Witam :)
Jednym z moich postanowień na Nowy Rok była zmiana rutyny fitness. Pod koniec 2014 r. obiecałam sobie, że przerobię całe 6 tygodni z Jillian Michaels.
Nie wiem czy już kiedyś tu wspominałam, ale miałam zamiar to zrobić, ale miałam wtedy inną rutynę. Byłam skupiona na każdej części ciała. W listopadzie to się zmieniło wraz z wyzwaniem na przysiady jednej z mojej ulubionej vlogerki Joanny Soh:
Nie zrobiłam tych 30 dni pod rząd, bo uważam to za naiwne myślenie. Oczywiście 3:30 dziennie to jest bardzo mało, ale człowiek musi mieć czas na spotkania ze znajomymi, chodzenie do kina i wtedy raczej nie chce mu się przebierać w strój do ćwiczeń.^^(Tym bardziej, że moja rutyna w grudniu zakładała 1h na całość ćwiczeń) Moje wyzwanie potrwało od listopada do początku stycznia. Z tym, że w listopadzie miałam chwilowe zniechęcenie. I wytrzymałam! Lekko nie jest, nadal przy ruchu pulsacyjnym bolą mnie uda, a pod koniec palą, ale wytrzymuję całość. Początki były zupełnie inne, musiałam sobie robić przerwy.^^ Zauważyłam też, że faktycznie są efekty. To dało mi motywacje do rozpoczęcie tego wyzwania na nowo, no i na powrót do Jillian Michaels.
Ćwiczyłam już wiele kombinacji na brzuch, ale kiedy po raz pierwszy zrobiłam to z Jillian okazało się, że da się ułożyć taki zestaw który nie powoduje przemęczenia natychmiastowego.
O co mi chodzi?
Wiele zestawów polega na tym, że jedna partia brzucha dostaje wycisk pod rząd, co u mnie zawsze kończyło się nie wykonaniem całości. Po prostu za bardzo bolały mnie mięśnie. I oczywiście, że tak powinno być, ale jaka to przyjemność kiedy nie możesz wykonać ćwiczeń?
Zestaw Jillian Michaels jest po prostu przyjemny.
Jest wymagający, ale z drugiej strony mamy tu różnorodność ćwiczeń na różne partie brzucha, tak, że chociaż pracują to nie są aż tak przerabiane.
I z dumą mogę napisać, że jak teraz do nich wróciłam to odkryłam, że moje miesiące ćwiczeń jednak działają. O wiele łatwiej mi idą powtórzenia, a pozycja plank nie jest już dla mnie wyzwaniem.
Co jeszcze jest fajne w tym zestawie, to to, że czuć różnicę i to na następny dzień. Brzuch jest bardziej twardy.
Szukałam dobrych ćwiczeń na uda i pupę, ale skończyłam znów na wyzwaniu.^^ Przynajmniej wiem, że działa. Może po nowych 30 dniach nie będę już nic czuć.
Przed ćwiczeniami robię sobie rozgrzewkę, która polega głównie na rozruszaniu ramion, szyi, nóg i kolan. Zwłaszcza przy robieniu przysiadów trzeba zwracać uwagę na kolana. Także robię sobie małą rozgrzewkę cardio: bieg w miejscu + pajacyki lub skakanie w miejscu. To zajmuje mi około 6 minut, ale dzisiaj zmieniam na 8, bo już nie czuję zadyszki.^^
Oprócz ćwiczeń na nogi i brzuch mam też na ramiona:
I oczywiście ćwiczenia z ciężarkami. Jakieś 2 lata temu kupiłam sobie ciężarki 4kg, a miałam 1,5kg. Możecie wyobrazić sobie jak było ciężko, lecz w 2014 r. zakupiłam sobie 2kg. Myślałam, że dokupię jeszcze opaskę 1kg tak aby dobić do 3kg i kiedyś wreszcie zacząć ćwiczyć z moimi 4kg, ale trzeba mieć jakieś wyzwanie.
Podsumowując mój wywód: mam teraz parę ćwiczeń z 4kg a resztę mam z 2kg. Jest ciężko. 10 podnoszeń nie jest lekkich, robię ich w jednej serii 20 a w drugiej wczoraj udało mi się dobić do 17.
Żeby nie przećwiczyć ramion to ćwiczę je co 2 dzień.
Oczywiście w mojej rutynie nie może zabraknąć rozciągania.
Robię to po swojemu, puszczam w tle relaksacyjną muzykę, taką jak tutaj:
A do ćwiczeń, a przynajmniej do cardio, uważam, że najlepszy jest ten zbiór soudtracków z Naruto. Moje ostatnie odkrycie.^^
Może Wy macie jakieś ciekawe ćwiczenia na uda i pupę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz