Chyba na blogu nie wspominałam o tym w ogóle, ale od września uczęszczam na zajęcia z księgowości. W weekendy siedzę po 8 godzin, co dwa tygodnie. Raz jest lepiej z moją koncentracją raz gorzej, tak już bywa. Ten weekend też upływa w uczeniu się nowych rzeczy. Doszliśmy wreszcie do Symfoni - programu komputerowego do księgowania.
I zalał mnie fala absurdu, bo jak się okazało coś co mi nie sprawiało żadnego problemu to dla reszty kursantów było gigantycznym problemem. Nie zrozumcie mnie źle, kiedy mieliśmy zadania i musieliśmy je ręcznie rozwiązywać (lol) to byłam na równi z nimi a nawet gorsza bo wszystko mi się myliło. Jednakże program ten wiele ułatwia i już nie trzeba aż tyle myśleć, co jest potrzebne jak się samemu księguje.
Spędziłam dzisiaj dużo czasu bezczynnie, czekając na resztę aż wreszcie kliknie odpowiednią zakładkę itp.
Gdyby to jeszcze były błędy księgowe... Pan tłumaczył bardzo łopatologicznie, wszystko! I to wolno.
Gdyby to jeszcze były same osoby w wieku 40 i wzwyż (chociaż ludzie, kto teraz nie używa komputerów w pracy?) to jeszcze bym zrozumiała, ale ze mną w sali są dziewczyny pod 30 lub trochę po.
Nie jest to jednak pierwszy raz kiedy się spotykam z tym, z takim jakimś wolnym podchodzeniem do programów komputerowych, jakby się ich nie używało w innych przypadkach.
W mojej poprzedniej pracy też miałam z tym do czynienia, i to była osoba chyba z 2 lata ode mnie starsza.
Coś co dla mnie było logiczne i łatwe nagle było strasznie nie do pojęcia dla drugiej osoby.
Dziwne to dla mnie.
...................................................................................................................................................................
W ostatnim poście pisałam, że dostałam pracę i właśnie minął pierwszy tydzień.
Jedyne co zauważyłam i co uważam za warte podzielenia się to to, że moja przytomność po pracy kończy się około 2 godzin po powrocie i nauka księgowości jest trudna.
Mam jednak nadzieję, że ten stan minie jakoś niedługo.^^
...................................................................................................................................................................
Z książek, które ostatnio przeczytałam to mogę polecić:
"Kościół (dla) zagubionych" Tomasza Terlikowskiego - to pierwsza książka tego pana, którą przeczytałam i jestem pozytywnie zaskoczona. Dotychczas słyszałam same negatywne opinie o panu Terlikowskim, ale ostatnio w ramach przyjrzeniu się na ile te opinie są prawdziwe, odkryłam, że są kompletne mylne. Książkę przyjemnie się czyta, jest w niej zawartych dużo ciekawych informacji. Autor krytycznie podchodzi do wielu spraw. Warto przeczytać :)
"Historia chrześcijaństwa: tom 1 Narodziny chrześcijaństwa" Warren H. Carroll
Chociaż dostałam ją na poprzednie święta Bożego Narodzenia, to dopiero w tym tygodniu ją skończyłam. Zajęło mi to 3 miesiące czytania przy śniadaniu (takie mam przyzwyczajenie). Książka jest niesamowita, bardzo szczegółowa i też pokaźną ilość odnośników do książek, które kiedyś dorwę w swoje ręce. Autor w swej pracy pokazuje wszystkie punkty widzenia, często w odnośnikach można znaleźć różne stanowiska do danego wydarzenia - nie tylko dotyczącego chrześcijaństwa. Świetna książka! Już nie mogę doczekać się zakupu kolejnych tomów. Dla pozycji w niej zawartych, które poleca autor chciałabym aby dzień trwał dłużej^^
Pozdrawiam ciepło :)