piątek, 29 marca 2013

Nowy podkład - czy lepszy od Revlona?


Tak, znów to zrobiłam. Kupiłam podkład.
Tym razem padło na Bourjois 1,2,3 Perfect, ponieważ był w przecenie w Hebe i kosztował tylko 39,90zł.
Jako, że True Match mi się kończy musiałam kupić sobie jakiś nowy.
Wybrałam najjaśniejszy dostępny odcień – 51 Vanille Clair.








Po tygodniu używania co mogę powiedzieć...

Kolor miał być najjaśniejszy, ale jak dla mnie jest za żółty, ale wg producenta ma to pomagać walczyć z podkrążonymi oczami, rumieńcami i poprawiać kolor twarzy.
Jak dla mnie takiego efektu nie ma, chociaż ładnie wygląda cera i nie jestem zła, to jednak nie kryje rumieńców na twarzy ani worków pod oczami.
Zresztą strasznie mało kryje.
Ale na szczęście ja niczego takiego tak bardzo nie oczekiwałam, wolałam coś co wreszcie da mojej twarzy normalny zdrowy wygląd.
Jedynym minusem, największym, co zauważyłam, to to, że niestety podkreśla suche miejsca – które zresztą nie powinny być, bo przed nałożeniem podkładu nakładam krem nawilżający i żadnych suchych skórek. Jak widać podkład sam takie wykrywa.
Spróbuje te miejsca – tylko broda – bardziej nawilżyć. Z daleka na szczęście tego nie widać. ;)

Podsumowując: na pewno jestem z niego bardziej zadowolona niż z Revlonowego Colorstay. Co do jeszcze Colorstay, to moja Mama która chciała wypróbować, powiedziała, że dla niej też on mało kryje i woli Avon Ideal Flawless – na którego czekam przecenę.

czwartek, 28 marca 2013

Kolejna płyta - prezent urodzinowy - pobawmy się z Fun.


 Na tą płytę czekałam już długi czas, wpierw miałam ją kupić zamiast Imagine Dragons a później mój brat obiecał mi ja w prezencie na urodziny i tak mogę je mieć obie. :)

Podobnie jak z Imagine Dragons to tak Fun. podbili moje serce i to prawie natychmiast po pierwszych przesłuchaniu We are Young w wersji akustycznej – CUDNA. A Nate Ruess ma niesamowity głos, bardzo charyzmatyczny.



Nie chciałam sobie psuć prezentu, więc słuchałam tylko piosenek do których wyszły teledyski, tak, że cała płyta była dla mnie tajemnicą. Bałam się trochę, że wyjdzie na to, że nie podoba mi się w ogóle. Co niestety się zdarza – patrz. King of Leon (nie do wytrzymania przy całej płycie).




Jednakowoż Fun. mnie pozytywnie zaskoczyli, płyta jest naprawdę fajna. Nawet moja Mama ją pochwaliła, przy Imagine Dragons nic nie powiedziała XDD

Na płycie jest 11 piosenek a tytuł jej jest: Some Nights – co też jest tytułowym trackiem, bardzo chwytliwym.  

Nowa płyta do kolekcji - jesteśmy tacy radioaktywni!


 Hej!

Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić nowym dodatkiem do mojej kolekcji płyt.

Imagine Dragons amerykańska grupa założona w 2008 w Las Vegas grająca alternatywnego rocka podbiła moje serce piosenką Radioactive która leciała w MTV brytyjskim. Ogólnie rzadko oglądam telewizję, ale jakoś udało mi się utrafić na ich teledysk.



Co tu dużo gadać, to mój klimat, piosenka jest niesamowita.
Jak się okazało później, dzięki Spotify, że album też jest cudowny. Rzadko się zdarza aby każda piosenka była tak klimatyczna. Jak słychać grupa ma duży potencjał.

Album nazywa się Night Visions i zawiera 11 piosenek.







Niestety płyta do mnie dotarła z tą rysą :( Ale co tam, ważna  jest co wewnątrz ma^^


Naprawdę zachęcam z zapoznaniem się z album Imagine Dragons, warto i to bardzo.

środa, 27 marca 2013

Zakupy w salonie NYX w Blue City


W połowie marca po raz pierwszy pojechałam do Blue City aby zobaczyć sklep NYX, który został otwarty tam 15 grudnia. To pierwszy taki w Polsce.

Żałowałam, że dopiero tak późno robię ten pierwszy wypad, ale niestety dowiedziałam się o tym przypadkiem w lutym, a nie miałam pieniędzy wtedy.
Poszczęściło mi się jednak w marcu.

Sklep ten to dla mnie raj na ziemi, naprawdę.
Uwielbiam markę NYX, od kiedy o niej się dowiedziałam po prostu oszalałam. Ta ilość kolorów, tanie produkty. Oszaleć można, naprawdę.
Poprzednie kupowałam w Douglasie, bo były na stronie internetowej. Jak widzę porównanie z cenami w sklepie wychodzi trochę taniej, bo Jumbo Pencil w Douglasie są za 16,90zł a w sklepie za 19,90zł. Ale co tam, dla takiego fana jak ja nie robi to różnicy.

Zakupiłam trzy produkty:

Róż do policzków (około 30zł)







NYX Rouge Cream Blush w kolorze 08 HOT PINK bardzo jasny różowy, z którym lepiej nie przesadzać. Pani w salonie powiedziała, że można ładnie go wklepać itp. Ale z moje doświadczenia wiem już, że wystarczy tylko lekko dotknąć go placem i tyle wystarczy aby mieć odpowiedni róż na policzku i tak trzeba go potem dobrze rozetrzeć i najlepiej jednak pędzlem.



Kredkę do oczu (19,90zł)




EYE/EYEBROW PENCIL w kolorze 931 BLACK BROWN



Zawsze chciałam mieć ciemno-brązową kredkę i ta sprawuje się świetnie, długo się trzyma, łatwo rozprowadza i kolor jest naprawdę fajny.

Paletę cieni 5 kolorów (29,90zł)




07 I DREAM OF JAMAICA





Kolory są naprawdę cudne, lekkie i naprawdę fajne do pracy. Pokochałam tą paletę bardziej niż moje dwie poprzednie, które w przyszłości też pokażę.
Chociaż dwa po lewej stronie, ten jasno złoto-beżowy i bananowy z drobinkami złocistymi są jak dla mnie za lekkie. Zwłaszcza ten beżowy, bo prawie go nie widać. Ostatnio myślałam, że rozjaśnie nim sobie pod dolnymi rzęsami, a tu prawie nic nie mogłam wydobyć. Co uważam za duży minus. Stosuje go tylko do przejścia między kolorem na powiece a bananowym pod łukiem brwiowym. Coś tam daje. Bananowy wygląda świetnie w kąciku oka.

Od lewej; jasny beż, banan i ten szarawy.

Ciemny i ciemniejszy brąz.


Jestem bardzo zadowolona z zakupów.^^
I jeszcze pewnie nie raz tam pojadę bo jakieś cudeńka.
Teraz ciągle myślę o nowej bazie pod podkład i błyszczykach NYX, zwłaszcza tych matowych.

wtorek, 26 marca 2013

Moje mascary


Hej!
Dawno nie pisałam, ale okazało się, że jednak się człowiek chce przyłożyć do paru czynności to nie ma czasu na inne i teraz pewnie zrobię serię postów a potem znów będę miała przerwę.
Cóż, ciężko jest pogodzić studiowanie z pracą, to tym bardziej jeszcze gorzej z szukaniem pomysłu na temat pracy magisterskiej – ale chyba jestem na dobrej drodze.

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić moje mascary, zużyte, te które kupiłam ostatnio.

Rok temu, kiedy zaczynałam przygodę z makijażem kupiłam sobie mascarę Maybelline The Colossal Volum Express Mascara Cat Eye, była to moja pierwsza mascara, kupiona dla siebie i nie podbierana od Mamy. ;)




I bardzo mi się spodobała, dobrze się ją nakładało, nie kruszyła się, przez cały okrąglutki rok była ze mną. Na rzęsach była ze mną przez cały dzień, dopóki jej sama nie zmyłam. Nie obciążała rzęsy. Jako, że to moja pierwsza mascara, trudna mi powiedzieć czy jest idealna – jak na razie, z tych co wypróbowałam (w tym od groma Avonowskich) jest najlepsza, może kiedyś to się zmieni.
Lekko podkręca rzęsy.



Kiedy mi się skończyła postanowiłam kupić coś innego, tak aby wypróbować. Ograniczyłam cenę do 30zł i tak w moje ręce trafiła pierwsza mascara AstoraBIG & Beautiful Play it BIG.
I się zawiodłam.
Chciałam coś co pogrubia, a trafiło do mnie coś...
No bubel okropny.



Trzeba naprawdę dużo nałożyć na rzęsy aby było coś widać, nie pogrubia, a dodatkowo prawie natychmiast się kruszy.
Dobrze, że moja Mama miała jakieś swoje to od niej podbierałam, a tak bym musiała chodzić bez mascary, bo nie miałam żadnej.



Na szczęście kiedy kupowałam ostatnio pędzle, natrafiłam w sklepie ladymakeup.pl na wyprzedaż i była tam Bourjois Volume Glamour MAX.
Chociaż kolejny raz nie trafiłam na to co chciałam i nie wiem czemu... to jednak jest lepiej.



Bardzo lubię markę Bourjois za błyszczyki, które mam sporo i mam nadzieje, że jeszcze więcej zdobędę po obniżonych cenach. Ale czy to z powodu tego, że to wyprzedaż i faktycznie ten produkt zbyt długo leżał albo taki po prostu jest, jest.. może nie okropny, bo używam na co dzień, ale zły.



Bardzo źle się go nakłada na rzęsy, powstają grudki, lepi rzęsy, wygląda to nieestetycznie. Nawet mało pomaga jak chce się rozdzielić je. Czy pogrubia? Nawet, nawet. Znaczy nawet lubię ten efekt na moich rzęsach, i pewnie dlatego zostawię go i przemęczę się z nim dłużej, dopóki nie będę mieć kasy na coś nowego.

Po takich jednak przygodach zastanawiam się czy istnieje coś podobnego do mascary Maybelline czy może tylko ta marka wydaje takie cuda. Bo nawet jak czytam u innych blogerek to wszystkie chwalą tą markę.

Na pewno dam znać kiedy do mnie trafi coś nowego z mascar.

(Co do Avonowskich mascar tu wspominanych to używam Super Magnify – oceniam ją bardzo wysoko, głównie za sprawą aplikatora który wyśmienicie ułatwia rozprowadzanie mascary na dolnych rzęsach. A także Super Drama niedawno kupiony przez Mamę, który na jakiś czas uratował mnie przed używaniem Astora i teraz też niekiedy go używam, jak się zmęczę Bourjois)

A tak na końcu jeszcze wspomnę, że mascara Bourjois jest strasznie trudna do zmycia, mój płyn Ziaji w ogóle sobie nie radził, więc musiałam kupić płyn dwufazowy – po Ziajowym miałam mieszane uczucia (oczywiście dwufazowym), więc nie cieszyłam się, że będę miała znowu tłuste powieki. W Hebe niestety nie było dwufazowego Garniera, który polecały mi koleżanki, ale był L'oreal za 15zł, więc wzięłam.
I bardzo dobrze, że wzięłam. Bardzo przyjemnie się nim zmywa makijaż. Jeszcze tak przyjemnie nie miałam. Nie czuję tłustej otoczki, w ogóle nic nie czuję, tylko znika mi makijaż oka.
Nie wiem ile on kosztuje normalnie, ale chyba częściej będę go kupowała.

poniedziałek, 11 marca 2013

Serial który ostatnio oglądam :)

Zrobiłam sobie dość dużą przerwę od pisania na tematów seriali.
Do nich jeszcze wrócę i nawet zamierzam w tym tygodniu.

Dzisiaj będzie o jednym serialu, który ostatnio dość często oglądam.

środa, 6 marca 2013

Lenistwo

Czy Wam też ostatnio jest się ciężko wziąć za jakąkolwiek robotę?

Bo mi bardzo.
A przynajmniej było dotychczas.
Jak zwykle były różne plany na ten rok, można powiedzieć, że dopiero się zaczyna, więc po co narzekać?
Ale już marze, a pewne sprawy u mnie są nieruszone.

Jednakże pewne rzeczy zmieniłam, a przynajmniej nad nimi pracuje, co jest u mnie dużym postępem.
Chodzę wcześniej spać. Co faktycznie pozwala mi się w miarę wysypiać. W miarę? No cóż, nigdy nie wiem co to znaczy prawdziwe się wyspać. Zawsze gdzieś mi tam czegoś brakuje. Ale ostatnio mogę powiedzieć, że łatwiej mi się wstaje.
Niestety był jeden dzień zmiany i pokutuje za niego już jakiś czas.
Wszystko jednak zmierza w dobrą stronę.
Kładę się spać po 22. Staram się żeby to nie było później niż o 22:30. A i tak ostatnio śpiąca już jestem o 21. Pewnie z tych zmian. Albo z tej zmiany pogody.

Udało mi się też wrócić do ćwiczeń, a przynajmniej mam zapał. A było dość ciężko, ale teraz jakoś mi będzie szło. Stwierdziłam, że lepiej jest powoli wnosić zmiany. Nie wszystkie od razu, bo można nie wyrobić. Tak więc powoli zmieniam swój dzień.

Studia też wróciły po błogiej przerwie która bardzo mi się spodobała, ale się skończyła.
Nowe zajęcia, nowi profesorowie. Same nowości.

Trzymajcie za mnie kciuki abym dotrzymała obietnicy kładzenia się wcześniej spać i ćwiczenia systematycznie :)

I żeby nie było, że dla mnie to łatwe, dla mnie też jest to trudne. Też mi się chce przesiedzieć i nic nie zrobić i tylko pooglądać seriale w necie, ale nadchodzi wiosna, czuć zmianę.^^
A jakoś w bikini trzeba się pokazać, albo przynajmniej w sukienkach i szortach.

wtorek, 5 marca 2013

Ostatnia przyjemność :)

Hej!

Ostatnio zrobiłam sobie dużą przyjemność i kupiłam sobie coś co zastąpiło mi moje świeczki z Yanke Candle, który mi się skończyły. No też dużej ilości ich nie miałam. :)

Ostatnio miałam zapach Lamon Lavender który wbrew pozorom pachniał przepięknie, taki świeży zapach. Bardzo fajne połączenie i zapewne kupię jeszcze raz, ale na razie nie miałam tak pieniędzy aby kupić jedną lub dwie świeczki. Za duży wydatek a za mało się pali jak dla mnie.^^


Zakupiłam alternatywę do świeczek, czyli olejki do kominka, a także w sklepie w którym byłam (w przejściu podziemnym przy metrze centrum) a także wosk z firmy Yankee Candle, czyli jednak coś mam.


Dwa olejki z firmy Naturalne Aromaty: leśny i sandał.
I wosk Yankee Candle o zapachu Vanilla Satin.
Całość wyniosło mnie: 23zł.

A do tego kupiłam torebkę małych świeczek w "Piotrze i Pawle" za 9,90zł.
Chociaż teraz wyczaiłam, że w Rossmanie jest tańsza torebka, a naprawdę warto kupić więcej. U mnie niekiedy idą dwie świeczki dziennie.


Olejków jeszcze nie wypróbowałam.
Jestem strasznie ich ciekawa, pachną... no nie wiem, ciekawie. Leśny świeżo, a sandał przypomina mi trochę piżm, ale to pierwsze wrażenie. Nie wiedziałam co wybrać w sklepie.



Za to Vanilla Satin niesamowicie przypadła mi do gustu. Zakochałam się.
Uwielbiam przyjść do domu i czuć ją w całym pokoju.
Śliczny waniliowy zapach.
Czy wspominałam, że kocham zapach wanilii? ;)


A Wy macie jakieś ulubione olejki lub świeczki zapachowe?

A i bym zapomniałam, Pani ze sklepu powiedziała mi, że 24 marca we Fleszu będzie promocja -20% na Yankee Candle. Chyba warto zakupić Flesz i powędrować do sklepu.^^
Przynajmniej ja na pewno tak zrobię.
Potrzebuje dużej Yankee Candle.