czwartek, 8 maja 2014

"Żołnierze wolności" - Suworow na Pielgrzymce



W ten weekend zapewne zamieszczę zdjęcia z pielgrzymki, ale niczego nie mogę obiecać ponieważ mam imprezę z okazji urodzin mojej chrześnicy. Kończy 2 latka i tak się składa, że jest to też moja siostra przyrodnia. Niesamowite, że dzieli nas przeszło 23 lata. Pomyśleć, że jak ona będzie miała 20 lat to ja będę miała 43 o.o

W czasie jednak czekania na weekend i znalezienia czasu na wybranie odpowiednich zdjęć do pokazania, to mam dla Was co innego.


W czasie Pielgrzymki, jak jeździliśmy autokarem przeczytałam jedną książkę i dzisiaj będzie o niej.

Nie jest ona o tematyce religijnej, więc z pewnością wszystkim czytelnikom mogę ją polecić. No może nie tym co sympatyzują z komunizmem i socjalizmem.^^

„Żołnierze Wolności” Wiktora Suworowa znalazłam w biblioteczce mojej Mamy, pełno było tam skarbów. Są to opowiadania Suworowa z jego życia jako oficera Armii Czerwonej. Napisane są w dość lekkim stylu, rażą swoim absurdem. Wielokrotnie wybuchałam śmiechem podczas lektury, bo uwagi autora są bardzo trafne do tego co się działo.


Możemy zajrzeć za kulisy działalności Armii Czerwonej i całego systemy ZSRR w latach 60. Tytuł książki wziął się z tego, że tak nazywano żołnierzy, którzy 1968 roku interweniowali na Czechosłowacji i chociaż cała książka wydaje się, że głównie powinna być poświęcona tym wydarzeniom, to jednak ¾ jej jest z przed 1968 roku.


Mamy tu np. niesamowity opis przygotowań do Jubileuszu 50-lecia Rewolucji Październikowej.




Podczas lektury ma się wrażenie jakby takie rzeczy nie mogły wydarzyć się naprawdę i chociaż nie wiem czy większość z nich miała miejsce w aż takiej absurdalnej formie to jestem skłonna w to uwierzyć. Wystarczy spojrzeć, że zalew absurd wcale się na ZSRR nie skończył i w UE widzimy go na co dzień.

Trochę jest to jednak smutne i można stwierdzić, że zawsze będzie gdzieś taka instytucja, która będzie egzystowała w oparach absurdu po to tylko aby część mogła się wzbogacić.

Serdecznie polecam tą krótką książeczkę każdemu. Jest dość krótka, chyba około 200 stron i szybko się czyta. Ja pochłaniałam i żałuje, że nie mam innej pozycji tego pana, ale znajdę w bibliotece.^^


Teraz czytam zbiór powieści/opowieści.. jak to nazwać?! Hemingwaya, chociaż mam co do tego mieszane uczucia, bo nie podoba mi się jego działalność podczas wojny domowej w Hiszpanii. Dużo ludzi w tamtym okresie zwariowało, ale niektórzy jak Orwell się opamiętali, a Hemingway pozostał w tym bagnie do końca. I nadal są tacy którzy go za to chwalą. -.-‘’


Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz