Witam Was serdecznie!
Dzisiaj znów post na temat mojej diety.
Już 10 dzień, zbliżam się do końca.
A jak wygląda sytuacja w tym momencie?
Jak dla mnie wyśmienicie, zauważyłam zmiany w sylwetce, co zawsze mnie podbudowuje.^^
Także ważę już tylko 61,2kg, więc do zrealizowania celu jest maluteńko.^^
Udało mi się też przetrwać wizytacje u rodziny bez szwanku, chociaż było przede mną na stole tyllleeee pyszności XD Wszystko wyglądało świetnie, no i rodzinka jak zwykle zachęcał mnie do jedzenia, tak to już jest. Twardo jednak się trzymałam i niczego - oprócz zupy brokułowej, bo to mogłam - nie tknęłam. Mój brat był moim żołądkiem XDD Zachęcałam go do próbowania różnych rzeczy, ale kurczę, jemu nic nie szkodzi - je więcej niezdrowych rzeczy ode mnie a nie tyje a nawet jak tyje to i tak nic nie widać po nim - zazdroszczę!
Wraz z końcem diety będę musiała uważać i to bardzo XD
Łatwo jest wpaść w pewne nałogi, a jeśli chodzi o jedzenie to najłatwiej, kto nie lubi czegoś słodkiego do herbaty? Albo ryżu do mięsa itp.? Ja naprawdę lubię, ale wolę mieć swoją sylwetkę, a jak się ją ma, to można raz na jakiś czas zjeść coś słodkiego do herbaty, lub mięso z ryżem, ale nie codziennie lub parę razy w tygodniu ;)
Przygotowuje swoje menu na wyjście z diety.
Pozdrawiam :)