Hej!
Nie chodzę często na polskie filmy, wynika to z wielu względów. Po pierwsze nigdy nie podobają mi się zwiastuny, są dla mnie wymuszone, gra aktorska sztuczna, tematyka też mi się nie podoba. Nie pamiętam na czym byłam ostatnio, ale były takie filmy które bardzo mi się podobały. Potem był zalew komedii romantycznych z powtarzającymi się aktorami a dobiłam się sama "Pokłosiem".
Widząc zwiastuny Hiszpanki pomyślałam, że czas pójść na coś polskiego i żeby to było coś zupełnie innego. Zwiastuny był całkiem, całkiem. Trzymałam się kurczowo nadziei, że film mnie zaskoczy pozytywnie. Jak mogłam wmawiałam sobie, że chociaż nie podobają mi się rozmowy w tych krótkich zapowiedziach, to jednak nie warto oceniać książki po okładce, prawda?
Potem zaczęły wychodzić nieprzychylne recenzje, a ja nadal trwałam w moim optymizmie.
Możliwe, że gdyby mój brat powiedział nie, to może bym zmieniła zdanie, ale on też chciał na to pójść.
Jedyne co wiedziałam o tym filmie to to, że ma opowiadać o powstaniu wielkopolskim a także jest megaprodukcją z udziałem zagranicznych gwiazd. Zdjęcia wyglądały zupełnie inaczej niż nasze normalne produkcje. Rany, wszystko mogło pójść lepiej. A jak poszło?
Po 5 minutach tego czegoś chcesz wyjść z sali kinowej.
Ludzie wychodzili z sali kinowej w czasie trwania filmu, ba, nie minęło nawet 10 minut. Ja przez cały czas walczyłam czy wyjść czy nie, czy może jednak coś z tego wyjdzie.
Ten film to ból głowy.
Siódmy Syn wygląda przy tym jak całkiem dobra produkcja.
Scenariusz jest obrzydliwy.
Wszystko w tym filmie jest sztuczne.
Siedzisz i tylko wznosisz ręce do góry w przerażeniu.
Ja naprawdę nie wiem co się działo na tym ekranie, nawet nie chcę wchodzić w szczegóły.
Dość, że mamy konwencję strasznie teatralną - czy celowo czy nie - która powoduje, że film jest mega sztuczny, a dodatkowo aktorzy mówią bardzo wolno do siebie. Strasznie wolno.
Nudzisz się samym czekaniem na rozwój akcji.
Po 1,5 godzinie pytaliśmy się z bratem z przerażeniem: gdzie te powstanie?
Najlepsza rola to dla mnie postać Tytusa Ciegielskiego granego przez Jana Peszka, jedyne światło w tunelu. Momenty z nim dają przez chwilę odczuć, że ktoś tam coś umie robić i że jakoś można to lepiej zagrać.
Nie wiem czy czepiać się aktorów czy bardziej scenariusza.
Postaci nie da się lubić.
Paderewski to jakaś kpina, mamy kompletnie szalonego muzyka.
Kamera robi dziwaczne skoki i przybliżenia, które psują oglądanie.
Nie żałowałam pieniędzy na Siódmego Syna, na to coś żałuje. Siedziałam i prawie płakałam z rozpaczy nad głupotą tego wszystkiego. Żenada. Mam nadzieję, że ten film nie będzie pokazywany w innych krajach. W ogóle nie przedstawia powstania. Ja mało wiem o tym powstaniu, tyle ile miałam w szkole, ale gdyby nie nagłówki gazet pokazywane na zakończenie to bym nic nie wiedziała.
Postacie historyczne są pokazywane, ale nikt nie przedstawia ich roli. Mogliby być fikcją a i tak by by nikt tego nie zauważył.
Moja ulubiona scena to kiedy Gierszał biegnie - tak, kurczę, najlepsza scena w filmie bo miałam jedyną przyjemność patrzenia jak ładnie wygląda. Przesadzam? Nie!
W pewnym momencie było czuć, że coś się zaczyna zmieniać, ale potem na nowo wszystko umarło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz