Dzisiejszy post będzie o moich podkładach, które obecnie mam i używam.
A także o nowości, czyli Revlon Colorstay w odcieniu 180 Sand Beige.
Od ponad 6 miesięcy używam L'oreal True Match w odcieniu N2 Vanille i jak to zwykle bywa, kiedy się kupi podkład w wakacje to jednak później jak opalenizna schodzi (której prawie nie miałam, więc to mnie uratowało) kolor przestaje pasować. Ogólnie to do True Match mam lov/hate związek. Są momenty kiedy uważam, że jest za ciemny, chociaż ma podobno stapiać się z kolorem skóry, ale cóż... u mnie to tak nie wygląda. A są takie momenty kiedy go uwielbiam i nie chce zmieniać.
Ostatnio jednak nadszedł ten moment kiedy stwierdziłam, że pół roku to za dużo.
Tym bardziej, że od 2 miesięcy posiadam też Avon Ideal Flawless mus w najjaśniejszym odcieniu jaki produkuje ta firma czyli Ivory.
Po szukaniu na Wizaz.pl stwierdziłam, że wypróbuję tym razem coś z Revlonu i padło na Colorstay. Poszłam nawet do Hebe z moimi podkładami aby znaleźć najlepszy odcień.
Taa.. mogłam wziąć o tonę jaśniejszy bo... cóż, w opakowaniu i na ręce Sand Beige wygląda inaczej niż na mojej twarzy. Chociaż jest jaśniejszy... no kurczę jest jaśniejszy od tego L'oreal to na twarzy robi się prawie identyczny, tylko jakbym miała solarę. -.-
Nawet L'oreal tego nie robi, albo dopiero po jakiś 3-4 godzinach, ale po zmatowieniu wraca do dobrego stanu.
True Match ma odcień bardziej pomarańczowy a ten... no na taki nie wygląda, zobaczcie na zdjęciach.
Niestety mocno się zawiodłam.
Dobrze, że kupiłam na Allegro za 31zł, bo te 60zł w sklepach to przesada, nawet nie mogę po porównać do True Match.
Po lewej Colorstay 180 Sand Beige, po prawej L'oreal True Match N2 Vanille. |
Sorry za jakość, nie chciało się zogniskować na podkładzie^^'' ale i tak ten kolor zupełnie inaczej wychodzi na twarzy niż tutaj widać. tu wygląda na taki sam jak True Match, ale nie jest. |
Konsystencję ma dość dziwną... bardzo gęstą, trudno się rozprowadza pędzlem a nie mam zamiaru brudzić sobie palców do tego, ale może jutro spróbuje to inaczej nałożyć. Nie kryje... moja twarz jest czerwona jeszcze bardziej niż normalnie. I ten odcień solary, no jakim cudem coś co nie jest w odcieniu pomarańczy daje taki efekt? :(
Może kiedyś zakupię 120 Buff, ale też czytałam, że robi się ciemniejszy, ale może właśnie w moim odcieniu... sama nie wiem. Zawiodłam się. A L'oreal zaczyna mi się kończyć.
Co do samego L'oreal to ma swoje wady takie jak to, że mało kryje, za mało jak dla mnie. Ale reszta jest w porządku. Dobrze się rozprowadza, zostaje do końca dnia a nawet pod koniec dnia wygląda lepiej niż w środku - serio, nie wiem skąd to się bierze.
Ja jestem zadowolona.
Za to mus od Avonu to no cóż... jak dla mnie jest strasznie suchy, podkreśla jak mam suchą cerę. Słabiej się rozprowadza, ale lepiej niż Colorstay. Nie kryje... I roluje się na skórze. Używam go jedynie jak chcę mieć jasną cerę. Bo daje taki efekt, niedoskonałości na maksa zasłaniam korektorem najjaśniejszym Essence. 3/4 roboty robi on. No niestety.
Co do matowania cery - nie łudźmy się, nic takiego nie daje. Nie znam takich produktów, nie do mojej cery. Po 2-3 godzinach świeci mi się nos, policzki i broda. Co nie wygląda źle w Avonowskim i L'oreal, ale przy Colorstay wyglądam niezdrowo -.- No cóż.
Colorstay od góry, wiedziałam, że nie mam pompki, ale po tym jak odkryłam, że kompletnie jest inny niż myslałam zrobiło to sie jeszcze bardziej upierdliwe :) |
Jeszcze dam Revlonowi szansę. Zobaczymy, może mi się spodoba ta solara na twarzy. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz