Właśnie chyba po raz trzeci skoczyłam płyn do demakijażu oczu Bourjois.
I chyba go po raz trzeci nie kupię.
Lubiłam go głównie za wielkość, jest to tak duży format, że po prostu długo się nie kończy a zazwyczaj w Drogeriach są małe wypierdki, i szybko się kończą. I za to chyba, że ma na sobie napisane Bourjois.
Zmywa jak zmywa. Moim zdaniem trzeba się namachać. I łatwo wszystko nie szkodzi, nawet jak dużo naleję na wacik. Normalna mascara schodzi topornie i później mam pandę pod oczami.
Więc tak, definitywnie to było ostatnie opakowanie.
Żegnamy się.
Dałam mu drugą szansę, ale z niej nie skorzystał.
Dzisiaj sobie zakupiłam płyn z Ziaji. Bo był za około 5zł w Naturze.
Wydaje mi się, że już go miałam...
Ale miałam też dwufazowe.
Nie lubię dwufazowych, ma uczucie, że coś lepkiego pozostaje mi na oczach. Okropność. Potem muszę zmywać to wodą. Bo jak z czymś takim chodzić? Nie wiem jak inni to wytrzymują ;)
Tak samo jak mleczek, moja Mama ma teraz z Avonu... kompletnie tego nie rozumiem. Trudno tym cokolwiek zmyć z oczu. Ciągnie skórę. I zostawia znowu lepką maż na powiecie.
Mam nadzieje, że ten coś da z siebie więcej.^^
Jako, że noszę soczewki przez cały czas wolę mieć coś delikatnego.
Na plus dla Bourjois za to, że nie podrażniał.
A mleczko Avonu... cóż, raczej po prostu przestałam widzieć, więc NIE na wieki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz