wtorek, 12 listopada 2013

Dla zainteresowanych - wydarzenia 11 listopada.

Hej!

Dzisiaj przeglądając wiadomości dotyczące 11 listopada znalazłam te oto całkiem ciekawe artykuły.


tu fragment tego artykułu który mi się najbardziej podoba

Nie mam zamiaru nikogo bronić, relatywizować tego, co się stało poprzez rozliczne przykłady podobnych zdarzeń zza Odry, z Francji, Wielkiej Brytanii i skądkolwiek. Wielokrotnie byłem świadkiem nawet kilkudniowych masowych bitew lewackiej czy neonazistowskiej chuliganerii, tzw. pacyfistów czy ekologów na marginesie różnorakich świąt, rocznic, imprez i konferencji, począwszy od szczytów G-8 (najbardziej rozwiniętych państw świata i Rosji), NATO, Konferencji Bezpieczeństwa, 1 Maja, czy szczytów klimatycznych. I tym razem, podczas obchodów naszego Narodowego Święta Niepodległości takie niebezpieczeństwo istniało, albowiem są i będą grupy łobuzów, którzy traktują masowe imprezy, w tym również sportowe, jako pretekst do bójek, wybijania szyb, podpalania aut i niszczenia wszystkiego, co wpadnie im w ręce.
Jak można było pozostawić bez należytego zabezpieczenia przez funkcjonariuszy Ambasady Federacji Rosyjskiej, leżącej na trasie przemarszu tzw. narodowców? Jak można było nie przydzielić ochrony przed budynkiem Antify?
http://wpolityce.pl/artykuly/66807-czy-tecza-musiala-splonac-a-rosjan-trzeba-przepraszac-kto-jest-winny-i-co-tak-naprawde-sie-dzialo-subiektywna-relacja-uczestnika 

- dość krytyczne podejście - co mi się podoba.^^

http://wpolityce.pl/dzienniki/dziennik-andrzeja-rafala-potockiego/66818-sluszna-decyzja-pis-i-po-co-warszawie-tecza-kilka-uwag-o-swiecie-niepodleglosci-przekaz-zostal-zmanipulowany-jak-zwykle

Moim zdaniem warto się zapoznać z tymi wypowiedziami. Nawet jak ma się przeciwne zdanie co do niektórych tez, bo ja też na niektóre sprawy patrzę inaczej.

Także dzisiaj dorwałam się, a raczej znalazłam przypadkiem teksty wypowiedzi profesorów zespołu Macierewicza i jak nawet przedtem, kiedy jeszcze ich nie przeczytałam, to wiedziałam, że w teksty w GW śmierdzą na kilometr to teraz jeszcze bardziej się utwierdziłam. Żenująca sprawa. A miło się dowiedzieć, że nie jest tak źle jakby nam chcieli wmówić.^^

Pozdrawiam :) 

sobota, 9 listopada 2013

Miszmasz ;)

Hejka! :)

Chyba na blogu nie wspominałam o tym w ogóle, ale od września uczęszczam na zajęcia z księgowości. W weekendy siedzę po 8 godzin, co dwa tygodnie. Raz jest lepiej z moją koncentracją raz gorzej, tak już bywa. Ten weekend też upływa w uczeniu się nowych rzeczy. Doszliśmy wreszcie do Symfoni - programu komputerowego do księgowania.
I zalał mnie fala absurdu, bo jak się okazało coś co mi nie sprawiało żadnego problemu to dla reszty kursantów było gigantycznym problemem. Nie zrozumcie mnie źle, kiedy mieliśmy zadania i musieliśmy je ręcznie rozwiązywać (lol) to byłam na równi z nimi a nawet gorsza bo wszystko mi się myliło. Jednakże program ten wiele ułatwia i już nie trzeba aż tyle myśleć, co jest potrzebne jak się samemu księguje. 
Spędziłam dzisiaj dużo czasu bezczynnie, czekając na resztę aż wreszcie kliknie odpowiednią zakładkę itp.
Gdyby to jeszcze były błędy księgowe... Pan tłumaczył bardzo łopatologicznie, wszystko! I to wolno. 

