piątek, 1 lutego 2013

Seriale. Część 2. Supernatural



Kolejnym serialem który zaczęłam oglądać i dobrnęłam do 6 sezonu (ale wtedy przerwałam) jest Supernatural. Do tego serialu mam uczucia z pogranicza Love/Hate. Tak naprawdę trudno mi się dokładnie określić. Daje mi więcej frustracji niż inne seriale.
Przerwałam jego oglądanie głównie z tego powodu. Jak można coś oglądać bez przerw się wściekając na scenarzystów. A zresztą niekiedy można zauważyć jakby tendencje scenarzystów w uważaniu widzów za totalnych debili którzy już nic nie łączą. Ręce opadają.

O czym opowiada Supernatural?
W skrócie to o dwóch braciach – Dean i Sam, którzy toczą bitwę ze światem supernaturalnym, takim jak demony i cokolwiek się chce wrzucić do tego worka. Oczywiście są też inne wątki, ale nie będę wchodzić w szczegóły. Dość, że jak widać po 5 sezonie, żeby ten serial miał więcej sezonów trzeba wrzucić już gigantycznie niesamowite i dziwacznie rzeczy – w tym z zagładą świata – a potem stwierdzić, że jest jeszcze coś gorszego od zniszczenia świata. No bo po co byłby 6 i 7 sezon? Nie wiem, nie obejrzę, może z totalnych nudów, ale tak to raczej nie.



Wpierw oglądałam to dla fabuły, potem dla postaci a potem... dla niczego. Fabuła jest wkurzająca, postacie stają się wkurzające do bólu. Zresztą nie ma to jak dwóch braci którzy umieją pokazać się ze swej debilnej strony. Tak, są kochani, poczciwi, dobrzy itp. Ale nie da się obronić ich inteligencji, nijak.
Zresztą moim zdaniem postacie stoją w miejscu, czyli nie zmieniają się od początku serialu – może minimalnie, ale potem i tak popełniają te same błędy, więc... what's the point?

W tym serialu jest parę perełek, to prawda. Dean śpiewający Eye of the Tiger (tutaj) a także parę innych. Muzyka (opening wszystkich sezonów)  moim zdaniem jest świetna i tak naprawdę to ona utrzymuje dobry styl tego serialu, jak i dla niej ma się nawet ochotę obejrzeć kolejny odcinek bez rzucania komputerem o ścianę we frustracji.

Kwestie religijne w tym serialu pokazują na jakim poziomie stoi inteligencja głównych postaci. Kiedy jeszcze Sam jakoś ratuje sytuacje (ten kto to oglądał to wie o czym mówię) to Dean – który w pewnym momencie stał się moją ulubioną postacią aby potem sam siebie zdetronizować (ach ta frustracja!) okazuje się totalnym debilem. Tak, walczcie z demonami wodą święconą, nie, nie ma to w ogóle znaczenia. Ale dużo seriali faktycznie jest wyjętych z życia normalnych ludzi, więc da się to wybaczyć, chociaż nadal uważam, że jak serial odrywa się podstaw na którym stoi no to... ręce opadają.

Podsumowując serial ten można oglądać jak się jest człowiekiem który a) podchodzi obojętnie do fabuły i postaci b) jest cierpliwy.
To nie jest też tak, że nie wiem jak nienawidzę tego, przecież obejrzałam 5 sezonów, ale duża doza frustracji jaka mi towarzyszyła przy oglądaniu wypaliła mnie. Możliwe, że kiedyś znów obejrzę dla tekstów Deana i Sama do siebie. Wiecie to przypomina znaną przez fanów mangi i anime sceny z Sasuke i Naruto: (tutaj). Do tego doza chemii pomiędzy braćmi wychodzi poza relacje braterskie – moim zdaniem. Wolałabym już faktycznie dwóch gejów pogromców, bardziej by pasowało. Bo oni nawet siebie nie przypominają, a ilość klat na odcinek – ładnych klat, nie przeczę – jeden z plusów oglądania. :)

Ocena: 5/10

Aktorzy: Jared Padalecki, Jensen Ackles, Jim Beaver, Misha Collins, Mark Sheppard, Jeffrey Dean Morgan i inni.