Stanowią sekret kobiecego serca.
A jednak - ile znasz kobiet, które znalazły takie życie? W miarę upływu lat serce kobiety zostaje zepchnięte na bok, zranione, pogrzebane. Ona sama nie znajduje żadnego innego romansu niż te z powieści, żadnej przygody oprócz tych w telewizji, i szczerze wątpi, czy kiedykolwiek będzie Piękną w jakiejś historii.
Większość kobiet dochodzi do wniosku, że musi się zadowolić sprawnością w wykonywaniu obowiązków, także domowych, w załatwianiu natłoku spraw, starając się stać kobietami, jakimi "powinny" być, ale często czują, że zawodzą. Smutne, iż nazbyt wiele przesłań kierowanych pod adresem chrześcijańskich kobiet jeszcze zwiększa presję. "Zrób tych dziesięć rzeczy, a uznamy cię za kobietę pobożną". Efekty nie są dobre dla kobiecej duszy.
Ale serce kobiety ciągle tam jest. Czasem gdy ogląda się film, czasem nocą przed bladym świtem, jej serce znów dochodzi do głosu. Ogarnia ją przemożne pragnienie życia, jakie było jej przeznaczone - życie, o jakim marzyła jako mała dziewczynka.
Przesłanie Urzekającej jest takie: twoje serce znaczy więcej niż cokolwiek innego w stworzonym świecie. Pragnienia, jakie miałaś, będą małą dziewczynką, i tęsknoty, które nadal nurtują twoje serce - mówią ci o życiu, do jakiego Bóg cię stworzył. On teraz oferuje ci przyjście w roli Bohatera twojej historii, żeby ocalić twoje serce i przywrócić cię do życia jako istotę pełną żarliwej energii i kobiecości. Kobietę naprawdę urzekającą.

Zaciekawienie?
Ta książka prowadzi nas aby zmierzyć się ze swoimi ranami na sercu, które porobiły się przez całe nasze życie. Mogły być różne, może z powodu rodziny, może z powodu innych ludzi, ale najczęściej niestety z powodu rodzinnych.
Pozwala ona poczuć, że jest nadzieja w zaleczeniu tych ran, że może to się stać.
Sama wiem, że nie jest to takie pewne, kiedy się tego nie poczuje, ja myślałam, że muszę z tym żyć, ze wszystkimi ranami. Ta książka bardzo mi pomogła. Jest w niej wiele historii innych kobiet, po samą autorkę, które przeżyły o wiele gorsze sytuacje ode mnie. Przybliżenie tego jak one sobie radziły, daje duże poczucie, że nam też to się może udać.

Serdecznie zachęcam do przeczytania tej książki, zakup, wypożyczenie, Ci co znają mnie osobiście mogą się zwrócić do mnie - z chęcią pożyczę ją! ^.^

Pozdrawiam :)

piątek, 4 października 2013

Nowe ciekawe cytaty/fragmenty, które znalazłam

Hej :)

Nowa porcja cytatów, które znalazłam w książce "To wspaniałe chrześcijaństwo".
Te fragmenty spodobały mi się i może Was też zainteresują i skłonią do przemyśleń.^^
Zapraszam :)

Intrygujące jest, że wielu ludzi chce dziś żyć, zakładając, że Boga nie ma, nie ma życia pozagrobowego, nie ma rzeczywistości poza światem doświadczenia. Tak twierdzą nie tylko zaprzysięgli ateiści, ale także agnostycy, których deklarowana niewiedza zamienia się w praktyczny ateizm. Często z uśmiechem samozadowolenia mówią oni: „Nie mogę wierzyć, bo po prostu nie wiem”. Ich postawa jest niezrozumiała z dwóch względów. Po pierwsze, są oni całkowicie niezainteresowani najważniejszym pytaniem życia: dlaczego tu jesteśmy? Czy życie doczesne to wszystko, co istnieje? Co dzieje się, gdy umieramy? Te wielkie tajemnice napierają na wszystkie istoty ludzkie, które zastanawiają się nad swoją sytuacją, ale okazuje się, że są ludzie, którzy odmawiają nawet prób rozwiązania tej zagadki. Wciąż żądają takich dowodów, które na tym świecie są po prostu nie dostępne. Ich postawa jest również dziwna dlatego, że nie wykazują oni grama świadomości ograniczeń rozumu. Dowody empiryczne są bowiem nieodstępne, gdyż nasze zmysły nie mogą przeniknąć świata wykraczającego poza doświadczenie.
Gdy rozum dociera już do swych granic, istnieją dwie możliwości: możemy się zatrzymać lub iść dalej.
Dinesh D'Souza, To wspaniałe chrześcijaństwo, tł. Katarzyna Korzeniewska, Artur Wołek. Kraków: Dom Wydawniczy RAFAEL, str. 214


Reakcja typu „nie wiem” jest wyrazem pewnego rodzaju agnostycyzmu. Zakłada on zawieszenie sądu w sytuacji niewiedzy, które z pewnością ma przewagę nad ateizmem. Co dziwniejsze, tę formę agnostycyzmu wyznają również ludzie wierzący. Wierzący również nie wiedzą. Biblia mówi w Liście do Hebrajczyków, że wiara „jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy” (Hbr 11,1). Gdyby wierzący wiedział, nie byłoby w ogóle mowy o wierze. Porównajmy zdania: „Ja nie wierzę, że moja córka jest w siódmej klasie; ja wiem, że jest w siódmej klasie” i „Nie byłem w niebie, więc nie mogę powiedzieć, iż wiem, że takie miejsce jest, ale wierzę, że istnieje”. Wiara jest stwierdzeniem ufności co do czegoś, czego nie wiemy na pewno. Wiara mówi, że chociaż czegoś nie wiem na pewno, to wierzę, że tak jest naprawdę.
Z tego można wyciągnąć wniosek, który zaskoczy wielu ateistów, a pewnie i kliku chrześcijan: wątpliwość jest odpowiednim nawykiem myślenia dla człowieka wierzącego.
Dinesh D'Souza, To wspaniałe chrześcijaństwo, tł. Katarzyna Korzeniewska, Artur Wołek. Kraków: Dom Wydawniczy RAFAEL, str. 215

Chrześcijanin wierzy, chociaż nie jest pewny, człowiek niewierzący odmawia wiary dlatego, że nie jest pewny. Zgadzają się oni jednak co do tego, że nie są pewni. Sceptyczny nawyk myślenia jest tak samo naturalny zarówno dla chrześcijaństwa, jak i dla niewierzących.
Dinesh D'Souza, To wspaniałe chrześcijaństwo, tł. Katarzyna Korzeniewska, Artur Wołek. Kraków: Dom Wydawniczy RAFAEL, str. 215

Pozdrawiam :)

czwartek, 26 września 2013

Droga i upadki

Hej :)

Z góry uprzedzam, nie jestem żadnym ekspertem, to są wyłącznie moje przemyślenia.^^

Nasze życie porównywane jest do Drogi, Drogi Życia. Idziemy pewną drogą, która przedstawia nasze życie. Czyli od urodzenia do śmierci kroczymy po jakiejś drodze. 
Czy kiedykolwiek wyobrażaliście sobie ją?
Czy może macie już ją jakoś wyobrażoną?
A może nawet nie zastanawialiście się nad tym?

Jestem ciekawa jak inni ludzie wyobrażają sobie swoją Drogę. Jak się myśli o sobie to zawsze można ulec wyobrażeniu, że każdy z nas tak samo myśli. Co jest kompletną bzdurą. Moje wyobrażenie Drogi może wyglądać podobnie do wyobrażeń niektórych ludzi, a może być wręcz inne.

Ja sama jak myślę o swojej Drodze, to zawsze wyobrażam sobie piaskową drogę a przede mną nizinny teren, bez drzew, przede mną horyzont. Jestem pewna, że dla psychologów to by oznaczało miliony rzeczy i pewnie by siedli nade mną z wielką ciekawością. 
A jak Wy sobie ją wyobrażacie?

Idziemy po Drodze Życia, całe nasze życie to Wielka Podróż, kiedyś ją zaczęliśmy i kiedyś skończymy. Różnimy się, ale jakby pomyśleć to możemy dodać sobie do naszego wyobrażenia Drogi innych ludzi, na ich trasach. Niekiedy nasze Drogi się łączą, niekiedy wręcz rozchodzą. 

I właśnie na tej Drodze często upadamy, przez różne rzeczy, może to być brak pracy ciążący na nas, nie zaliczenie roku na studiach itp. Każdy ma takie upadki, mniejsze, większe. Niekiedy rozpacz nas ogarnia i leżymy na naszej Drodze i nie umiemy się podnieść. Umiemy tak leżeć przez długi czas.
Niekiedy jest to chwilowy moment upadku i po chwili wstajemy, otrzepujemy się i idziemy dalej.

Każdy z nas ciągnie Krzyż za sobą, ten Krzyż raz wydaje się lekki, raz nas tak uciska, że jeszcze trudniej nam wstać i ruszyć dalej. Są tacy którzy zostaną tam gdzie upadli.
Są też tacy którzy stwierdzą, że są sami.
Że upadli, leżą i nikogo nie ma obok nich.

Zanim przejdę dalej to chcę zapytać Was: czy nie znacie takich osób, które upadły i nie widzą, że jest pomoc obok nich? Może sami tacy jesteście? Leżycie pod Krzyżem swoich problemów i nie widzicie nikogo kto bym Wam podał rękę, pocieszył?
Ja znam i też byłam taka.
Ze swojego doświadczenia wiem, że nawet jak taka osoba nie wierzy, że ktoś obok niej jest, żeby jej pomóc to i tak może powstać. Więc powstaje z zaciętą twarzą, mówi sobie, że: nie, nie zrezygnuje, idę dalej, lecz upada później znowu. To tak jakby rzucać się w pokoju bez ścian. Rzucasz się, coś robisz, ale jednakże twoja energia idzie na marne, nic nie możesz zrobić. Wydaje się to beznadziejne.
W tym momencie nawet pytamy siebie: jaki ma to cel? Jaki ma cel te moje rzucanie się, podnoszenie się?

Wizja smutna, niemiła, każdy by wolał zapomnieć o niej, ba każdy wolał by tego nie przechodzić. 
I jak wyjść z tego?

Odpowiedź jest jedna: nie jesteśmy sami. Nie jesteśmy na tej Drodze sami. Nie leżymy pod Krzyżem sami. Nasze oczy są zaślepione, głównie tym, że zawsze chcemy sami coś zrobić: ja sam wstanę, ja sam to zrobię, ale te oczy ślepe mogą się otworzyć. Wystarczy poprosić.
Bo na naszej Drodze Życia idziemy z Panem Jezusem.
Ja lubię sobie wyobrażać, że idę a On razem ze mną idzie obok mnie.^^ Chociaż tak naprawdę to Jezus jest w naszych sercach, w środku nas, czyli tak naprawdę zawsze z nami jest. Nie odchodzi.
I kiedy upadamy, On jest przy nas.
Tak więc, nie jesteśmy sami.

Jesteśmy jednak zaślepieni i niekiedy tego nie widzimy, lecz jednak jak poprosimy to Pan Jezus nas podniesie, wystarczy wyciągnąć rękę i poprosić. Tak mało, a dla niektórych tak dużo. Czemu dużo? No bo niektórzy wolą powiedzieć: nie, ja sam wstanę. Nie potrzebuję pomocy. Sam sobie poradzę.
I nadal Jezus jest tuż obok, patrzy na nas, patrzy na to jak wstajemy z zaciętością sami, jak potem znowu upadamy, ale przechodzimy obok Niego nie widząc go. 
I to jest w tym wszystkim najsmutniejsze. 

Tak więc, jeśli Wy kiedyś upadniecie, Wasze problemy Was przygniotą to przypomnijcie sobie, że nie jesteście sami, że Pan jest obok Was. Stoi i czeka na Was abyście się do Niego zwrócili.
Pomoc nie przyjdzie tak jak Wy będziecie tego chcieli, nie stanie się to tak, że policzycie do trzech i wstaniecie radośnie. Nie, tak to nie wygląda. Jednak gwarantuje Wam, że Pan nam pomaga. Mi pomógł, więc Wam też z pewnością pomoże. Wystarczy tylko popatrzeć na Niego, zwrócić się do Niego.
Bóg jest Miłością. I Miłość jest w nas. Jak można odmawiać jej sobie?


Ostatnio odkryłam tego gościa <3
Świetne <3

Pozdrawiam :)

niedziela, 22 września 2013

Coś do posłuchania kiedy czujemy się, że wszystko wali się nam na głowy ;)

Hej :)

Ostatni tydzień był dla mnie pasmem zmian i przemyśleń.^^
Jak sądzę, to wszyscy mamy takie momenty kiedy upadamy i myślimy, że nie będziemy mogli powstać.
Kiedyś pewnie bym tak się czuła tydzień lub więcej, ale wraz z nawróceniem okazuje się, że nawet jak się upadnie to można powstać. Co uwierzcie, nie jest takie oczywiste kiedy się czuje zrozpaczonym. ;)
Pewnie piszę oczywistości, ale cóż, taka już jestem, wybaczcie.

Dzisiaj z Wami się chcę podzielić zespołem i płytą, która za każdym razem powoduje, że łatwiej mi jest stanąć na nogi, nie to, że wierzę, że zespół ten posiada takie magiczne moce.^^ Lecz jak dla mnie śpiew to jest najlepsza forma modlitwy i jak śpiewam z nimi to te teksty dają mi dużą siłę. A że dodatkowo Bóg przemawia do mnie to inna kwestia. <3

Sanctus Real i ich album z tego roku Run.



Przy tej piosence nieźle się maszeruje i wstaje rano.
Wypraktykowane jak spędzałam wakacje na wsi.
Mega pozytywna piosenka.
Na doła najlepsza. :)




Kocham tekst tej piosenki <3



"That everything happens for a reason even the worst life brings"
<3



Zawsze jak tego słucham to się wzruszam <3
To takie prawdziwe.
I daje dużą siłę.



"I will walk through the fires of life
I will wait in the darkest of nights
I will follow You into the fight
If that's where You'll lead me
I don't know what You want me to see
But I know where You want me to be
Close to You, nothing between"





A to już dla mnie klasyk to wchodzenia w dobry nastrój^^



"Cause we believe in something bigger than our own lives
We'll keep reaching for someone who's stronger than you and I"

Mam nadzieję, że niektórym te piosenki pomogą jak mi.

Pozdrawiam :)

wtorek, 17 września 2013

"Wprowadzenie do modlitwy mistycznej"

Hej :)

Zmieniłam, jak zapewne zauważyliście, tło mojego bloga.
Pogoda na zewnątrz może nie napawa optymizmem, chociaż mi w ogóle nie przeszkadza, ale już jakoś czuć jesień i te kolory mi ją przywodzą na myśl.^^

Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami kolejną książką, którą ukończyłam.^^
"Wprowadzenie do modlitwy mistycznej", autorem jej jest Eremita, czyli pustelnik. Człowiek, który poświęcił swoje życie, żeby żyć z dala od społeczeństwa i żyć samotnie, w izolacji. Chyba każdy wie kim jest pustelnik, może nie każdy wie, że nawet w naszych czasach są pustelnicy.

Z tyłu książki, na okładce możemy przeczytać:
Autor książki to mistyk, człowiek ciszy, eremita mieszkający w górskiej pustelni na Północy Włoch. Dzieli się z nami swym duchowym doświadczeniem, uchyla rąbka tajemnicy, jak modlić się, by autentycznie odczuć obecność Boga. (...)
To jedna z tych książek, w które się po prosta wsiąka. Szkoda, że się skończyła, bo dla mnie jest miejscem niesamowitych rad i będę z niej korzystać do końca życia. Chciało by się więcej.
Tak naprawdę, to jak się mówi, że Pan Bóg mówi do nas w różny sposób, to właśnie ta książka była tą mową do mnie, bo miałam pytania i odnalazłam odpowiedzi na nie właśnie w tej książce. Żeby było jasne, nie zaczęłam jej czytać wiedząc o tym, że mogą być tu odpowiedzi.
Nie.
Zaczęłam ją czytać bo była ciekawa jak wygląda modlitwa mistyczna.
I jak zaczęłam czytać, to się zakochałam. Tak jakby każde zdanie było tym co szukałam, spijałam wszystko.
Teraz tylko stosować w praktyce.
Serdecznie ją polecam :)

A teraz trochę cytatów, które odpowiedziały na mi na moją ostatnią burzliwą rozmowę z kimś mi bliskim:
(...) kruchość ludzka nie jest przeszkodą na drodze do zjednoczenia z Nim. Nie jest chorobą, która musi zostać uleczona przez psychoanalityka... Jest naturalną częścią człowieka. 
 Pełne odkrycie twej niedoskonałości, w połączeniu ze szlachetną intencją, jest ogromnym darem, za któryś powinieneś dziękować Panu. Bóg chce się w tobie objawić właśnie w tej kruchości, a nie w twoich zdolnościach czy w twojej niezależności. Pan prowadzi cię na drodze pokory poprzez upokorzenia.
Trudno nam się przyznać przed nami samymi do swoich niedoskonałości, często wręcz idziemy w zaparte albo ustalamy sobie jakieś cele, które chcemy spełnić. Nie akceptujemy ich, a nawet jak je akceptujemy to stwierdzamy, że to jest koniec, że jak już je akceptujemy to możemy je używać jak chcemy, bo w końcu to część nas.
I co najważniejsze to zapominamy, że moment kiedy zrozumiemy nasze niedoskonałości, moment kiedy je zobaczymy to ten moment w którym powinniśmy zwrócić się do Pana.

Jeśli chcesz kroczyć drogą ascezy, nie myśl, że to ty musisz poskromić swe złe skłonności: to one będą musiały poskromić ciebie, czyli twoją dumę. To nie ty możesz przywołać spuszczone ze smyczy mastiffy, czyli twoje pożądliwości: gdy one usłyszą twoje histeryczne wołania, na pewno cię zignorują. Tylko Bóg potrafi przywoływać psy i zmusić je, aby usiadły posłusznie na ziemi. Temu służy twoje cierpienie.
Nie wolno ci współzawodniczyć z Bogiem. Nie staraj się Mu udowadniać, że dobrze sobie radzisz z demonem. Czyniąc to, wcześniej czy później zaczniesz adorować siebie samego zamiast Pana. Co więcej, będziesz miał fałszywy obraz siebie, uważając się za byt, podczas gdy w rzeczywistości, będąc poza Bogiem, jesteś niebytem. Idąc tą drogą, uległbyś urokowi słów węża, skierowanych do naszych prarodziców: "Będziecie podobni do Boga!".
(...) Wielu ludzi wpada w tę pułapkę, sądząc, że realizują się w życiu (...). Tymczasem to Bóg realizuje swój plan dotyczący człowieka. Ty możesz co najwyżej realizować Jego wolę, mając świadomość swych grzechów.
(...) Chrystus od razu ci odpowie: "Beze Mnie nic nie możecie uczynić" (J 15,5), podobnie jak On nic nie mógł czynić bez Ojca. (...) Nie istnieje łaska żyjąca w zgodzie z naszą pychą: możemy wybrać albo jedno, albo drugie.
Dlatego zazwyczaj próby zmienia siebie nie idą w ogóle. Kto tego nie miał, powiedzieć: będę mniej się wściekał? Albo cokolwiek, np. cierpliwy dla ludzi, cierpliwy dla rodziny. Można tu wstawić wiele rzeczy.
Bez zwrócenia się do Pana Boga, bez modlitwy do Niego, to możemy się szamotać wiecznie - myśląc, że to jest w naszej władzy walczyć z tymi demonami.

W książce jest więcej tego typu rad i co najważniejsze, to są rady jak zacząć modlitwę mistyczną. Przed tą książką to nic o niej nie wiedziałam. Zazwyczaj podziwiałam, że Jan Paweł II mógł trwać w modlitwie, w jedności z Panem, przez wiele godzin. Ile razy coś mnie rozproszy jak się modlę, mój brat przejdzie albo zacznie śpiewać coś pod nosem. A tu są rady jak wyciszyć się do tego stopnia, żeby nie słyszeć tego co wokół, żeby nie zwracać uwagi na to co wokół się dzieje.
Takie zjednoczenie z Bogiem, moim zdaniem, najbardziej właśnie potrzebne jest tutaj, gdzie codzienne życie dzieje się, nie twierdzę, że pustelnicy mają łatwiej, bo nie mają, ale tutaj, w świecie nas najbardziej kusi Szatan i trzeba codziennie walczyć.

Pozdrawiam :) I dwie cudne piosenki na koniec <3



czwartek, 12 września 2013

Przestroga

Hej :)

Dzisiaj przestroga dla wszystkich, a głównie dla tych co ćwiczą lub chcą ćwiczyć.

Gdzieś tak tydzień temu - a jak wiecie ja ćwiczę dość intensywnie od marca - zaczął boleć mnie kręgosłup. Tak, że nie mogłam ćwiczyć. Normalnie czułam się jak jakaś staruszka, miałam ograniczoną ruchowość. Bujanie się w takt muzyki w ogóle nie wchodziło w rachubę. 
No i nie mogłam ćwiczyć.
Kręgosłup mi mówił: o tu jestem i tu też.

Mocno się przestraszyłam, bo oczekiwałam, że jak tylko załapię jakąś pracę to popędzę i kupić buty do biegania, a tu wydawało mi się, że nic nie wyjdzie. Boli kręgosłup, wszędzie, to jest źle. Nie chcę być kaleką.

Miałam chwilę mocnego zwątpienia, nie to, że w Boga, raczej w to co jest dla mnie ważne. 
Nie wiem jak Wy podchodzicie do tego, ja podchodzę do tego, że nic nie dzieje się bez przyczyny.
I to jest coś co ma mi coś powiedzieć, więc mocno się modliłam.
Dopiero wtedy sobie uświadomiłam jak bardzo łączyłam ćwiczenie z moją przyszłością, jak mocno się tego trzymałam. Moja przyszłość miała być taka, właśnie taka, że ćwiczę i biegam. I nagle kiedy wszystko mi się udaje, ma mi to być odebrane?
Tak, z takie głupoty takie myśli mi przychodziły do głowy.
W czasie ostatniego tygodnia musiałam dużo sobie powyprostowywać. 

Wraz z początkiem tygodnia poszłam do rehabilitantki mojej Mamy.
Okazało się, że zostałam uratowana przed kalectwem, które bym sama sobie zrobiła.
Coś, co każdy pomyślał, że byłoby jakimś pechem, okazało się wybawieniem.
Bo dowiedziałam się, że jakbym dalej tak ćwiczyła i jeszcze dołączyła do tego bieganie to wpierw poszłyby biodra a potem kolana.
Przez moje skrzywienie kręgosłupa nie mogę biegać, bo bym pogorszyła swój stan tylko.

Więc to jest moja przestroga dla Was, jeśli ćwiczycie to na wszelki wypadek zapiszcie się do rehabilitanta, poradźcie się, bo może wszystko jest ok, a może sobie robicie krzywdę - która nie wychodzi tak szybko.
Mój ból kręgosłupa okazał się od napiętych mięśni.
I jeszcze do tych co biegają, jak mi pani powiedziała, to osoby które mają coś nie tak z kręgosłupem, biodrami lub kolanami nie powinny biegać, bo wyjdzie to źle.

Wiem jak to jest, słyszeć takie przestrogi, wszystko się buntuje.
Ale kurczę, chcecie być zdrowi przez bieganie, a rozwalacie siebie? No nie trzyma się to kupy.
Lepiej już jeździć na rowerze lub pływać albo spacerować, jak ja to robię, a nie powodować, że pewnego dnia nie będziecie mogli spać bo coś będzie waliło w kręgosłupie i mówiło: tak, to jestem, tu byłem i będę.

Pozdrawiam :)

PS. Ja będę mogła wrócić do ćwiczeń jakoś po miesiącu, jak rozciągnę mięśnie, ale już nie do takich jak ćwiczyłam.^^ Jestem tak wdzięczna Panu za ten znak, że będę zdrowa, że nie mam nawet słów do tego wyrażenia.^^

GD - Coup D'etat

Hej :)

Znalazłam czas i na ten tydzień zapewne to będzie ostatni post na temat kpopu i czego ostatnio namiętnie słucham.^^
Myślałam, że znajdę czas na GD'ego wcześniej, ale dopiero dzisiaj zdołałam przeznaczyć czas na wzięcie się za ten dość duży post.

GDragon w konstelacji moich biasów z Kpopu jest wielkim Słońcem - ja tak na serio. Jak próbowałam raz sobie poustawiać sobie po kolei moich biasów to wyszło mi, że zawsze GD i Rain wymykają mi się i sa jakby ponad resztą. Tak też GD jest Słońcem i tyle.^^
Uwielbiam jego styl, styl rapowania, piosenki które tworzy, to jak tańczy, to jak wygląda i jak się ubiera.
Uwielbiam to w nim, że ma pomysł na siebie. I to jest w nim niezwykłe.^^
Pamiętam ten dzień kiedy odkryłam Big Bang i dotąd nie wiem jak mogłam uznać, że GD i TOP wyglądają podobnie, ale tak to jest jak człowiek któremu wszyscy Azjaci zlewają się w jedno  ogląda teledyski. LOL XD Ale miałam tylko jedno w głowie: cholera, jak ten chłopak się świetnie rusza!
Tak, polubiłam wpierw jego za taniec, to jak GD tańczy, ta lekkość. Lekkość bycia na scenie. Urodził się aby być na niej.

Nie jestem takim fanem, który na co dzień siedzi i sprawdza co tam u moich ulubieńców. Głównie czekam na albumy.^^
I w przypadku GD'ego ani razu się nie zawiodłam.

Nowy album GD'ego nazywa się Coup D'etat, co oznacza "zamach stanu".



Teledysk od razu mi się spodobał.
Piosenkę, moim zdaniem, trzeba parę razy odsłuchać.

Niliria, jest kawałkiem nagranym z Missy Elliott, mamy jeszcze wersję tej piosenki tylko GD, ale jednak wolę ta pierwszą. Tak naprawdę króluje u mnie na tym albumie. Świetnie mi się przy tym buja, jest skoczna.


R.O.D jedynie mi się chyba podoba ze względu na refren, a w nim Lydię Paek. No i za sam tekst.



No tak, głównie za sam tekst.

Na 4 miejscu znajduje się Black, dość depresyjna piosenka, jak dla mnie, ale i tak ją bardzo lubię.



Jako, że chciałam Wam podać piosenki z tłumaczeniami to dałam z tego kanału, ale w miarę słuchania okazało się, że piosenki są zmienione aby nie były zablokowane. Lepiej oddzielnie ich posłuchać, jak macie taką możliwość, bo Jennie Kim  nie brzmi tak grubo. ;)

Who You - uwielbiam tą piosenkę! Wpierw nie znając tekstu oceniłam ją miernie, ale później widząc tekst odkryłam, że jest SUPER! Tak naprawdę ciągle walczę, która piosenka jest tą nr 1, walka jest ostra pomiędzy właśnie tą, Nilirią i GO. Reszta mi się podoba, ale jednak te 3 są takie, że chce mi się słuchać i słuchać.^^

Shake The World - dobra na imprezy.^^ Gdyby nie było tych wymienionych powyżej przeze mnie, to pewnie ta byłaby bardzo wysoko w rankingu. 

MichiGO - od kiedy wyszła, to po prostu ją KOCHAM! Chce mi się słuchać i tańczyć <3

Crooked... 



Naprawdę doceniam tą piosenkę, jednakże nie jestem ostatnio w ogóle w fazie aby czuć to więcej niż to, że ten świat jest tak puuusty. Oglądając teledysk - nie znając tekstu - czułam się jakby z niego wyzierała pustka naszego świata. I pewnie taki był cel. Wszystko jest takie, no nie ma lepszego określenia niż puste. Może się mylę, może celem było pokazanie frustracji GD'ego po rozstaniu, może tylko tyle. Ale dla mnie było coś w tym wszystkim więcej. I tekst do R.O.D też o tym mówi, wszyscy się uśmiechają i mają dobra minę a wewnątrz płaczą.
Jeszcze bardziej ten teledysk utwierdził mnie w moim wyborze, co jest pozytywne.^^
Ja pusta nie zamierzam być.^^

Runaway - chyba za mało słuchałam tej piosenki, chociaż klimat mi się bardzo podoba, ale nie mam wyrobionego zdania.

I Love It i Outro: You Do?
I Love It jest z tych piosenek, które lubię posłuchać, ale przy dłuższym słuchaniu mnie denerwuje.
Ostatnio nie umiem jej odsłuchać do końca, chociaż właśnie lubię jej środek.

You Do jest po prostu zabawne XD I tyle mam do napisanie o niej.

Jak można zauważyć najbardziej podobają mi się piosenki pozytywne.^^ Może dla niektórych Who You nie jest takie, a moim zdaniem ma w sobie nadzieję na coś.

Pozdrawiam :)

środa, 11 września 2013

Trochę cytatów z dzisiejszego mojego buszowania w książce "To wspaniałe chrześcijaństwo!"

Hej :)

Dzisiaj trafiłam na takie szczególne zdania, które zrobiły na mnie duże wrażenie. Może na Was też takie zrobią. :)
Enjoy!

Słowo „tolerancja” wywodzi się z języka łacińskiego i oznacza „znosić”, „ścierpieć”, więc „tolerować” oznacza „znosić kogoś”. Zawiera ono zatem element niezgody, a nawet pogardy: „toleruję cię”, oznacza: „wiem, że się mylisz, zniosę to jednak i pozwolę ci trwać w twoich błędnych przekonaniach”.
Dinesh D'Souza, To wspaniałe chrześcijaństwo, tł. Katarzyna Korzeniowska, Artur Wołek. Kraków: Dom Wydawniczy RAFAEL, s. 68

Warto pamiętać co to słowo naprawdę oznacza, bo ostatnio wręcz czuję, że wielu ludzi nie ma o tym pojęcia.

Dziś sądy błędnie interpretują oddzielenie Kościoła od państwa jako pozbawienie religii miejsca na arenie publicznej lub zakaz, by moralność wywiedziona z religii kształtowała nasze prawa. W jakiś sposób wolność wyznawania religii stała się wolnością od wyznawania religii. Laicyzatorzy chcą usunąć religię i moralność opartą na religii ze sfery publicznej, by ich poglądy zmonopolizowały wspólną przestrzeń społeczną. Swoimi działaniami uczynili ludzi wierzących obywatelami drugiej kategorii.
Dinesh D'Souza, To wspaniałe chrześcijaństwo, tł. Katarzyna Korzeniowska, Artur Wołek. Kraków: Dom Wydawniczy RAFAEL, s. 70.



Niektórzy krytycy oskarżają kapitalizm o to, że jest systemem egoistycznym, ale egoizm nie tkwi w kapitalizmie, tylko w ludzkiej naturze.
Dinesh D'Souza, To wspaniałe chrześcijaństwo, tł. Katarzyna Korzeniowska, Artur Wołek. Kraków: Dom Wydawniczy RAFAEL, s. 78 
Egoizm, podobnie jak pożądanie, jest częścią kondycji ludzkiej i sprawą beznadziejną są próby jego wyrugowania, choć żarliwi utopiści ciągle tego próbują.
Dinesh D'Souza, To wspaniałe chrześcijaństwo, tł. Katarzyna Korzeniowska, Artur Wołek. Kraków: Dom Wydawniczy RAFAEL, s. 78

To jest błąd wielu ludzi, którzy myślą, że jak system będzie tak kazał i ludzie będą robili.
Taka prosta to rzecz, nie ma jak z tym walczyć bo to jest w nas, a i tak ludzie chcą to zmienić.
Może tylko samemu walczyć z tym w nas samych, nie jest to walka łatwa, pewnie niektórzy z Was wiedzą o czym mówię, jeśli nie wszyscy. 

Można powiedzieć, że kapitalizm cywilizuje chciwość w dużym stopniu w ten sam sposób, jak małżeństwo cywilizuje pożądanie.
Dinesh D'Souza, To wspaniałe chrześcijaństwo, tł. Katarzyna Korzeniowska, Artur Wołek. Kraków: Dom Wydawniczy RAFAEL, s. 79

A na koniec jeszcze jedno:

Wreszcie ostatni aspekt chrześcijańskiego dziedzictwa ludzkiej niedoskonałości i zwyczajnego życia: ogromny nacisk, jaki kładzie nasza kultura na współczucie, pomoc potrzebującym i łagodzenie cierpienia nawet w odległych miejscach. Doniesienia o wielkim głodzie czy ludobójstwie w Afryce są obojętne dla większości ludzi w innych kulturach. Jak to ujmuje chińskie przysłowie: „łzy obcych są tylko wodą”. Jednak tu, na Zachodzie, spieszymy się z pomocą.
Dinesh D'Souza, To wspaniałe chrześcijaństwo, tł. Katarzyna Korzeniowska, Artur Wołek. Kraków: Dom Wydawniczy RAFAEL, s. 81

Pozdrawiam :) 

niedziela, 8 września 2013

Co ostatnio słucham - edycja kpop, część 3 - Seungri

Nadszedł czas aby zająć się Seungrim.

Cóż, żeby być szczerym, to nigdy nie był moim ulubieńcem. Zresztą na liście ulubieńców był na szarym końcu, nawet jak wydał poprzedni mini album to jednak to nie było do końca to co lubię. Mam na mp3 jego piosenki... Chyba dwie, ale nie to, że słucham tak często jak GD, Taeynaga lub TOPa.

Jednakże teraz zmieniam zdanie o nim.
Ten nowy album jest ŚWIETNY!
Każda piosenka sama w sobie mogłaby być ta promującą.



To jest warte słuchania codziennie!
Nie znam się na opisywaniu piosenek, ale wiem jedno, że ta jedna ma wszystko to co powinien mieć każdy hit. I co z tego, że choreografia nie jest bombowa, jak po prostu sama muzyka i to jak Seungri śpiewa, to wszystko przysłania.

Let's Talk About Love - wraz z GD i Taeyangiem <3 No jak nie kochać? XD
Oprócz tego, że przez cały czas mam wrażenie, że jednak: Let's Talk About We jest kompletnie złe... Pytałam się brata i on mi powiedział, że tak jak ja myślę, to powinno być "Us", nie wiem czemu zrobili "We". Bo to jakby podstawa, chociaż w języku polskim można by to zrozumieć: pogadajmy o "My" - chociaż też brzmi źle, bo się ciśnie "o nas". No ale to kpop. XD Może ktoś mnie oświeci. :)

GG Be jest wesołą piosenką o niezbyt wesołym tekście.
"(Be honest)
I can’t take this anymore either
(I’m the one to talk, I’m tired too, let’s just quit)
From today on, we’re gonna go our different ways, have a nice life
Huh, you bad"
Gdybym nie przeczytała tekstu to bym miała mylne wrażenie. Do tego warto jest obejrzeć występy na żywo z tą piosenką, fajny układ i scenka.

Come To My - uwielbiam!!!!!!


You Hoooo! - to taka piosenka do klubu, świetnie by mi się przy niej tańczyło.^^ Chociaż nie jest w czołówce ulubieńców z tego albumu, ale i tak trzyma poziom.

Love Box - jest piękną piosenką. Kompletnie nie jestem w nastroju do smucenia się, więc mało ballad słucham, ale jakoś nie wpływa ona na mój nastrój, jest taka po prostu przyjemna. Do słuchania w tle, z ładnym tekstem.

I need to forget you but I couldn’t erase everything yet
I hate myself just at the fact that I let you go
I dressed in the clothes that you liked
I stand alone at the place you left me
In case you come back to me, in case you come back to me

Even if the world ends, my dear, can you hear me?
Even if it’s the end, please smile, only you
This melody sounds sadder especially today

Trafia na moją listę: do kupienia.
Już i tak ta lista jest za duża.^^

*Wszystkie tłumaczenia tekstów wzięłam ze strony popgasa.com

sobota, 7 września 2013

Spowiedź

Ostatnio szukając jakiś wskazówek co do spowiedzi, znalazłam artykuły: TUTAJ
Uważam, że znajduje się tu parę wartościowych rad, ja wiele dla siebie znalazłam.
Zwłaszcza:
Wciąż te same grzechy - ten szczególnie polecam, bo otworzył mi oczy!^^ Miałam z tym duży problem.
Dlaczego kłopoty ze spowiedzią? - a tu artykuł dla tych co mają wątpliwości.

A na deser dorzucam odpowiedź jezuity, Dariusza Kowalczyka na takie oto pytanie:
Czy sakrament pokuty jest mi do czegoś potrzebny? Już od siedmiu lat nie przystąpilem do spowiedzi. I czuje, ze jest mi z tym dobrze. Widzę niektórych ludzi, którzy chodzą do spowiedzi minimum raz na miesiąc. Zresztą ja im się nie dziwie, bo wiem jacy to są ludzie. Nie ąsie za ideał, ani za człowieka nie popełniajacego błedów, ale nigdy nie popełnilem żadnych cieżkich uczynków. Wogóle nie czuje potrzeby przyjmowania komunii. Uważam, ze Bóg jest zawsze w moim sercu. Komunia chyba tu niczego nie zmieni?! Pozdrawiam
Odpowiedź

Pozdrawiam :)

Co ostatnio słucham - edycja kpop, część 2

No to nadszedł czas na kolejny post o nowościach muzycznych.
Tym razem trochę więcej skupię się na danym zespole/artyście.

Wpierw HISTORY.
History to jest grupa, która zadebiutowała w tym roku a głownie urzekli mnie swoim śmiesznym konceptem do teaserów - rady "jak zdobyć dziewczynę" a także całym singlem. Dość, że świetnie utrafili w mój gust. Są słodcy do bólu, ale nie tak żebym kąpała się w słodyczach. LOL



Zadebiutowali piosenką Dreamer, która jak dla mnie, jest po prostu idealna.
Świetny klimat, świetne głosy.
Czego chcieć więcej?

A do tego okazało się, że na singlu są jeszcze 2 piosenki, równie dobre.
D-day - po prostu cudna ballada. No nie wiem, ja po prostu kocham takie brzmienia. Tą harmonię.



Warto też przeczytać o czym jest cała piosenka: D-day

Kolejną z singla jest The Last Time - też ukochana.


No i nadszedł i comeback z mini albumem Just Now, oczekiwałam czegoś podobnego, więc w pierwszym momencie jak usłyszałam Tell Me Love to się rozczarowałam. Takie tam skaczące coś, które wypuszcza dużo zespołów.
W miarę jednak słuchania, spodobała mi się.
A wraz z nią cały mini album, ponieważ kolejne jego 3 piosenki nie wiele różnią się w stylu od tych z singla. To lubię!


Początek od 1 minuty niestety jest dla mnie okropny, ale potem robi się lepiej.
No i chłopcy są tak uśmiechnięci na występach live - że jak tu nie kochać? XD

Blind


Ma Red Night


Chyba najsłabsza ich piosenka... Pod względem tekstowym nawet ja nie wytrzymuj^^''

Why Not



Moja ulubiona piosenka <3
Kocham wszystko <3
A najbardziej moment "nappa nappa nappa"^^

I to na tyle o History^^
Mam nadzieje, że Ci co nie znali dotąd ich przekonają się do nich.

Pozdrawiam :)