Gdyby to jeszcze były same osoby w wieku 40 i wzwyż (chociaż ludzie, kto teraz nie używa komputerów w pracy?) to jeszcze bym zrozumiała, ale ze mną w sali są dziewczyny pod 30 lub trochę po.
Nie jest to jednak pierwszy raz kiedy się spotykam z tym, z takim jakimś wolnym podchodzeniem do programów komputerowych, jakby się ich nie używało w innych przypadkach. 
W mojej poprzedniej pracy też miałam z tym do czynienia, i to była osoba chyba z 2 lata ode mnie starsza.
Coś co dla mnie było logiczne i łatwe nagle było strasznie nie do pojęcia dla drugiej osoby.
Dziwne to dla mnie.

...................................................................................................................................................................

W ostatnim poście pisałam, że dostałam pracę i właśnie minął pierwszy tydzień.
Jedyne co zauważyłam i co uważam za warte podzielenia się to to, że moja przytomność po pracy kończy się około 2 godzin po powrocie i nauka księgowości jest trudna.
Mam jednak nadzieję, że ten stan minie jakoś niedługo.^^

...................................................................................................................................................................

Z książek, które ostatnio przeczytałam to mogę polecić:

"Kościół (dla) zagubionych" Tomasza Terlikowskiego - to pierwsza książka tego pana, którą przeczytałam i jestem pozytywnie zaskoczona. Dotychczas słyszałam same negatywne opinie o panu Terlikowskim, ale ostatnio w ramach przyjrzeniu się na ile te opinie są prawdziwe, odkryłam, że są kompletne mylne. Książkę przyjemnie się czyta, jest w niej zawartych dużo ciekawych informacji. Autor krytycznie podchodzi do wielu spraw. Warto przeczytać :)

"Historia chrześcijaństwa: tom 1 Narodziny chrześcijaństwa" Warren H. Carroll
Chociaż dostałam ją na poprzednie święta Bożego Narodzenia, to dopiero w tym tygodniu ją skończyłam. Zajęło mi to 3 miesiące czytania przy śniadaniu (takie mam przyzwyczajenie). Książka jest niesamowita, bardzo szczegółowa i też pokaźną ilość odnośników do książek, które kiedyś dorwę w swoje ręce. Autor w swej pracy pokazuje wszystkie punkty widzenia, często w odnośnikach można znaleźć różne stanowiska do danego wydarzenia - nie tylko dotyczącego chrześcijaństwa. Świetna książka! Już nie mogę doczekać się zakupu kolejnych tomów. Dla pozycji w niej zawartych, które poleca autor chciałabym aby dzień trwał dłużej^^

Pozdrawiam ciepło :)

sobota, 2 listopada 2013

Update końca października^^

Hej :)

Dawno nie pisałam, ale sporo się przydarzyło w moim życiu ostatnio.
Wreszcie udało mi się dostać pracę!
Pan dał mi pod koniec października tak niesamowity prezent.
Z tego powodu mam lekkie urwanie głowy, ponieważ w tym tygodniu byłam we Wrocławiu na szkoleniu.^^

We Wrocławiu byłam już po raz drugi, ale ani wtedy ani w tym roku nie udało mi się nic zwiedzić. Tylko widziałam ulicę w nocy i całkiem mi się spodobał Wrocław. Ma ciekawą zabudowę.

Jako, że głównie jeździłam komunikacją miejską, to mogłam zobaczyć jak ona funkcjonuje w tym mieście i porównać z warszawską. Nie jestem niezadowolona tylko, że parę rzeczy mnie zdziwiło.
To, że np. przy przejściu przez ulicę, kiedy jest wysepka na środku ulicy, to światła szybciej gasną po jednej stronie. O.O I to chyba po 3 sekundach gasły a ludzie byli w połowie drogi. Czym to jest podyktowane? W Warszawie takich rzeczy nigdy nie widziałam, a utrudniało mi to trochę przechodzenie przez ulicę (z ciężkimi torbami).
Inną rzeczą było to, że na niektórych przejściach autobusy stały bardzo długo. Nie, że dłużył mi się czas tylko naprawdę czas czerwonego światła był jakiś wydłużony, najboleśniej można było to odczuć jak wyjeżdżałam z Wrocławia. Staliśmy na wszystkich światłach i co zapalało się zielone światło to nawet nie dało się dojechać do pasów a znów było czerwone. Może we Wrocławiu faworyzują pieszych? XD

Autobusy... oznakowania na przystankach dobre, ale znowuż w autobusach nie mogłam znaleźć całego rozkładu. Te nowsze oczywiście miały wyświetlacze, które jak w Warszawie pokazywały jaki przystanek zaraz będzie, ale... I to mnie mocno zdziwiło, tak jak w Warszawie infoscreeny pokazują trasę itp., tak we Wrocławiu była pokazana pogoda i reklamy zarządu transportu a nie było trasy. Po co takie coś jak nie można dowiedzieć się gdzie się jedzie? I ok, jeśli w każdym autobusie byłaby rozwieszona trasa jak w Wawie, ale tak nie było w każdym. Zresztą jeśli już to była na suficie. Jak się wsiadło z tyłu to można było się domyślać jaki przystanek będzie następny. Nie widzę w tym sensu.
I dzięki temu mogę powiedzieć, że nasza komunikacja jest o niebo lepiej oznakowana.
Jeśli chodzi np. o spóźnianie się autobusów co w Warszawie jest normą, to tego nie uświadczyłam. Jedynie odkryłam przy jednym tramwaju, że jest nocny dopiero na przystanku, bo na stronie Urzędu Miejskiego był podany jako normalny. Miałam ustaloną trasę a tu patrzę, że godziny zapisane przeze mnie nie istnieją w rozkładzie 32+, bo to tramwaj nocy. -_- Poczułam się mocno strollowana. ^.^ Dobrze, że wyszłam wcześniej.

Może następnym razem uda mi się więcej zobaczyć i będzie to za dnia, chociaż korzystnie Wrocław wyglądał też w nocy. ^.^

I coś do posłuchania :)


A coś dla duszy, to może komuś też pomoże jak mi wstawiennictwo św. Rity, patronki od spraw beznadziejnych. Poniżej podaję modlitwę do niej:

Święta Rito, Patronko spraw trudnych, Orędowniczko w sytuacjach beznadziejnych, cudna gwiazdo świętego Kościoła naszego, zwierciadło cierpliwości, pogromicielko sztanów, lekarko chorych, pociecho strapionych, wzorze prawdziwej świętości, ukochana oblubienico Chrystusa Pana, naznaczona cierniem z Korony Ukrzyżowanego. Z głębi serca Ciebie błagam módl się za mną, o uległość woli Bożej, we wszystkich przeciwnościach mojego życia. Przybądź mi z pomocą, o święta Rito i spraw abym doznała skutków Twojej opieki, by modlitwy moje u tronu Bożego stały się skuteczne. Wyproś mi wzmocnienie wiary, nadziei i miłości, szczerego i dziecięcego nabożeństwa do Matki Bożej oraz łaskę (intencja). I to spraw, abym zwyciężywszy wszelkie przeszkody i pokusy, mogła dojść kiedyś do nieba i tam Ci dziękować i wiecznie cieszyć się towarzystwem Ojca, Syna i Ducha Świętego. Amen.

Warto zapoznać się z biografią św. Rity, była niesamowitą postacią.
Podkreślę też jak zwykle, że modlitwa nie zwalnia ze starania się, czyli sama modlitwa pomaga, ale bez własnych starań do niczego nie dojdziemy.
Polecam też znaleźć Nowennę do św. Rity. Przez 9 dni odmawia się modlitwy. Ja korzystałam z obu i św. Rita mi pomogła a Pan obdzielił tą łaską na którą tak czekałam.^^

Pozdrawiam ciepło ;)