Wiele
ludzi uskarża się na to, że nie mogą schudnąć, że nie mają
samozaparcia. To jak to właściwie jest? Chce się schudnąć ale
nie może się żyć bez słodyczy? To czy taka osoba tak mówiąca
chce naprawdę schudnąć?
Ja
też tak myślałam, kiedyś nie wyobrażałam sobie diety żadnej,
żeby pomyśleć, że można nie jeść słodyczy! Obiad bez ryżu,
co to to nie! Nie chodzenie do fast foodów, jak można tak żyć? Że
ja mogę schudnąć, nie to nie możliwe!
Tak
myślałam, ale 2 lata temu, na wiosnę, a raczej lato 2011 przeszłam
na dietę dr Dąbrowskiej, na 2 tygodnie. Mało, 2 tygodnie to co
tam. Same owoce i warzywa. Od tego czasu moje życie się zmieniło.
Jak można wytrzymać na samych owocach i warzywach? Szczerze, nie
wiem jak to zrobić w zimę, ale w lato to bardzo łatwo. Jest
ciepło, organizm nie potrzebuje tylu kalorii do ogrzania się.
Dodatkowo dużo owoców i warzyw wokoło nas.
Tylko
2 tygodnie, to co tam być za dieta?
Ja
schudłam 6 kilogramów. 6 kilo przez 2 tygodnie. Myślicie, że to
mało? Bo dla mnie to nie jest malo. I tym bardziej jak czytam dietę
Dukana to padam jak czytam, że ktoś cieszy
się, że przez miesiąc schudł 1-2 kilo. Miesiąc czasu?
Oczywiście, w pewnym momencie, kiedy Twoja waga jest blisko tej
odpowiedniej to chudniesz wolniej. Ja tak mam, i kolejne moje
przejście we wrześniu 2011 roku przekonało mnie o tym, schudłam może
2 kilo podczas 2 tygodni. Ale miałam już moją wymarzoną wagę.
Byłam chudsza. Czułam się znacznie lepiej ze sobą. Nie dość
tego, zrozumiałam, że mogę być chuda. Nie chuda chorobliwe. Mam
płaski brzuch! Przedtem myślałam, że to niemożliwe. Ile z nas
tak myśli?
To
jest możliwe!
Nie
jedzenie słodyczy przez 2 tygodnie, czy to tak dużo? Po prostu jedź
więcej owoców, jabłka, truskawki, pomarańcze (chociaż to
modyfikacja diety dr Dąbrowskiej, Ona tylko wskazuje na owoce takie
jak jabłka, ale jak można w czerwcu odmówić sobie truskawki?).
Trzeba pić bardzo dużo wody. Chcesz schudnąć, musisz pić dużo
wody, to najważniejsze!
Ja
piłam wodę jak oglądałam filmy i seriale, kiedyś jadłam
słodycze, zastąpiłam je wodą. Wierzcie mi, ja też kiedyś
myślałam, że to niemożliwe. Ale tak nie jest.
Boisz
się efektu jojo? Kto się nie boi. Tylko, że po pierwsze po diecie
zmieniłam swoje myślenie o jedzeniu, wolę częściej zjeść same
mięso i surówkę aniżeli dodać do tego ziemniaki. Więcej piję
niż wcześniej. Mniej jem słodyczy. Mniej jem potraw tłustych.
Unikam fast foodów.
Po
diecie Wasze żołądki będą mniejsze, jak mój. Zmniejszył się.
Nie muszę jeść tyle ile przedtem. Najadam się małymi porcjami i
to nawet przejadam. Zaraz po tych 2 tygodniach to zawsze mam tak, że
jeden posiłek starcza mi na 6 godzin. Przedtem musiałam jeść co 3
godziny. Czułam się wiecznie głodna.
I
tak, ja też mam swoje słabości. Dlatego też postanowiłam, że 2
razy w roku będę przechodziła na tą dietę, ostatnio nawet uległa
ona zmianie, modyfikacji bo pracowałam. Moja Mama obawiała się, że
wykituje jak będę jadła tylko same warzywa i owoce, więc nie
łączyłam potraw (czyli chleb, ale z warzywami; mięso ale bez
ryżu, ziemniaków; jak ryż to owoce lub warzywa; bez słodyczy;
dużo wody) i działało.
W
2012 roku miałam duży przyrost wagi, prawie wróciłam do tego co
było w 2011. Ponieważ mieliśmy remont w mieszkaniu, zamieszkałam
na 2 miesiące u wujostwa, jadłam okropnie, większość kasy
poświęcałam na fast foody, bo obok był McDonald. I tak przez 2
miesiące przybyło mi z 4 kilogramy.
Załamałam
się i we wrześniu 2012 roku przeszłam na dietę, właśnie tą
opisaną wyżej, z modyfikacjami. Byłam sceptycznie przekonana co do
tego, że uda mi się jak je mięso itp. Chciałam jak najszybciej
schudnąć, ponieważ niektóre spodnie zaczęły się na mnie
opinać. Zgroza. Przez 2 tygodnie moja waga wróciła do normy.
Jestem dzięki temu szczęśliwa.
Schudnięcie
pozwoliło mi wyjść z cienia. Naprawdę. Bardziej siebie polubiłam.
Zauważyłam to co przedtem ogóle w sobie nie widziałam.
Warto
jest przejść na dietę. Te 4 tygodnie w roku to nie dużo, a już
jak spadną Wam te kilogramy, to naprawdę poczujecie się lepiej. Ja
się poczułam.
Pamiętam,
że po tych pierwszych 2 tygodniach, bo na początku nie czułam
różnicy poszłam do restauracji. Oczywiście bardzo szybko się
przejadłam, za duży posiłek, po tych moich maluteńkich. Ciągle
sprawdzałam czy nie utyłam, łapałam się za brzuch i sprawdzałam.
Łatwo wpaść w psychozę. Ja prawie codziennie się ważę, nie
jest to dobre, ale dzięki temu czuję się lepiej, że bardziej się
kontroluję. Teraz nie robię tego tak często, ale pierwszy rok to
ciągły monitoring.
We
wrześniu 2011 roku zapisałam się na aerobik i wtedy zobaczyłam,
że ja naprawdę schudłam. To śmieszna historia, bo boksowałam się
z niewidzialnym wrogiem i dodatkowo skakałam, nie wiem jak opisać
te ćwiczenie, ale dostałam kolki i złapałam się za biodro.
Zatrzymałam się bo poczułam się dziwnie, czułam moją kość na
biodrze, dotykałam jej bez znacznego wysiłku. Tak po prostu. Wtedy
zrozumiałam, że ja naprawdę mam płaski brzuch. Potem często
właśnie tak to sprawdzałam.
Teraz
może jest u mnie trochę gorzej, przestałam chodzić na ćwiczenia,
brakuje mi ich. Przestałam ćwiczyć w domu, nie umiem się
zmobilizować. Ale wiem, że umiem. I to najważniejsze.
Same
ćwiczenia nie spowodują, że schudniecie. Niestety, ja ćwicząc
miałam wręcz inne wrażenie.
Zresztą
nawet się irytowałam, bo chodziłam na przełomie 2011/2012 roku
przez 6 miesięcy na aerobik.
Może
jakieś mięśnie stały się sprawniejsze, może coś mi gdzieś
ubyło, może mój brzuch bardziej trzymał się w ryzach, ale...
Pomimo tego, że trenowałam 2 razy w tygodniu, a jedne zajęcia to
było same skakanie z różnymi wariacjami, to nie miałam kondycji.
Zupełnie. Do mojej Babci na 4 piętro wchodziłam jak staruszka.
Zipiąc okropnie.
Później
poszłam – głównie z ciekawości – na vacu well, to jest bieżnia pod ciśnieniem. I tak przez miesiąc, 8
zajęć, nie straciłam w obwodzie nic. Ale kondycja mi się
poprawiła. I to niesamowicie. Wchodziłam na te 4 piętro bez
zadyszki, bardzo szybko, z takim: o, nie wiedziałam, że tak szybko
jest te 4 piętro. Teraz mam powrót wrażenia: jak cholernie to jest
wysoko? Wiem przez to, że muszę pójść na bieżnie, nie ma bata.
Chcę mieć kondycję, ale niestety nie mam pracy.
Ostatnia
moja praca była zmianowa, więc nie mogłam zapisać się na
konkretne zajęcia.
Dla
kogoś kto nie ma pracy wydawanie 70zł miesięcznie to dużo.
Jak
tylko znajdę pracę ruszam na siłownię!
Życzę
Wam abyście też przeszli na dietę i też cieszyli się własnym
ciałem, jak ja :) to naprawdę nie jest trudne. Tylko nam się tak
wydaje.
Pozdrawiam ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz