Hej!
Tak jak obiecałam, po tygodniu przychodzę do Was z wrażeniami co do nowej diety.
Z dumą mogę napisać, że schudłam przez tydzień 1,7kg, co jest świetnym wynikiem i wcale tego nic nie zapowiadało.
Niestety tak dobry wynik nie wynika z samej diety, dieta spowodowała, że waga mi spadła ale nie tak drastycznie. W ciągu tygodnia miałam spadki i wzrosty, a raczej duży wzrost po czwartku, ponieważ byłam w gościach a że po pracy, to też za późno zjadłam pewne bardzo kaloryczne potrawy i rano w piątek odkryłam ze zgrozą (było to do przewidzenia), że ważę więcej niż na początku tygodnia.
Jedno co wiedziałam, to to, że niestety, ale sama dieta mi nie pomoże w tym momencie. Od następnego miesiąca ruszam z pilatesem, ale 2 razy w tygodniu nie daje cudów, prawda?
I ten wzrost spowodował u mnie powrót motywacji do spacerów.
I to chyba głównie dzięki nim mogłam tyle schudnąć. Chociaż bez spacerów zauważyłam wyraźny spadek i kto wie, może bym zaliczyła pierwszy etap bez pomocy.
Po pierwszym tygodniu stwierdzam, że posiłki są mniejsze, ale różnorodne. Kiedy zobaczyłam pierwszy spadek to trochę nie dowierzałam, ponieważ miałam na śniadanie dwa razy kanapki z szynką. Nie jestem dotąd przekonana czy łączenie białka z węglowodanami właśnie nie powoduje tycia, a przynajmniej tak czytałam.
Moje posiłki to są: śniadania, drugie śniadania, obiad i kolacja. Na kolacje, jak i na drugie śniadanie są posiłki małe, np. na kolacje kanapka z dżemem truskawkowym i owoc.
Ze względu na to, że jedna kanapka nie daje za dużo energii, to zmieniłam to na około 4. Może zmniejsza to szybkość chudnięcia, ale jednak wolę nie cierpieć zbytnio podczas spacerów a później podczas pilatesa.
Jest jednak jeden minus, ale nie samej diety, tylko tego, że – tak jak uważam, jak to powinno wyglądać – to plan tygodniowy diety powinien być chyba inny od poprzedniego. Przynajmniej obiady, a nowo rozpisany mój plan wygląda identycznie jak poprzedni. Mam możliwość wymiany potraw i tak zrobię, ale… Jest to dość irytujące, wolałabym, bo za to płacę, aby jednak wyborem była ta możliwość a nie koniecznością. Właśnie dlatego zakupiłam abonament na wp.pl, żeby nie wpaść w monotonię jedzenia tego samego – bo najłatwiej – a tu takie rozczarowanie.
Jest tam napisane, że plan tygodniowy układa jakaś tam pani dietetyk, ale chyba używa do tego ctrl+C, co mi się nie podoba. Jak na razie jeden minus.
Spacery, tak jak raz pisałam, to u mnie około 7km, staram się iść szybkim tempem.
Z braku kondycji, bo dawno nie ćwiczyłam, naprawdę nieźle się męczę. W sobotę ledwo ruszałam nogami, a ruszyłam po południu bo wieczorem szliśmy do Filharmonii. Jak dotarłam do domu to nie mogłam się ruszać.^^ Może wreszcie uda mi się dojść do takiego poziomu kondycji żebym bez takich problemów dochodziła do Kabat, ale… W sobotę też było dość ciepło a ja za dużo ubrań założyłam na siebie i przez to jeszcze trudniej było mi oddychać. XD
Podsumowując tydzień:
5 dni* diety + 2xspaceru = 1,7kg mniej :D
*Czemu 5 a nie 6? Bo w niedzielę też byłam w gościach… Jedynie jestem dumna z tego, że udało mi się nie przejeść, a apetyt mam ogromny (dla przykładu, normalnie zjadam 10 naleśników – i się nie przejadam^^). Powstrzymałam siebie, jednakże zjadłam spaghetti -_- a potem ciasto -_- a potem jeszcze pierogi z serem -_- Cud, że nie przytyłam! XDD
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz